Przejdź do komentarzyKlimat albo kłamstwo u stóp szafotu
Tekst 24 z 27 ze zbioru: Nienakarmiony kraj
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2013-05-08
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2417

Klimat albo kłamstwo u stóp szafotu



Pamięci Giordano Bruno




Troszczę się (jak perfidny kłamca) o stan swoich ust

znam niespójność prawd ostatecznych


Płacę wielką cenę za wszystkie nakłamane gwiazdozbiory


Ostrożność pozwala się z tego cieszyć

nikt mi niczego nie zarzuca

zarzucają wszystko niczym wędkę

łowią

co świat autorytetów traktuje poważnie

na chudej żyłce stanowią jego komiczną stronę


Kłamstwo ratuje przydługie języki

płoszy niepewność -

zauważyłem

iż ogień daje się podejść na długość wyciągniętej dłoni

to wszystko

co mu po mnie pozostaje


Klimat kłamstwa jest niepowtarzalny

traktuje prawdę jak niewieścią żądzę

cały orgazm ran już zupełnie nagi

oczy przetarte brutalnym słońcem

wyobraźnia raczkuje w oczach ślepców


Łatwiej wprowadzić skutego kłamcę

na pierwszy stopień szafotu


Z czego go zbudować zatroszczą się inni kłamcy




klimatolodzy ognia

tuż przed własnym wyrokiem


  Spis treści zbioru
Komentarze (4)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Prawda nie interesuje nikogo, bo medialne jest jedno: kłamstwo
avatar
Dlatego mamy tylu wariatów
avatar
Jedyna prawda, jaka do nas dociera, to prawda o nieuniknionej śmierci - reszta zanurzona jest w skazanych na wieczne dociekanie domysłach.

Jedna baba drugiej babie,
Zaś dziad wiedział, nie powiedział.
avatar
W tym nienakarmionym kraju taki mamy sorryklimat:

z kłamstwem przebranego kata,

szalbierstwem sfingowanego szafotu -

i z wprasowaną w cudzy życiorys ofiarą

(patrz wszystkie tytuły)
© 2010-2016 by Creative Media
×