Tekst 52 z 255 ze zbioru: Zielone lustro
| Autor | |
| Gatunek | poezja |
| Forma | wiersz biały |
| Data dodania | 2020-01-22 |
| Poprawność językowa | |
| Poziom literacki | |
| Wyświetleń | 1811 |

słoneczne
przenikają myśli
przestrzeń głowy
płynie przez usta neutrina
pod biustonoszem droga mleczna
dryfuję wzdłuż w poprzek
blade pośladki
widzę przez koronkowe majtki
odpływam
echo trzeci wymiar
piękny umysł przeliczy
nic nie trwa wiecznie
w wyobraźni kosmicznych zdarzeń
nikt nie wytłumaczy
naciągam gacie
wychodzę z chaty
o kilka przyjemności bogatszy








oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
napisany
- niebanalnie,
- intrygująco,
- z niewymuszonym wdziękiem
i
- polotem
;)
Tylko tak trzymać!
Niewymowne /ojca/ gacie
Jako dzieci-kajtki
Też mieliśmy w chacie.
Się suszyły w słońcu
Razem z pieluchami...
Chciał, czyś nie chciał, w końcu
Majtki rosną z nami.