Przejdź do komentarzyPożar
Tekst 36 z 38 ze zbioru: Kwadryga z ojcem
Autor
Gatunekbiografia / pamiętnik
Formaproza
Data dodania2015-02-28
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń2381

P O Ż A R


Wiedziony nieodpartą koniecznością wychodzę w nocy z chaty pod las.

O  zgrozo!  Nawet  Ochotnicza  Straż  Pożarna  za  Starej  Huty, co  nieraz  budziła  nas  demonstracją  swojej  wyjącej  gotowości, nie  jest  w  stanie  ugasić  tego  pożaru.  To  moja  wina !  To  ja  jeszcze wieczorem  rozpaliłem  ognisko, uważając  na  dystans  od  wsi,  drogi, lasu, chaty, ogrodu, drewutni, stawu, szklarni. A  od  nieba?

Nieraz  łapię  noc  na oszustwach, dzisiaj  w  odwróconym  podczas  mego  snu  porządku  świata, nagle  ognisko pojawia się  nad  zaspaną  głową.  Żarzą  się,  pulsując  i  migocąc,  węgielki  gwiazd, płoną  tysiące  smolnych  polan  gwiezdnego  lasu.  To  nie  ognisko , to  pożar  nieba.  Niebo  staje  się  jednym  płomieniem. Widzę, że  już niczego  nie  da  się  uratować. Jaka  szkoda!

Nad  rankiem  zostanie  już  tylko  maleńki  węgielek  Wenus, wreszcie   i  on  zgaśnie.  Zostanie  błękitniejące  coraz  bardziej  pogorzelisko..

Na  środku  podwórza  w  kamiennym  kręgu, jakby  nigdy  nic, leżą  sobie  czarne, ciepłe  jeszcze  węgielki.  Zaczyna  szukać  nieba  biała, wątła  jak  babie  lato  niteczka  dymu.

Wielki  jak  ruski  bojar  Bolek, siedząc  na  małym  jak  biedna  mysz  traktorku, ciągnie drogą  od  wsi  strażacki  beczkowóz  na  wypadek, gdyby    w  ciągu  upalnego  dnia  zachciało  się  krowom  pić.  Za  chwilę  Walduś, jego  syn, przyciągnie  je  motorowerem  na  pobliskie  pole.  Zacznie  się  nowy  dzień.



  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×