Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2012-01-21 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 5039 |
Opowiem ci, synku*
Pytasz, czy dziadek walczył w powstaniu. Też go o to zagadnąłem, kiedy byłem w twoim wieku, a może nawet nieco młodszy. Nie pamiętam dokładnie, co mi wtedy odpowiedział, ale jednego jestem pewien, że tak naprawdę nie rozumiałem, o czym mówił. Przecież nie mieszkał w Warszawie, a jakoś tam dotarł. Może coś mu wewnętrznie kazało, a może poszedł za kolegami lub na rozkaz konspiracyjnej organizacji. Nikt tego dokładnie nie wie i chyba nigdy się nie dowie.
Nie, twój dziadek nie walczył na froncie. Już we wrześniu został przez Niemców wywieziony na roboty, ale po pewnym czasie uciekł stamtąd. Po prostu były ciężkie czasy i chciał być u siebie, w domu, z twoją babcią i szóstką małych dzieci; musiał ich wyżywić. Nie pobył długo, poszedł w środku lata, a było upalnie i nawet nie rozpoczął żniw.
Nie, nie opowiadał mi o wojaczce. Nie wiedzialem, dlaczego unikał rozmowy. Myślałem, że nie chciał być bohaterem, ciągle był tajemniczy i bał się czegoś; nie odpowiadał na pytania, a w jego oczach pojawiało się coś dziwnego, niby rozterka, niby... Kiedyś tylko jakby się zapomniał; powiedział, że teoria dwóch wrogów to zwyczajna bzdura i propagandowy wymysł. Też nie zrozumiałem, o czym mówił, więc natrętnie zacząłem zadawać mu pytania, ale one sprawiły, że nagle jakby wyrwał się z głębokiego snu i znowu popadł w zadumę. Już nigdy nie użył tych niezrozumiałych dla mnie słów.
Oczywiście, czasami mówił nieco więcj. Były to przerażające opowieści o wielogodzinnych wędrówkach kanałami wśród szczurów i śmierdzących ścieków, opowieści tak barwne, że czułem, iż razem z nim pokonuję to obrzydlistwo. Zawsze jednak urywał je w najmniej odpowiednich momentach; nigdy też nie wspominał o swoim powrocie do domu. Byłem przekonany, że chciał powiedzieć coś bardzo ważnego, ale z nieznanych mi powodów nie mogł. Nie rozumiałem tej jego przesadnej ostrozności.
Nie, syneczku, nie pozostałem na zawsze z moimi wątpliwościami. W szkole mówili, że była to nieprzemyslana walka, na której zależało londyńskiemu rządowi, wymierzona przeciwko ludowemu państwu i jego sojusznikowi, że było to niepotrzebne romantyczne bohaterstwo, które kosztowało życie kilkuset tysięcy Polaków, że było to świadome zniszczenie miasta. Później wiele czytałem na ten temat, wiele dowiedziałem się od osób starszych, uczestników i świadków tamtych zdarzeń. Ojciec nie zdązył mi opowiedzieć tego, co prawdopodobnie chciał opowiedzieć; odszedł za wcześnie z tą jego tajemnicą.
Wiesz, z czasem zacząłem rozumieć ojca. Wszystkie te fragmenty opowieści zaczęły mi sie układać w logiczną całość. Nawet zrozumiałem, dlaczego tak nerwowo reagował na każdy szmer dochodzący z podwórka, gdy siedział z uchem wciśniętym w kryształkowe radio, dlaczego dziwnie zachowywał się na widok każdego obcego mężczyzny. Tak, synku, wszystko to dokładnie zrozumiałem i myślę, że ty też kiedyś to zrozumiesz. A gdybyś miał trudności, chętnie z tobą pogadam. Zwyczajnie, jak teraz.
* Rozmowę tę prowadziłem z synem wiele tat temu, kiedy był jeszcze małym chłopcem.
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
"Wiem, że nic nie wiem" /na łożu śmierci stary Sokrates/