Przejdź do komentarzyMałe kłamstewko
Tekst 2 z 5 ze zbioru: Coś z głębi
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2013-10-27
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2856

Starym zwyczajem siedzieli na trasie wpatrując się bezchmurne, nocne niebo.  Miliony mały światełek nazywanych gwiazdami były dla nich jedynym źródłem światła.  Wiosenny wiatr przyniósł ze sobą orzeźwienie, po wyjątkowo ciepłym kwietniowych dniu.   Dziewczyna podniosła do ust trzymaną w ręku butelkę piwa i upiła łyka, oczy chłopaka nie odstępowały jej ani an chwilę, jakby bał się, że gdy tylko odwróci wzrok ona zniknie.


- Oh Czarek nie patrzy tak na mnie- odezwała się wreszcie odwracając twarz w jego w stronę.

- Niczego nie robię- uniósł ręce w obronnym geście i uśmiechnął się niewinnie.

- Jakby się tak nad tym głębiej zastanowić to moja sytuacja wcale nie jest taka zła– odezwała się ponownie przerywając ciszę.

- Zostało ci zaledwie parę miesięcy życia, co w tym dobrego?- Zapytał podnosząc głos.

- Mówisz tak jakby to był koniec- odgryzła się.

- Baśka umierasz, to właśnie jest koniec!- Krzyknął tracąc cierpliwość.

- To jest mój koniec, nie twój.

- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, wybacz, że się przejmuje.- Rzucił i podniósł się ze miejsca. Przez lata przywykł do jej najróżniejszych dziwactw i wybryków, ale nawet ona nie może twierdzić, że śmierć jest czymś dobrym.

- A mógłbyś mnie po prostu wysłuchać zanim zaczniesz się miotać?- Zapytała spokojnie czekając na odpowiedzieć, która nigdy nie nadeszła. Uznając milczenie za zgodę zaczęła mówić dalej.-  Spójrz na to z mojej perspektywy. Wiem ile czasu mi zostało i jak mogę go wykorzystać.  Nie muszę się martwić o to, co będzie za rok czy dwa, bo już mnie tu nie będzie. Nie muszę bać się, że zniedołężnieje na przyszłość, bo nigdy się nie zestarzeje.  Mogę robić, co mi się podoba niezależnie od wszystkiego, nie muszę oszczędzać pieniędzy na przyszłość i bać się jak przeżyje następne parę lat.

-, Ale przecież ty kochasz życie…

- Dokładnie kocham życie i wreszcie mogę zacząć żyć bez zaszanowanie się, co będzie jutro.  Przecież każdy kiedyś umrze, tylko ja zrobię to szybciej niż inni. Ludzie ginął z różnych powodów w bardzo różnym wieku, ja przynajmniej dostałam szansę wykorzystać odpowiednio czas, który mi został.  Będę mogła pożegnać się ze wszystkimi, na których mi zależy, będę mogła spełniać swoje marzenia i zachcianki bez zastanowienia się nad konsekwencjami. Naprawdę będzie dobrze.


Siedział w milczeniu powoli przetwarzając jej słowa.  Wiedział, że gdzieś w tym całym szaleństwie jest jakaś pokręcona logika, tylko jemu ciężko było ją dostrzec.   Kochał ją, była dla niego jak młodsza siostra. Myślał, że zawsze będzie przy nim. Egoistycznie wierzył, że ona zostanie z nim do końca, będzie go wspierać i dodawać otuchy.


- Od narodzin Ani myślałem, że to ty będziesz jej szaloną ciotką, która daje jej alkohol i odbiera pijaną z imprez- uśmiechnął się ironicznie mówiąc, bardziej do siebie niż do niej.  Przez cały ten czas bawił się obrączką.  W końcu zdecydowanym ruchem założył ją ponownie.

- Obawiam się, że Magdzie by się ten pomysł nie spodobał. A właśnie jak ona się czuje, chce wracać do pacy?

- Na pewno nie na razie. Może jak mała skończy trzy lata. Magda zawsze chciała być matką, zdecydowanie stwierdzała, że nie przegapi dzieciństwa naszego malucha.  Myślę, że finansowo jakoś damy radę.


Ponownie odwrócili się w stronę gwiazd. Jego myśli powędrowały w stronę jego małżeństwa.  Miał dwadzieścia sześć lat i od prawie dwóch lat był żonaty. Magdę poznał dopiero po ukończeniu technikum, pomimo tego, że chodzili do jednej szkoły przez cztery lata.   Sam nie do końca wiedział, jak się w niej zakochał.  Może, dlatego, że tak bardzo różniła się od jego przyjaciółki. Przez całą szkolę średnią podkochiwał się w Basi, ale ona zawsze patrzyła nie niego jak na przyjaciela.  Zresztą na nią leciała prawie cała męska część szkoły.   Baśka była bystra, zabawna, bez problemu otaczała się ludźmi i owijała sobie wszystkich wokół palca bez wysiłku. Jej uroda miała w tym spory udział. On wiedział, jednak, że dziewczyna nigdy nie wykorzystywała ludzi.  Była silna i niezależna, miała podbić świat i wytrwale do tego dążyła. W końcu została aktorką i jej kariera rozpędzała się coraz szybciej.  Magda to jej zupełne przeciwieństwo, cicha, nieśmiała z wąskim gronem znajomych. Poszła do technikum, chciała zdać maturę i dostać dobrą pracę. Marzyła o rodzinie i naprawdę sprawdzała się jak żona i a teraz matka.   Czarek szybko pojął, że choć chce spędzać każdą wolną chwilę z szaloną pięknością ceni spokój i ciepło, jakie czeka na niego w domu.  Dobrze pamiętał jak poznał swoją przyszło żonę. To Baśka, na ognisku z okazji zdania matury, podeszła do siedzącej samotnie dziewczyny i z uśmiechem przedstawiła jej swojego przyjaciela. Przez te wszystkie lata obie się dogadywały, ale nigdy nie zaprzyjaźniły. Nie pozwoliła na to dominująca osobowość Baśki.


-O, czym tak myślisz?- Jej głos przywołał go do rzeczywistości.

- O przeszłości, o nas, o Magdzie…

- Kochasz ją, jesteś razem szczęśliwi w sposób, w jaki my byśmy nie byli… Masz się z nią zestarzeć, słyszysz mnie? – Miała radosny głos i wesołe iskierki w oczach.

- Tak właśnie zamierzam zrobić- odpowiedział z nieznaną pewnością w głosie.

- No to, co tu robisz? Idź do domu, do niej i Ani.  Kochają cię głupio z tego rezygnować.

- Masz rację głupio- uśmiechnął się i podniósł z miejsca.  Zatrzymał się an chwilę przy wyjściu- Będzie mi tego brakować i ciebie. Kocham cię myszko.


Słyszała jak zamyka za sobą frontowe drzwi. Dopiła resztkę piwa i podniosła się z miejsca. Śmierć nie jest taka zła, jeśli, nie umiera się w samotności. Ona nie zamierzała. Czarek zostanie przy niej do końca i będzie miał, do czego wrócić.  Podczas tamtego ogniska była kompletnie pijana i chciała rzucić mu się na szyje, ale resztka zdrowego rozsądku kazała jej zrobić inaczej. Znała Magdę z widzenia i wiedziała, że to dobra dziewczyna, zwłaszcza dla Czarka.  Jej plan się udał, do reszty imprezy przyjaciel trzymał się od niej z daleka.  Nigdy mu tego nie powiedziała, a z czasem przestała żałować. Miała rację, oni nigdy nie byli by szczęśliwi w taki sposób.  Byli przyjaciółmi niezależnie od wszystkiego. Kiedy dowiedziała się o chorobie stanęła w jego drzwiach przemoczona od deszczu.  Musiała powiedzieć mu pierwszemu.


- Ja też cię kocham, mimo wszystko jesteś moim najlepszym przyjacielem- powiedziała sama do siebie nie odrywając wzroku od gwiazd.


Następnego ranka Czarka obudził telefon. Baśka nie przeżyła nocy.  To był ten jeden jedyny raz, kiedy go okłamała. Nie miała kilku miesięcy, ale parę dni.  Ta noc miała być ich pożegnanie, a w kopercie, którą mu dała był jej testament. Wszystko przepisała na jego maleńką Anię, a w krótki liści pożegnalnym prosiła o przebaczenie i jeszcze raz kazała mu zostać na wieczność ze swoją rodziną.


  Spis treści zbioru
Komentarze (4)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Bardzo ciekawe, chociaż może zbyt ckliwe i sentymentalne to opowiadanie. Ale przy innych walorach literackich nie będzie to miało wpływu na ocenę.
Gorzej przedstawia się sytuacja z poprawnością językową. Błędy wszelakiego rodzaju, ale sądzę, że w większości wynikają one z niechlujstwa podczas przepisywania.
Błędy ortograficzne: piszemy "och", a nie "oh"; "giną", a nie "ginął"; "byliby", a nie "byli by".
Niepełne słowa lub dziwne zestawienie słów: an, an, ze miejsca, żyć bez zaszanowanie się, w krótki liści, na pewno nie na razie. W kolejnych czterech słowach na końcu powinno być "ę:, a nie "e":
przejmuje, zniedołężnieje, zestarzeje, przeżyje.
Zwrot "pomimo tego,że" należy zastąpić zwrotem "mimo że", poprzedzając go przecinkiem.
Aż w jedenastu przypadkach brakuje spacji przed myślnikami.. W sześciu przypadkach narrację po wypowiedzi niepotrzebnie rozpoczęto wielką literą. W jednym przypadku brakuje kropki na końcu zdania (po "wyjściu"). Niepotrzebny przecinek po myślniku (jeden raz). Dwukrotnie w jednym wersie użyto słowa "stronę".
Teraz przejdę do interpunkcji. Brakuje przecinków przed: wpatrując, ona zniknie, Czarek, odwracając, to moja, przerywając, podnosząc, jakby, zanim, czekając, zaczęła, ile czasu, jak (trzy razy; nie są to porównania), powoli, mówiąc, niż, a teraz, ceni, głupio, stanęła, nie odrywając, był (24). Zbędne przecinki przed: po wyjątkowo, bardziej, dlatego, co tu, nie umiera, dlaczego (6).
avatar
Opowieść o prawdziwej przyjaźni, o miłości do żony i malutkiej córeczki - i o śmierci.

Wielkie odwieczne - i milion razy oklepane - literacko bardzo trudne tematy, tutaj opowiedziane prosto, bez rozdzierania szat, szczerze, świeżo i prawdziwie.

Liczne literówki i potknięcia int. nie są istotne właśnie dlatego, że od strony s z t u k i słowa jest to bardzo dobry tekst
avatar
Niezbadane są wyroki bogów i bogiń śmierci: greckiego Thanatosa, rzymskiej Letusy i słowiańskiego Welesa. Ale w każdym narodzie swoje własne strachy przed zimną jak lód Kostuchą.
avatar
Ale super. Ona ma rację, jeśli chodzi o kilka miesięcy. Ale kilka dni? To chyba należy spróbować "free your mind" na dachu wieżowca z filmu Matrix. Tak chciałbym odejść :D
Pozdrawiam :)
© 2010-2016 by Creative Media
×