Przejdź do komentarzySYTUACJA Z WÓZKIEM INWALIDZKIM I CO Z TEGO WYSZŁO
Tekst 8 z 14 ze zbioru: Wędrówka
Autor
Gatunekobyczajowe
Formautwór dramatyczny
Data dodania2019-12-14
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń847

SYTUACJA Z WÓZKIEM INWALIDZKIM I CO Z TEGO WYSZŁO





(Młoda kobieta – Córka, leży w łóżku, obok stoi wózek inwalidzki, krzesło i stół na którym jest dzbanek z wodą i szklanka. Po chwili wchodzi starsza kobieta – Matka, pcha przenośną toaletę)


Matka - Kochanie pora wstawać.  Kochanie wstajemy, jest już późno.


Córka – Od dawna nie śpię. Chce mi się siku.


(Matka wyjmuje Córkę z łóżka i sadza na toalecie)


Matka – Jak skończysz to mnie zawołaj.


(wychodzi)


Córka  -  Mamo! Mamo!


Matka – (głos) Tak kochanie, już idę.


Córka - Już zrobiłam. Gdzie jesteś?


Matka – (głos) Idę, idę.


Córka - (wiercąc się na toalecie) Pośpiesz się, niewygodnie mi.


Matka – (wchodzi) Już.


(sadza Córkę na wózek i pcha do stołu, szybko sprząta toaletę)


Córka - Głodna jestem, zrób mi owsiankę!


Matka - Mówi się poproszę.


Córka - Oczywiście że poproszę, sama sobie nie zrobię!


Matka – (wychodzi i po chwili wraca niosąc na tacy dwie miski i dwa kubki, stawia je na stole) Smacznego kochanie.


Córka – (próbuje) Zimna


Matka - Pokaż


(też próbuje)


Córka - Jakbym mogła to sama bym sobie podgrzała.


Matka - (zamienia miski) Weź moją, jest jeszcze ciepła.


Córka - Chce mi się kupę.


Matka - Przecież przed chwilą cię posadziłam.


Córka - Wtedy mi się nie chciało, a teraz tak.


(Matka przynosi toaletę i sadza na niej Córkę)


Córka - Już mi się odechciało.


(Matka sadza Córkę do stołu, a ta specjalnie zrzuca miskę z owsianką. Przez chwilę obie patrzą się na siebie) Przepraszam.


Matka – (krzyczy) Znów zrobiłaś to specjalnie!


Córka – (z oczami pełnymi łez) Mamo nie krzycz. Przepraszam.


Matka - Czy to się kiedyś skończy?


Córka - Przepraszam, nie wiem co się ze mną dzieje.


Matka - Po prostu nie rób tak więcej. Chcesz nową owsiankę?


Córka - Nie, nie jestem głodna.


(pauza)


Matka - Mam dziś cały dzień wolny, chcesz gdzieś pojechać?


Córka – Nie wiem.


Matka - Nie będziemy siedzieć cały dzień w domu, na co masz ochotę?


Córka – (z błyskiem radości w oku) Na rolki, chodź, pojeździmy na rolkach.


Matka – (oczami wyraża gest rezygnacji i smutku) Proszę cię nie zaczynaj.


Córka – (udając szczere zdziwienie) Dlaczego? Chodź, pojeździmy na rolkach. Czy to takie trudne? Zakładasz rolki i jedziesz.


Matka - Proszę cię.


Córka - Myślisz, że nie dam rady, bo jestem kaleką?


Matka - (zakrywa twarz dłońmi) Błagam cię.


Córka - Zobacz, mam nogi, wystarczy założyć na nie rolki i pojadę, o tak


(Córka wstaje i opiera się o stół. Próbuje ruszyć nogami, ale przewraca się razem z wózkiem. Zaczyna się śmiać) Podnieś mnie.


(Cisza)


No podnieś mnie!


Matka – Nie mam siły.


Córka - Podnieś mnie, nie będę leżeć na podłodze.


Matka - Nie mam siły.


Córka - (śmieje się) Woooow, ale zajebiście, leżę sobie na podłodze. No kurwa podnieś mnie!


Matka - Nie mam siły.


Córka - Wiesz co? Mam pomysł, przybij mnie do tej podłogi gwoździami.


Matka – Co?


Córka - No tak jak Jezusa do krzyża. Przybij mnie gwoździami do podłogi, w nogi możesz tyle ile chcesz i tak nic nie czuję. Może zostanę męczenniczką, albo świętą, co ty na to?


Matka – (patrząc na Córkę z niedowierzaniem) Nie bluźnij.


Córka - Wiesz co? Jakbym mogła, to zamieniłabym się z Jezusem. Niech mnie przybiją do krzyża, a sam niech jeździ na wózku do końca życia.


(wskazując podbródkiem)


A z tych szprych zrób koronę cierniową.


Matka – (rozwścieczona) Nie bluźnij!


Córka – Wtedy mogłabym porozmawiać z Nim o cierpieniu, nie takim jednorazowym, ale codziennym, o cierpieniu beznadziejnym, no przybijaj, wbijaj te pierdolone gwoździe.


Matka - (wstaje i krzyczy) Czy ty myślisz, że mi jest łatwo? Czy ty myślisz, że ja chcę codziennie wycierać ci dupę? Zakładać na noc pieluchę? Czy ty myślisz, że chcę robić ci owsiankę? Że chcę patrzeć na swoje jedyne dziecko na wózku inwalidzkim? Czy ty kurwa choć raz pomyślałaś o mnie? Ile mnie to kosztuje? Gówno. Zawsze tylko ja, ja i ja. (pauza) Sama nie wiem, która z nas cierpi bardziej!


(długa cisza)


Córka - (zupełnie normalnie) Połóż się obok mnie.


Matka - Proszę cię.


Córka - Nie, połóż się obok mnie.


Matka - Po co?


Córka - No połóż się, wtedy będziemy takie same, jak leżę to mam wrażenie, że nie jestem chora, wyobrażam sobie wtedy, że jestem zupełnie zdrowa,

(Matka kładzie się obok) że to był tylko sen, że w każdej chwili mogę podnieść się na ramionach, zgiąć kolana i wstać.


(Matka przytula ją)


Matka - Wiesz, że przed twoim wypadkiem mieliśmy dla ciebie prezent pod choinkę, nie zgadniesz co.


Córka - Co? Powiedz, proszę.


Matka - Rolki, ale nie byle jakie, kolega taty jechał do Berlina Zachodniego, wtedy u nas nie można było takich kupić, zresztą wtedy niczego nie było. Tata poprosił go by ci kupił rolki, najlepsze jakie będą.


Córka - Gdzie one teraz są?


Matka - Wciąż leżą w szafie, zapakowane. Nie miałam siły żeby je wyrzucić, jakbym wciąż wierzyła, że je jeszcze kiedyś założysz.


Córka - Przynieś je.


Siostra - Nie, po co?


Córka - Przynieś, no proszę. (Matka wstaje, wychodzi i po chwili wraca z pudełkiem zapakowanym jak prezent, podaje córce) Mogę odpakować?


Matka - To twój prezent, możesz z nim zrobić co chcesz.


Córka – Szkoda, że nie mamy choinki.


Matka - Może włączyć kolędy?


Pacjentka - Tak, włącz. (Z głośników płynie muzyka - kolęda, Córka odpakowuje prezent) Piękne, naprawdę śliczne. Dziękuję.


Matka - Wiesz ile razy śniłam jak daję ci ten prezent, jak podbiegasz i rzucasz mi się z radości na szyję, jak jeździsz na nich w pokoju dookoła choinki.


Córka - Załóż mi je.


Matka - Zwariowałaś!


Córka - To mój prezent, proszę cię żebyś założyła mi je na nogi!


Matka - Będą za małe.


Córka - Spróbuj, wciśnij na siłę i tak nic nie czuję.


Matka - Po co?


Córka  - Chcę zobaczyć na moich nogach rolki, po to!


Matka - (niepewnie i bardzo powoli zakłada córce rolki) Weszły na wcisk, wtedy miałaś dużo mniejszą stopę.


Córka - Piękne. (pauza, obie patrzą na rolki ) Piękne. Wiesz jakie jest moje największe marzenie?


Matka - Wiem.


Córka - Bardzo malutkie, właściwie to śmieszne, banalne - wstać i pojechać dookoła tego pokoju. Tyle! Nic więcej, mogłabym później wrócić tu, na podłogę i leżeć tak do końca życia.


Matka - Gdybym tylko wiedziała jak ci pomóc.


Córka - (wciąż zapatrzona w rolki) Zobacz, ani drgną, nic, zupełne zero. Jakby nie były moje.


Matka - Mój Boże!


Córka - No właśnie, mój Boże, co żeś mi uczynił.


(Matka wstaje, wychodzi i po chwili wjeżdża na scenę z podnośnikiem dla niepełnosprawnych, z głośników leci jednostajna muzyka, podjeżdża do Córki, przypina ją i podnosi tak, że Córka znajduje się w pionie dotykając rolkami podłogi)


Córka - Mamo co robisz?


Matka - Spełniam twoje marzenia. (Zaczyna pchać podnośnik dookoła sceny)


Córka - Szybciej, szybciej, szybciej. Ja jeżdżę, mamo patrz, ja jeżdżę, zobacz jak szybko, patrz...


Matka – (krzyczy) Widzę, świetnie sobie radzisz.


(Obie krzyczą) Woooooooow... (Córka unosi ręce do góry)


Córka - I to pierwszy raz, jakbym się urodziła w tych rolkach, szybciej, zaraz będzie meta, szybciej, doganiają nas, już, już, idą łeb w łeb, kto zwycięży, proszę państwa wchodzą w ostatni zakręt, walka jest bardzo wyrównana, już tylko metry dzielą ich od wygranej, za chwilę dowiemy się kto zostanie mistrzem olimpijskim, taaaaaak, zwycięzyła, ma złoto, coś niewiarygodnego, po raz pierwszy w historii Polka wygrywa złoto, wyrwała to zwycięstwo w ostatniej chwili, walka trwała do ostatniej sekundy, co za wyścig, co za zwycięstwo....


(obie krzyczą z radości i padają sobie w ramiona) Tak, tak, udało się, udało się nam, zwyciężyłyśmy, zwyciężyłyśmy.


Mamy złoty medal!!!!!


  Spis treści zbioru
Komentarze (4)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Rzadki jak ten biały kruk - i chyba literacko najtrudniejszy - rodzaj sztuki: dramat.

Clou tej mini scenki zawiera się w słowach:

Gdybym mogła, zamieniłabym się z Jezusem. Niech mnie przybiją do krzyża, a on do końca życia jeździ na moim wózku.

(patrz środkowe partie tekstu - cytuję z pamięci)

Cierpienie dotyka wszystkich, ale jego skala dla każdego z nas jest niewyobrażalnie różna.

Dlatego niepełnosprawni - wraz z ich rodzicami i rodzeństwem - już są herosami.

Czy mamy u nas jakiś pomnik na cześć ich chwały?
avatar
Doskonała jednoaktówka. Jak u Thomasa Bernharda.

Serdecznie :)
avatar
Czy jest w naszym pięknym k/raju KTOŚ, ktokolwiek?, kto - poza Ukrzyżowanym - wspierałby samotną matkę-Polkę??

Mianowicie kto?

Samo 500plus to jedynie sterta pampersów na miesiąc dla niepełnosprawnej na wózku dorosłej córki
avatar
W Polsce dzisiaj aż 80% ojców porzuca swoje niepełnosprawne dziecko
© 2010-2016 by Creative Media
×