Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2019-04-12 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1504 |

- I co? jak się dzisiaj czujesz? - spytała matka, opadając na fotel przy nogach łóżka.
- Niezgorzej... jutro... znaczy się dzisiaj... kiedy to u nas był doktor?
- Dzisiaj był.
- No, czyli jutro...
Chory uczynił gwałtowny ruch, jakby siląc się przypomnieć jakieś słowo.
- Będziesz mógł wstać? - podpowiedziała Arina Pietrowna, - daj boże, mój drogi, daj boże!
Zamilkli na chwilę. Matka chciała coś powiedzieć, ale żeby to zrobić, żeby mówić, należało rozmawiać. A tej właśnie rozmowy nigdy nie potrafiła odnaleźć, gdy tylko była sam na sam z tym synem.
- Judaszek żyje? - zagadnął w końcu sam Paweł Władimirycz.
- A co jemu? żyje sobie jak ten pączek.
- Pewno se myśli: *o, jak braciszek kopyta wyciągnie - i ten jeszcze jego mająteczek z bożą wolą mnie się dostanie*.
- Wszyscy kiedyś pomrzemy, i po każdym z nas spadek przechodzi na... prawnych spadkobierców...
- Tylko nie na Krwiopijcę! Psom wyrzucę, a jemu nie dam!
Okazja nadarzyła się wprost świetna: Paweł Władimirycz sam zaczął ten temat. Matka nie omieszkała z tego skorzystać.
- Należałoby o tym pomyśleć, mój drogi! - powiedziała mimochodem, nie patrząc na chorego i pod światło oglądając swe dłonie, jakby to one stanowiły w tej chwili główny przedmiot jej uwagi.
- O czym *o tym*?
- A choćby i to, że nie chcesz, żeby brat po tobie dziedziczył...
Paweł Władimirycz milczał. Oczy tylko nienaturalnie się rozszerzyły, i twarz pokrywał coraz ciemniejszy rumieniec.
- Można by, mój drogi, i to wziąć pod uwagę, że masz też siostrzenice-sieroty - jakiż to posag one mają? Pogoriełkę tylko? No, i mnie też jeszcze...
- Wszystko już zdążyliście upchnąć Judaszkowi?
- Jakby nie było... wiem, że sama jestem temu winna... i przecie grzech to, bóg wie, znowu nie jaki... Myślałam też, że to syn... A ty mógłbyś matce tego i nie wypominać.
Milczenie.
- No, jak! powiedz choć słowo!
- To kiedy pochować mnie chcecie?
- Nie pochować, a mimo wszystko... Inni chrześcijanie też tak... Nie wszyscy zaraz umierają, a tak w ogóle...
- To-to, *w ogóle*! Wy zawsze *w ogóle!* Myślicie, że nie widzę!
- A cóż takiego ty widzisz, kochany?
- A to, że za głupka mnie bierzecie! i dajmy na to, jestem tym głupkiem, i niech nim sobie będę! To po co przychodzicie? Nie przychodźcie! i nie martwcie się!
- Ja też się nie martwię; ja tylko tak w ogóle... że każdemu pisany życia kres...
- No, to se czekajcie!
Arina Pietrowna pochyliła głowę i rozmyślała. Doskonale rozumiała, że jej sprawy źle idą, lecz beznadzieja przyszłości tak już ją zamęczyła, że nawet naga oczywistość nie mogła jej przekonać o bezcelowości dalszych prób.
- Nie wiem, za co ty mnie tak nienawidzisz! - rzekła w końcu.
- Wcale nie... ja was... wcale nie! Ja nawet bardzo... Wybaczcie! takeście nas wychowali... wszystkich jednako... sprawiedliwie!
Mówił porywczo, aż zachłystując się; w głosie dźwięczał jakiś naderwany i zarazem tryumfujący chichot; w oczach pojawiły się błyski, ramiona i nogi niespokojnie wzdragiwały.
- Może i czym zawiniłam, to błagam, wybacz na boga!
Arina Pietrowna podniosła się z fotela i skłoniła przed synem do samej podłogi. Paweł Władimirycz zamknął oczy i nie odpowiadał.
- Przypuśćmy, że jeśli chodzi o nieruchomości... rzeczywiście, w twoim stanie i myśleć nie ma co o jakichś krokach... Porfiry jest po tobie prawnym spadkobiercą, niechże więc po tobie ten majątek przejmie... A co z ruchomościami, co z kapitałem? - postanowiła mówić wprost.
Chory wstrząsnął się, lecz nadal milczał. Całkiem możliwe, że na słowo *kapitał* wcale nie pomyślał o sugestiach matki, a tylko przypomniało mu się, że oto nadejdzie i wrzesień, czas na procenty... 67.600 x 5 i podzielić na 2 - to ile z tego wyjdzie?
- Myślisz może, że ja pragnę twojej śmierci, to przekonaj się, że tak nie jest, mój drogi! Żyj tylko jak najdłużej, a dla mnie starej żadnych już więcej zmartwień nie będzie! Cóż ja! i cieplutko, i syto przy tobie, i nawet jak zechcę czego słodkiego - wszystko to mam! Mówię jedynie, że u chrześcijan jest taki obyczaj, żeby w oczekiwaniu życia wiecznego...
Nie dokończyła, jakby szukając odpowiednich słów.
oceny: bezbłędne / znakomite