Przejdź do komentarzyAforystycznie VIII (2016-08-17)
Tekst 8 z 12 ze zbioru: Aforystycznie
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2016-08-18
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1872

W niektóre miejsca dla mnie wrota są już otwarte na stałe. Po pierwsze wrota cmentarne.


v

Znam dłuższą i jak mi się wydaje lepszą wersję tej wypowiedzi. Ale ja to ja, a Ty to Ty (czyli nikt nie powinien decydować za nikogo).


v

Ano tak, nikt nie jest doskonały, nawet święci, ale miłość (nawet) niedoskonałych ludzi może (chyba) budzić zazdrość, a zazdrość, kto wie czy nie jest królem demonów.


v

Myślę, że nie ma takich (którzy nie kochają), a najwięcej jest takich, którzy kochają pieniądze.


v

Śmiały, jeśli śmiałe mogą być wątpliwości, chociaż czy to wszystko nie zależy od samego człowieka, a żeby tak jeszcze zależało od samego siebie.


v

Obawiam się, że bogaczom z egoizmem do twarzy, a przynajmniej najwięcej jest bogaczy z wyzyskiwania biednych.


v

Pewnie przestanę myśleć o śmierci wraz z demencją, i wtedy pewnie też śmierci nie będę się już bał.


v

Pasuje mi toto tutaj jak ulał: https://www.youtube.com/watch?v=3WbMSvhIY2M


v

Ale najbardziej to tylko ja tak przekomarzam się ze śmiercią.


v

Jednak nie wszystko (co dobre) dla ludzi jest (dobre/odpowiednie) dla ludzi. Innymi słowy mówiąc, czasami trzeba się pohamować (oczywiście przed publikacją). Zresztą nie mówię nic nowego, bo np. dla zdrowia zalecana jest wstrzemięźliwość w jedzeniu i piciu.


v

Ja też tak podchodzę do tego (z humorem, choćby i /a może tym bardziej że/ czarnym).


v

Taka straszna, że nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać.


v

Trzeba tak robić, jak świnia, żeby się nie ześwinić.


v

Właśnie tak jestem zakochany (albo tak chciałbym być zakochany).


v

Będę się starał, chociaż z dobrych chęci to…, już nie powiem co.


v

Chciałbym mieć takie dylematy, czy jak kto woli perypetie miłosne.


v

Czy ja muszę słuchać plotkarzy (tak dziennikarzy, choćby i z drugiego obiegu, jak i polityków, zwłaszcza z pierwszych stron).


v

Lato chyba najbardziej jest po to, żeby się nacieszyć słońcem, chociaż w zimie słońce cieszy tym bardziej, ale w zimie niech już lepiej cieszy śnieg.


v

Depresja jednak ma pozytywne strony, takie choćby jak ten wiersz.


v

Oj tak, człowiek zapatrzony na/w to, co daleko to pewnie lepsze, a czego dużo, żeby jeszcze więcej, nie dostrzega tego cennego, co jest blisko.


v

Nie ma chyba takiego człowieka, który by cuda i dziwy (ani cudów i dziwów) nie wydziwiał.


v

Jak to nie ma przeszkód, czym kto ma duszę bardziej rogatą, tym szerzej muszą być dla niego wrota otwarte.


v

A to też zależy od tego na czym komu zależy, chociaż na każdym można tylko zyskać.


v

Nie musisz sobie wyobrażać, a w każdym razie męża do tego niekoniecznie potrzeba, chociaż koniecznie mężczyzny. Chociaż dzisiaj są takie czasy, że i bez chłopa się obejdzie.


v

Czym bardziej jej/go nie ma, tym bardziej jest, a przynajmniej tak bardzo wtedy daje się odczuć. a bo to jedna taka rzecz jest (go - bo też czas taki jest).


v

Fajne życzenia, bo to jest rodzaj życzeń (i nawet ja takie /życzenia, które nie są życzeniami/ lubię najbardziej).


v

Tego to nawet ja sam (już) nie wiem (ale kiedyś pewnie wiedziałem).


v

Miłość nie musi kopać, ale musi przewodzić. bo miłość jest jak prąd.


v

Jednych nie lekceważymy, że wysłuchujemy do końca, a drugich dlatego, że nie dajemy im skończyć.


v

Ostrożnie z jasnością (zwłaszcza zrozumienia), może oślepić.


v

Dyktat prostoty i prostactwa jest taki sam, a choćby i nie daje pomyśleć.


v

Wolno Ci pobiadolić, nikt zawsze nie musi być zwycięzcą, ale upajać się przegraną, też nie ma co.


v

Żebyśmy tylko nie doszli do tego, że godna jest przegrana, a niegodna wygrana.


v

Jeśli lubisz czarny humor, to Ci coś powiem, bo inaczej to Ci powiem po żałobie.


v

I tak Ci powiem (co mam powiedzieć), gdy się tylko gdzieś spotkamy.


v

chyba nie może być (przeszłość) ciągiem niepowodzeń, bo gdyby była, to by już nie było (dla niej) przyszłości.


v

Super ta Twoja odpowiedź, i na temat i sięga daleko dalej niż myślałem.


v

Początki są zawsze trudne, środki nudne, a dopiero na końcu coś się dzieje.


v

I co ja bym zrobił bez Twojej wiedzy, pewnie byłbym głupszy niż jestem.


v

Tylko pozazdrościć i pogratulować takiego dotyku. Czyżby jedno drugiemu przeszkadzało.


v

Ja mogę wiedzieć, ale ja nie mogę (tym, co wiem i tym, czego nie wiem, dlatego, że wiem i dlatego, że nie wiem) dać się zwariować.


v

Wszystko tu jest, od ulotnej rzeczywistości, po twardą duchowość.


v

Wybacz, ale wszyscy nie mogą być tacy jak Ty, a właściwie Tobie poddani.


v

Wyczuwam ironię, a może i zgryźliwość, ale co cieszy to cieszy.


v

Nie wiem, czy powinienem, ale dobrze (że niedobrze) się bawię.


v

Nie wszystko jest dla wszystkich, widać dla Ciebie najlepsze jest piwo (albo zsiadłe mleko).


v

Mam nadzieję, że to również są/będą łzy szczęścia.


v

Nie mam nic ważnego/ciekawego do powiedzenia o sobie. Chyba tylko to, że najwięcej o mnie mówi moja twórczość. No i tyle inni mnie obchodzą, ile o nich mówi ich twórczość (ale nie wiem czy bardziej liryczna czy krytyczna).


v

Ni to bunt ni nie bunt, ni spowiedź ni odezwa, ni bogowie ni diabli wiedzą co, ale to jest coś ważnego (i to nawet dla każdego człowieka).


v

Już Ci mówiłem, że jego miejsce jest w wariatkowie, bądź w więzieniu. I w tym z każdym jego słowem, tylko się utwierdzam, a nawet uważam, że polskie sądownictwo (czyli PO) i polskie służby (czyli PiS) są zbyt łagodne dla niego. I taki mamy Parlament (czyli ustawodawstwo), jaki sobie sami wybraliśmy (głosując, bądź zaniechując głosowania).


v

Co tu mi dajesz odsmażane jaja, a przynajmniej jeden jest wart drugiego i tak samo skończyli (oczywiście politycznie, bo żadna inna kara ich nie spotkała i nie spotka).


v

Ma (a właściwie miał) rację, ale to mu tylko przyniosło zgubę, a Ci, którzy go zgubili mają się w najlepsze. Reasumując, na co słabszemu racja, na co głupiemu rozum.


v

A ci, którzy nie głosują, czyli umywają ręce, niech choć mają żal tylko do siebie, a nie obarczają wszystkich o wszystko. Bo już lepiej, żeby każdy zrobił mało, a dobrze, niźliby musiał dużo, a źle.


v

A komu tego nie można przypisać (czy to pochwalając jakąś postawę, czy ganiąc), i w ogóle komu czego nie można przypisać.


v

Niestety, ale to także jest tylko spiskowa teoria dziejów (a w tym wypadku wiary).


v

Niech się nie domaga oskarżenia, niech po prostu oskarża (chyba że liczą na to, że winny się sam oskarży).


v

Dla mnie to jest bzdura roku, a może i stulecia (a może chodzi tylko o to, że jeśli się bydło kolczykuje, to ludzi czego by nie czipować).


v

Niczego bez ryzyka, bo to co przychodzi łatwo, tego się chyba nie docenia.


v

Nie wiem co powiedzieć, poza tym, że dziękuję, że to dla mnie (chociaż i tak, któż nie bierze i to głównie tego, co złe do siebie).


v

Nie chcę być obcesowy, ale pewnie gorzej niż Twoje, ale to nie znaczy, że z moim zdrowiem jest za bardzo źle, a przynajmniej wreszcie żyję właściwie na zwolnionych obrotach, ale żyję.


v

Nie ma wyjątków, ponoć są tylko wybrani.


v

Ja, czyli ten, który nadużywa słowa chyba, ale jeśli ono znaczy to samo, co chybać (się, a nawet bez się), czy chybotać, to chyba mi nie dziwota.


v

Z wiekiem słabe punkty człowieka coraz mniej mu ciążą, chociaż coraz  bardziej doskwierają (widocznie nie na wszystko, ale zawsze na coś człowiek się uodpornia).


v

Gdy się człowiekowi czegoś zabrania, gdy mu nie wolno, to człowiek robi na przekór (chociaż niekoniecznie na złość komuś, ale go to /ta gra/ wciąga), a gdy człowiekowi daje się wybór, swobodę działania, to człowiek nie wie co (ma) robić, wręcz baranieje. Reasumując, szczęśliwy ten, kto robi to, co ma robić, i szczęśliwy ten, który nie robi nic, a co dopiero, żeby (jeszcze chętnie) robił to, co ma, co mu ktos każe robić.


v

Czyż nie lepiej powiedzieć sobie do widzenia, bo lepiej się chyba pożreć od razu niż żyć (certolić się) ze sobą, jak pająk z muchą [a oto te powiedzenia (na rozstania, do rozstań): cześć Ci i do widzenia Gienia; już Ci po widzeniu Gieniu].


v

Albo nie ma żadnego, albo są dwa poczucia winy, bo za to, co się zrobiło i za to czego się nie zrobiło (choćby i złego). Poza tym, że i tak, jeśli nie wyłącznie obwiniają się tylko ci, którzy są Bogu ducha winni.


v

Takie same mnie nachodzą wątpliwości/przemyślenia, po prostu, że co za dużo, to niezdrowo.


v

A gdzie to pieron strzelił, że jesteś pod moimi tekstami, nie mówię, że niepotrzebnie.


v

Trochę to ja nie lubię ckliwości (pewnie więc dla Ciebie to nic nowego i przeżyjesz i to).


v

A nawet lepiej, że nic innego (kobieta nie zostawia i kobiecie nie zostaje zrobić) po sobie, oprócz czaru powabu (mogą być, a czasami nawet muszą to być perfumy).


v

Może nawet można powiedzieć, że są kraje, gdzie nic nie idzie na marne.


v

Trzeba iść po to, bo to samo nie przyjdzie.


v

Uważam, ale do śmierci to chyba jakoś dożyję.


v

A czasami to nawet trzeba strzelić drzwiami (byleby nie oszklonymi).


v

Może powinienem, a przynajmniej ktoś powinien domyślać się tych Twoich oczekiwań, ale nie moja rzecz, ale przeżyjesz i te niespełnione oczekiwania.


v

Jakoś trzeba sobie radzić, a wariatom łatwiej.


v

Zwiewna jak dusza może już chyba być tylko miłość albo śmierć.


v

Miłość ma sens z wiarą i nadzieją.


v

Przyjaźń odchodzi, a świat się nie kończy, już prędzej kończy się świat, gdy miłość odchodzi.


v

Wolność od wszystkiego, czy(li) od Boga, to mrzonka czy(li) niewola.


v

Dobrze gawędzi, dobry gawędziarz, ale uwaga z takimi gawędami i na takich gawędziarzy. A i owszem taki on dobry i najlepszy, jacy oni (nawet jeśli nie wszyscy) dobrzy i najlepsi, dobrymi i najlepszymi, ale głównie dla gawiedzi. Bo to jej (gawiedzi) można wcisnąć właściwie wszystkiego, co tylko ich usprawiedliwia i gloryfikuje. Co nie znaczy, że nie ma gorszych od nich samych, że może nawet to my jesteśmy sami.


v

Jeżeli tyle można zrobić z gniewem, to dlaczego by nie można było go jeszcze schować sobie do kieszeni.


v

Dziękuję za pozwolenie, ale nie wyjdę, już swoje zrobiłem, nawet jeśli tylko zawyłem, a nie zaśpiewałem.


v

Takie sobie wróżenie, czyli zaklinanie życia.


v

Bo są tacy, którzy uwielbiają płakać, z tego czego inni się śmieją.


v

Że też takie (pozytywne) mogą być emocje, nigdy bym tak (pozytywnie) nie pomyślał.


v

Z utęsknieniem wspomnień mgnienie.


v

Ale nie ma się (o) co zabijać. no i czy to wiadomo co lepsze dla kogo, życie czy śmierć.


v

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o dominację.


v

A już się bałem że wyciągnięte z trumny (mowa o gwoździach).


v

Najpewniej w przeciwieństwie do Twoich moje to be, nie ma co czytać, ni komentować. Czyli taki kit, jak Twoje komentarze, to sobie możesz wciskać takim jak Ty, pewnie Ci uwierzą i jeszcze Cię pochwalą.


v

Dla niejednego, dla niejednych piszesz jak `jak Adam czy Osiecka`.


v

Gdy śnimy na jawie bywają twardsze lądowania.


v

Pytanie tylko, czy ten wiersz (przynajmniej dla mnie) jest tylko erotykiem.


v

Boże prawo, to jest nawet jedynie dobre prawo, byleby nie mylić z jedynie słuszną prawdą.


v

Nad wyraz wyraziście/teatralnie, ale widać tak musi być.


v

Nie uważam tak, a przynajmniej nie do końca, bo (patrząc z punktu współżycia czysto międzyludzkiego) poza tym, że co dobre, to zawsze będzie dobre, a co złe, to zawsze będzie złe (co do kluczowych zagadnień/zdobyczy, takich jak np. kultura i religia), to jednak konwenanse są takie (niejako moda), jakie czasy.


v

Ale od samych trudności, jak i z samych nudów trudno nie zwariować.


v

Nie wiem czego (to tu nie ma), ale ja chyba tego nie lubiłem, bo się nie wychowałem, a zdziczałem.


v

Konspiracyjne życzenia (spełnia sekretnych życzeń, bo któż takich nie ma) dla konspiracyjnego jubilata.


v

A jednak, chociaż nic tak jak garb nie prostuje człowieka. I nic tak nie wykrzywia, jak niepewnych niepewność, a pewnych pewność.


v

Ja chyba też chcę żyć, bo chociaż nie chcę umrzeć.


v

Nawet lżej umrzeć lekko (lżej na sercu i duszy).


v

Coś mi się wydaje, że nikt nie jest jaki jest dla wyrazu.


v

Można powiedzieć, że rozum (skoro idzie drugi) wypuszcza w maliny (żeby tylko emocje).


v

Najlepiej wiedzieć po sobie, jak mało kto wie.


v

Ile w starym młodości, a ile w młodym dojrzałości (poza tym, że tyle samo).


v

Nie ma cenzora - nie ma twórczości, co wcale nie musi być regułą, ale w wielu wypadkach szkoda.


v

Nawiedzeni usiłują zmienić świat, ale kto by czego nie robił, to wciąga, raz bardziej, raz mniej, raz na dobre, raz na złe.


v

Ironia/satyra to jest wyższa szkoła jazdy.


v

Coraz bardziej mi się facet podoba, a w każdym razie ma (bardziej niż myślałem) światopogląd otwarty, a nie zniewolony/skażony (krótko mówiąc) libertynizmem (zresztą europejskim).


v

Życie jest zbyt piękne i zbyt krótkie, żeby żyć tym wszystkim, czym by tylko każdy chciał, żeby wszyscy tym żyli. Ani jest co rozpamiętywać, jeszcze całe życie to, co nam się podoba, czy nie podoba. Po prostu, nie dajmy się wszyscy zwariować, tym, czym niektórzy są obłąkani (czy to z miłości, czy nienawiści).


v

Nie wszystko, co tylko ktoś mówi muszę wiedzieć, i to nawet jeśli mówi coś istotnego (a wielu faktycznie mówi do rzeczy).


v

Z reguły wolę się nie wypowiadać co do konkretnych osób/przypadków. Raczej już snuję ogólne teorie. Jednak każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie (ale pewne kanony obowiązują zawsze i wszędzie, tj. bez względu na wszystko).


v

Słyszałem coś o tym, np. głuchemu wyostrzają się inne zmysły, którymi poniekąd słyszy/wyczuwa.


v

Bądź  tyle, ile mu pasuje (ile chce), a jednym pasuje więcej, a drugim mniej.


v

Jakoś zawsze mnie intryguje adekwatność nazwy - wiśnie szklanki.


v

Życzę huku (oczywiście nie w jednym znaczeniu) uciech.


v

Na głupiego najlepsza jest wypucha (tzn. wpuszczenie w kanał).


v

Myśli to ja potrafię, chociaż w miarę dobrać, ale wydobyć je z siebie przy pomocy słów (mówionych) to już dla mnie spory problem. I dlatego lepiej rozmawia mi się na odległość (byle nie telefoniczną, bo taka rozmowa też mi się nie klei). Ale moje błędy i potknięcia (zmagania ze słowem) i tak widać w tym co zapisuję.


v

Czasami się nawet zastanawiam, czy moja toporność wypowiedzi nie wynika z toporności myślenia.


v

Co Ty, wszystko chcesz mieć, być szczęśliwym poetą, szczęśliwym kowalem, szczęśliwym ojcem, szczęśliwym mężem/partnerem, czy nie za dużo, i czego jeszcze.


v

Chodzi o to, że pałace (jak pałace) jednych i drugich zasadniczo się różnią, i zasadniczo się nie różnią.


v

Niczego tu nie ma od parady, a jeśli nie ma od parady, to jest od serca (całego i z całej duszy).


v

Sam mam, a bo to jednego takiego adoratora, ale cóż, psy nie szczekają, chyba tylko tam, gdzie ich nie ma. No i jak to bywa w życiu, zawsze ktoś może zaistnieć, pokazać się na nie, jeśli nie potrafi na tak.


v

Z natury rzeczy nie takie cuda się dzieją, żeby nie powiedzieć - wydziwia się.


v

Wiem, wiem, ja nie wiem, Ty wiesz, ciesz się.


v

Wystarczy i zadość (niekoniecznie wszystkim), że ja Tobie nie ufam.


v

Jak przy kim, to nie straszna żadna burza, a właściwie to może/powinna się dziać największa.


v

Tym to sposobem dotarło do mnie, że ćma ma wiele znaczeń, jeśli tylko nie mam zaćmienia umysłu.


v

Znam takich dla których nie ma przeszkód w wyśmiewaniu kogo by nie i ile by nie.


v

Bo gorącej baby nie zastąpi najcieplejsza pierzyna i najgorętszy kaloryfer.


v

Widać gorszy (bo nie za swoje /pieniądze/) może być dziad, który panoszy się jak pan.


v

Jak znam życie, to niektórzy panowie się dziadoszą. Ale to chyba nie chodzi o to, żeby dziad się dziadoszył, a pan panoszył.


v

Aby się prześcigały ze sobą dla Ciebie słoneczno na niebie ze słoneczkiem Twojego uśmiechniętego oblicza.


v

W tych sprawach najgorzej, to być psem ogrodnika.


v

Żeby tak jeszcze było wiadomo co kim targa. poza tym, że najczęściej na własne życzenie.


v

Ale jak zrobisz to będzie zrobione, a reszta nie wiem od czego zależy, może od trudu włożonego w pracę.


v

Faktycznie ustronne miejsce (w tych dniach).


v

Jak to praca może dawać nie tylko satysfakcję, ale i przyjemność, chyba że przyjemność daje satysfakcja.


v

A bo to wszystko co się robi jest na sprzedaż.


v

Tak, tak, ale ja wolałem generalizować, czyli iść na przekrzyczenie Cię. A jednak czasami rzecz jest w rozdrobnieniu/ szczegółach, co nie znaczy, że w tychże nie ma istoty rzeczy.


v

Byłem tam/tu, powiedzmy, że na razie (rozejrzeć się) turystycznie/wstępnie i mam nadzieję, że na tym się nie skończy moja edukacja.


v

Najgorsi są wszystkowiedzący (a już na pewno gorsi od nielegalnych dopingowiczów).


v

Polityka jest dobra, a nawet najlepsza o tyle, o ile (tyle z nią ostrożnie, ile kasy z niej).


v

Lepiej już samemu wyjść na głupka, niż komuś dać sobie wejść na głowę.


v

A bo to mało baranów jest w domu, nie mylić z owieczkami w oborze (ani z barankami na niebie).


v

Dobrze i mądrze, tylko czy ja się muszę bawić w tłumaczenie tego (nawet jeśli dzisiaj to nie większy problem). W każdym razie język angielki znam w stopniu niedostatecznym. I nawet mi nie przykro ani żal. Każdy sobie musi radzić jak tylko może, i jak nie może też jakoś musi.


v

Automatycznie mam przetłumaczone, ale do niektórych myśli muszę korzystać z różnych automatów, żeby (właściwie) zrozumieć, albo muszę dopowiadać sobie (co zresztą lubię).


v

Nie wiem dlaczego tu i teraz (i nie bardzo kokietuję) ale nasuwa mi się myśl - wszyscy tak samo nie mają.


v

Tyle samo daje maleńki przesmyk (wiedzy), co i cała wiedza, a przynajmniej potencjalnie, bo taki jest człowiek nieobliczalny (a więc to nie wiedza jest nieobliczalna i nie ma co za wszystko, a właściwie za serce, za ludzkość, za cywilizację winić nic, tylko wiedzę /jeśli nawet jej brak/). Może nawet, tyle wiedza, co umysł jest naturą człowieka, w końcu nie od parady myślącego. Tylko czy ja sobie sam nie zaprzeczam.


v

Wszystkiego, co nie jest wszystkim jednym (chociaż tak do końca, kto wie, co jest czym).


v

Czytam, jeśli oglądanie obrazków jest czytaniem.


v

Chyba nie wszyscy co do wszystkiego mamy, tym bardziej grube wątpliwości, chociaż każdy chyba ma jakieś do czegoś. Chyba że patrząc pobieżnie, a o to tu chyba chodzi, a właściwie o trzeci punkt. Ale w którym to zgadzam się jedynie z ostatnim zdaniem, a w każdym razie wszystkich najbardziej obchodzi wszystko i nic. Chyba że nie mówimy o tym samym, bo nie pojąłem tego, o czym Ty mówisz.


v

Ale młodzi to macie problemy, tylko wam zazdrościć.


v

Dociera tak wprost, że aż boli.


v

Jeśli tak można powiedzieć, to jest on, a właściwie tego nie ma bez goryczy duszy.


v

Więcej takich szaleństw, w przeciwieństwie do innych.


v

Żeby tak jeszcze każdy robił to, do czego ma powołanie, a co dopiero, żeby mu jeszcze płacili za to.


v

A bo to nie jest szantaż, ta nadopiekuńczość (czyż tak głównie mafia nie działa).


v

W telefonie, chyba że się jest, nie wiem kim, to się ma zegarek.


v

Tak, ale co to za życie (by było) bez ironii.


v

Jeśli tylko zdarzają się drastyczne przypadki, a zdarzają się i to coraz częściej.


v

Jak tu się nie uśmiechnąć do/ze siebie, i pewnie dlatego/tym bardziej nie wszystkich śmieszy.


v

A kto widział czysty sport. I nie mówię tu tylko o dopingu. Nieraz gorszymi/szkodliwszymi od dopingu są sędziowie.


v

Nie wiem jak kogo, ale moim oknem na świat jest teraz komputer/Internet. chyba że wyjątkowo spotkania literackie na żywo


v

Przecież kino jest obrazkowe (jeszcze), ale nie wiem czy produkuje się (jeszcze) filmy (po)klatkowe.


v

No, nie wiem czy komuś to umili weekend.


v

Pachnie mi wyrodną sztuką, ale skoro/jeśli taka jest też natura, to cóż w tym niestosownego.


v

Przechodzisz siebie (a co dopiero nauczycieli/mistrzów swoich).


v

Wymownie i naocznie.


v

Każdy (nie tylko ze względu na płeć) usiłuje zajść wysoko i daleko.


v

Jakbym nie mógł sobie wyobrazić, również lizania Twoich paluszków.


v

A ile my mówimy niczego nie mówiąc.


v

mam jeszcze inne skojarzenie - z wytrychem, ale pewnie jak przeważnie się mylę, bo co by nie mówić, to jednak obiekt/cel sam człowiek wybiera.


v

Że też księżyc potrafi być narkotykiem.


v

Wiersze Twoje, to całe poematy, to same spektakle.


v

A Ty jesteś taka karna, taka poddana, jakby ktoś mógł pomyśleć.


v

Halny wypieli (byle nie za wiele).


v

Mieć (co/czego by nie), to nie grzech.


v

I nie będzie, jeśli nie będzie obojętne.


v

Dla kogo chwila to chwila, bo dla niektórych chwila to wieczność.


v

Ktoś się urwał z czegoś, albo coś się wymknęło spod kontroli.


v

Bo akurat wszystko jest rzekome, tylko nie to co oni sami piszą.


v

Przecież życie to jest teatr, a teatru to chyba nawet mniej jest w samym teatrze niż w samym życiu.


v

Mewy/mewki to w nadmorskim żargonie, takie panie, które można złapać/mieć i od których można (coś) złapać/mieć. A w limeryku czym bardziej się świntuszy, tym jest lepszy.


v

Wszelkie stworzenie samym sobą chwali Pana Boga. W tym wypadku każde słowo chwali wiersz.


v

To, co dla jednych jest dobre, dla drugich jest złe, i cóż w tym złego, nawet jeśli niczego dobrego. A przynajmniej tak jest w demokracji, bo w dyktaturze (wszystko jest na tak albo nie), co jest dobre, to jest dobre, a co jest złe to jest złe, według uznania dyktatora. Co nie znaczy, że ci którzy mają władze w demokracji nie mają mieć decydującego zdania (bo ktoś zawsze decydować musi, choćby i w wyborze mniejszego zła).


v

Demagogia, bo pewnie (dla demagogów, dla opozycji) najlepiej by było gdyby nie było podwyżek, albo żeby rządzący i inne władze pracowali za darmo, bądź za minimalne zarobki (bo przecież na państwowych stanowiskach). W każdym razie ideami brzucha nie nakarmi.


v

Ano właśnie, tyle po nas, co ktoś wspomni, i to daj Boże.


v

Widać, dla niektórych figle-migle, to data godna uwiecznienia.


v

Widocznie już dojrzałaś (to spadasz).


v

Dalej się nie rozumiemy, ale to chyba dobrze, a przynajmniej na dobre.


v

A najlepszą regułą (przynajmniej jak co do czego) jest łamanie reguł.


v

Ano, jeśli człowiek bardzo/panicznie boi się wyjść na głupka, to może łatwo/bez niczego upaść na głowę.


v

Że też konfrontacja nawet ze samym sobą noże być przykra, ale cóż zrobić, nieraz trzeba się zmierzyć, okazać, kim by się nie było.


v

Nie wiem, czy dobrze Cię rozumiem, ale wiem, że nie ma co skakać (unosić się) za bardzo (nawet wobec samego siebie), kiedy lądowanie niepewne.


v

Tyle tylko i tak wiele, a może nawet tak wielkim.


v

I od razu życie staje się piękniejsze, a nawet tak, to dopiero można żyć (gdy się pomyśli, że śmierć to tylko taki większy orgazm).


v

Widać, nie wszyscy mogą oddychać pełną piersią (chociaż każdego coś zatyka).


v

Ja nie chcę być (jakim by nie), ja jestem taki (jaki jestem).


v

Dzisiaj to czar (żeby tylko wspomnień), co wtedy wcale takie być nie musiało, ale było i jest czarujące. Bo jakże wiele zależy od podejścia, właściwie do wszystkiego. Bo miłość zaraża miłością, bo nienawiść razi nienawiścią.


v

Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś udane wczasy nie zależały od pogody, tylko od wrażeń i przeżyć artystyczno-rozrywkowych.


v

Czasami człowieka tak nachodzi, ale kto wie, czy to niedobrze, byle nie częściej. zresztą szaleństwo też na co dzień nie popłaca, ale czasami może, a nawet powinno się zdarzyć (poza tym, że szaleństwo szaleństwu nierówne).


v

Prawie dobrze, a następnym razem będzie jeszcze lepiej.


v

Dobre rozeznanie swojego położenia, to już jest połowa sukcesu do znalezienia tego, czego się szuka.


v

Niektóre reguły najbardziej potrzebne są po to, żeby je łamać, a może nawet nie ma takich reguł, których by nie można było złamać (oczywiście koniecznie).


v

Już samo to, co jest czym dla kogo może być/jest piękne, a co dopiero kto dla kogo.


v

Elka może być zazdrosna o Andromedę II


v

Burza może okazać się zbawienna, żeby tylko tak jeszcze było wiadomo dla kogo.


v

Najdłuższa ale pewna, jeśli na ziemi może być czegoś pewnym (oprócz śmierci).


v

Zdarza się i zgadza, co do słowa i co do milczenia i to jest piękne, a kto wie, czy to co jest piękne nie jest konieczne.


v

Zasadniczo to nic nikogo nie omija, kwestia/problem tylko w znoszeniu tego.


v

Tak czy inaczej, czym się jest wyżej, tym bardziej jest się kuszonym.


v

Jeśli się nie mylę, to wiem, co widzę.


v

Stałe są tylko zmiany.


v

Czy to o grzybach (właściwie) poemat, czy to grzyby są poematem (przynajmniej podniebienia).


v

Nie da się, bo ktoś zawsze musi być kontra, musi być niezadowolony, co nie znaczy, że (jest) poszkodowany.


v

Wiersz, który otwiera mi oczy.


v

Ponoć, kiedy pisałem, to wiedziałem (co piszę).


v

Zdarza się, że człowiek się stacza (niekoniecznie z górki, co też nie znaczy, że pod górkę).


v

Reguły też są po to, żeby je łamać, tylko trzeba się odważyć, a nie poddawać.


v

Jeśli już śmierć, to z pełnym brzuchem.


v

Nie wymagajmy od siebie nie wiadomo ile i czego, z tym, że zawsze więcej od siebie niż od kogoś.


v

W wysokie tony waść bijesz, kiedy to twój dom i to twój dom, ale czy tam gdzie się urodziłeś, czy tam gdzie mieszkasz jest Twoja ojczyzna.


v

A bo to jeszcze tylko jeden ktoś da/przyprawi Ci nowe skrzydła. Ale mam też nadzieję, że i Ty jeszcze niejednemu jednemu przyprawisz rogi.


v

Jeśli kogoś coś pali, to najłatwiej takiemu…, że chce taki dopiec też innym (nie mówię, że wszyscy napaleni tacy są).


v

A ja myślałem że do tego, czyli z czegoś nigdy się nie dorasta, nie wyrasta, i pewnie też są tacy, którzy nigdy do niczego nie dorastają, z niczego nie wyrastają, tylko kapcanieją w tym, czym są.


v

Nawet jeśli ważnie (i to bardzo) jak, to jednak ważniejsze co (ma się do powiedzenia/przekazania).


v

Tak to można żyć, wariatom łatwiej, mogę to poświadczyć. A co do miłości, różnie to bywa.


v

Nad wyraz do rzeczy, ale chyba nie nad poezję.


v

Coś ostatnio często powtarzam, życie to nie koncert życzeń.


v

Narzuca mi się tu (nie wiem czy właściwie) Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią. A poza tym dlaczego Bóg miałby być święty, czy świetny, nawet jeśli jest taki i taki. Ale grunt że Bóg jest taki, że z każdym może pogadać, i z każdym gada, chociaż najczęściej bez słów, bez ceregieli.


v

Przeżyje czy nie przeżyje, na południe już chyba nie odleci, ale cóż, taka jest natura (czy taka dzika), że raz górą jest ptak, a raz kot.


v

Najlepiej jest wtedy, kiedy mój anioł jest moim diabełkiem.


v

Są momenty (niekoniecznie przysłowiowe) i finał jest wystrzałem.


v

Czy się powinno czy nie powinno, to i tak do tego co jest ścisłe podchodzi się elastycznie (chociaż Ela tu nie jest najważniejsza).


v

Coraz niebezpieczniej wyszukane, a nie wiem czy większe niebezpieczeństwo jest w oderwaniu, czy w tkwieniu.


v

Nie wszystko złoto, co się święci, a może chodzi o to, że złotko, to nie złoto.


v

Ale tak po prawdzie, to nawet pisząc o kimś piszemy o sobie.


v

Ja też bym nie wierzył, ale nie wiem, a w każdym razie wiara to jedno, a wiedza to drugie.


v

Sztuka to nie dać sobie niczego wmówić, nawet przez siebie samą.


v

Lepszy taki Bóg niż żaden.


v

Ale masz fajnie włosy zakręcone.


v

Co można powiedzieć, tylko pozazdrościć, tylko nie wiem komu bardziej.


v

A kto nie ma, pewnie tylko ten, który nie ma łez pod powiekami.


v

Widać, Bóg jest najlepszy do pocieszania się Nim.


v

Ale nawet smutek może być optymistyczny.


v

Człowiek co noc umiera, a co dzień się rodzi, poza tym że orgazm też jest małą śmiercią (widocznie duża/nieodwracalna śmierć jest dużym szczytowaniem, a więc niejako podniebnym lotem).


v

No i komu by bruk nie kojarzył się z upadkiem, chyba tylko brukarzom.


v

Ano pewnie że tak, bo nic nie jest wieczne i nikt nie jest wieczny.


v

Jednomyślność tutaj nie byłaby chyba wskazana/mile widziana.


v

Jak się cieszę, że tak to odbierasz (a nie doszukujesz się w moich słowach jakiegoś podtekstu).


v

Nawet jeśli jest, to już wkrótce nie będzie.


v

Reprezentuję siebie i groteskę, a może siebie i tragedię. zaraz, pomału, jedno nie wyklucza drugiego.


v

czego by człowiek nie dokonał zawsze oczekuje, a właściwie powinien oczekiwać więcej od siebie.


v

nie wiem jak i co (zatrzymać/napisać), ale wiem że nie wolno ustawać w zatrzymywaniu.


v

Czy się tego chce czy nie, jest tak jak w ostatnim słowie.


v

Jest tak, jak w ostatnim słowie.


v

Rzecz (i to niesłychana) właśnie w tym, że wiersz jest oparty na grze słownej i to jednym słowem (zresztą analogicznie, jak można grać na jednej strunie). No i ironia aż kapie z tego wiersza, a czy to dobrze, czy źle, pewnie jak dla kogo i nie moja to już chyba rzecz.


v

Jeżeli jest dobrze, to dobre są, to się lubi nie tylko wszystkie czyjeś buty, ale i wszystkie błędy.


v

A stare to już pewnie nie mają nic do sprzedania, oprócz siebie.


v

No i ten wiersz jest o prawdzie, wszak niekoniecznie jednej prawdzie, jeśli tylko prawda może być różna, ale i tak, czy może czy nie może być jest tylko taka, jacy są ludzie.


v

Słowami jak chyba niczym bardziej można się wyżyć (można na sobie, a można na kimś).


v

Niektórzy jeśli już wybuchną, to tylko w środku i/bądź do środka.


v

Nikt nie powiedział, że codzienność nie może być niecodziennością.


v

I jak tu się nie uśmiechnąć, jak nie rozpromienić.


v

Roztrwonisz jeszcze dużo więcej, ale nie ma (co nie znaczy, że nie będzie) czego żałować.


v

Twój żal łączy się z moim żalem (po rodzicach, no i po nas nie będzie nawet kto miał zapłakać, zatęsknić).


v

Wiadomo mi tylko, że kto nie kocha siebie, ten właściwie nie kocha nikogo.


v

Powiedzmy że nie wiem z czego się bierze migotanie serca, co podnosi ciśnienie, dlaczego najlepiej mieć chłodną głowę i gorące serce.

  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Askawin,zlituj się nad czytelnikiem, bo tego się nie da przeczytać za jednym zamachem. Przyznać muszę,że trochę się pośmiałam, bo masz poczucie humoru i dystans do siebie, a z siebie śmiać się potrafi niewiele osób.Jutro przeczytam resztę:)
© 2010-2016 by Creative Media
×