Przejdź do komentarzyPrzemyśl
Tekst 14 z 16 ze zbioru: kryl
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2020-09-17
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń961

PRZEMYŚL.

Tak, pojechałem do Przemyśla. Sąsiad, gdy mu o tym powiedziałem, odparł: Przemyśl? Ale naprawdę to przemyśl. Ta gra słów wielu dostarcza złośliwej satysfakcji – te drogowskazy i wyświetlające się w pociągach trasy: Jarosław – Przemyśl.

To chyba Prawda miała piosenkę z refrenem: „to krzyczy bieda”. Melodię z tym tekstem miałem w głowie często łażąc po ulicach tego miasta. I w związku z tym, porównując je z Kielcami, zauważałem wielokrotnie, że tu taniej, lepiej i więcej.

Zwykły chleb. Kupiłem rano dwa bochenki takie po 600 gramów: razowy za 4,40 ( w Kielcach mniejszy kosztuje ponad 6 złotych) i pszenno żytni za 3,20 ( w Kielcach da się taki kupić, ale mniejszy i droższy). Poznany tam kolega, gdy tak wychwalałem ten chleb, spytał, gdzie go kupiłem? Piekarnia nr 5. A, to taka średnia półka – zrecenzował. A więc są lepsze?

Bywało, że kupowałem tam obiady w knajpach. Za 10 – 12 złotych dostawałem wielokrotnie porcje, których nie mogłem zmieścić. Robert połasił się na bogracz – 5 zł! – spokojnie wystarczający za cały obiad. No i naleśnikarnia: naleśniki na słodko ( to mamy wszędzie) i na słono, albo lekko pikantnie! No! I lody. Robert i Zen kupują po dwie gałki. Ale to nie dwie gałki, to dwie chochle lodów. Robert mówił, że dał sobie spokój z jedzeniem wafelków, ograniczając się do lodów, tak wielkie te porcje.


Przez środek miasta płynie San, a nad nim kilka przepięknych mostów. Najnowszy, biała konstrukcja, jest naprawdę piękny. Na błonia, nad brzeg rzeki, prowadzi wiele schodków, ale prawie wszystkie diabelskie. Wąskie, strome, bez poręczy – po spożyciu alkoholu odradzam schodzenie, a wspinanie się po konsumpcji do ulicy też dostarcza dużej porcji adrenaliny.

Nowe pomniki z brązu się pojawiły, uzupełniając dość sporą miejską kolekcję. Przed muzeum dwaj huzarzy z końmi. Na rynku ławka z siedzącym Szwejkiem. Mnie jednak zaintrygował Jan Paweł II, siedzący na tronie. Oparcie tronu wygląda jak stella, tak jest monumentalne, na plecach obelisku piękny cytat z Wojtyły – piszę to bez ironii, to naprawdę mądre słowa. Bohater siedzi i wygląda jakby reklamował trzymaną w dłoni książkę. Wymowa pomnika mnie bawi, ale wykonanie i pomysł jest świetny, obchodzę go więc szukając tabliczki ( informacji) , kto jest autorem? Nie ma żadnej noty na ten temat.


Zazdroszczę im parku miejskiego – tu mieści na zboczu góry, wysokiej, więc jest stromo, malowniczo, cicho. Spacer czy przysiądnięcie na ławce, obojętnie od formy aktywności, to miłe, relaksujące chwile. Gdy już wracam, w pociągu spotykam autochtona, który stąd wyemigrował. Ja mówię: to takie ciekawe, ładne, czilautowe, wyciszające miasto. Autochton na to: tak, to taka polska Floryda, miasto wprost wymarzone dla polskich emerytów. Ale dla młodych nie oferujące zbyt wielu aktywności. Streszcza to tak: tu się nic nie dzieje. No tak, tu jakaś wystawa, tu ekspozycja stała, ale nic nadzwyczajnego. Żadnych większych imprez przyciągających widzów.

Robert, tak jak rok temu, ciągnie mnie do Muzeum Dzwonów i Fajek. Pytam, czy ekspozycje mają coś wspólnego z rock’n’rollem? Że faceci w dzwonach i ich fajki… Nie, tam dosłownie, literalnie dzwony ( czyli ludwisarstwo) i fajki. Nie jestem ciekaw.

Oglądamy za to wystawę malarstwa abstrakcyjnego w domu kultury.

Jest w Przemyślu kilka ciekawostek, których nie widziałem nigdzie indziej. Skup orzechów i fasoli. Idziemy na bazarek. Gdzie tu można kupić papierosy? Chodzi o te tańsze, z przemytu. Jeden z panów mówi: idźcie tam. Idziemy i kupujemy. Z etykietek wynika, że one niemieckie. Że ktoś przemyca do Polski z Niemiec papierosy? Ale one pewnie robione gdzieś w garażu, taniej, ale inaczej niż w fabryce – są tak dobite, że takiego malborasa palę 15 minut, zamiast 7 jak normalnego.

Obiecałem gospodarzowi zrobić drobną pracę hydrauliczną.  Potrzebne mi są pewne detale i idę do sklepu. Ale znalezienie sklepu z akcesoriami hydraulicznymi jest dosyć trudne. Szukając go odbywam klikugodzinny spacer. Czyżby faktycznie mieszkali tu tylko emeryci i poeci?

Miasto jest piękne, choć kamienice – a starówka jest wielka – zaniedbane. Idzie zima i wielokrotnie zauważamy hałdy węgla na chodniku i kogoś z łopatą zrzucającego opał do piwnicy. Tu, tam, wszędzie na starym mieście. Ciekawe jak Przemyśl pachnie jesienią i zimą? Domyślam się, ale czy chcę wiedzieć? Jest ciepło, ale gdy bramy i drzwi do kamienic są otwarte to czuć taką przewietrzoną stęchliznę. Te budynki, bo ubogo, są niedogrzane zimą, co w połączeniu z brakiem funduszy na renowację kamienic skutkuje ich postępującą dekapitalizacją i brzydzeniem miasta. I ci mieszkańcy – gdy idę ulicą i mijam tubylców, to oni patrzą w chodnik, w bok, nie patrzą mijanym w twarz. Sponiewierani przez życie.

Ale te elewacje! Te sztukaterie! Na jednej z kamienic zauważam nawet gargulce!

Aspekt towarzyski: bawiłem się świetnie. Spokój, czilaut. Robert, który z pijackim uporem wyciągał w różnych sytuacjach bułkę otrzymana od kogoś w pociągu, przybysza  z Wielkiej Brytanii, kilkudniową. W knajpie, gdzie jemy obiad, na stołach w plastikowych koszulkach leżą …. Menu? Nie, wydruki: odkłamujemy medialne ściemy związane z covid 19. Biorę jako pamiątkę.

A w lokalnej prasie („Życie Podkarpackie”) na drugiej stronie omówienie rozmowy prezydenta Przemyśla Bakuna z radnym Zapotockim. Prezydent mówi do radnego per cham i prostak ( w trakcie sesji rady miasta), a odpowiadając na jego pytanie mówi, że „ nie będzie się zniżał do poziomu burdelarza”. Skąd oni znają takie słowa?


Sami mili ludzie – takich tam spotykam. Przemyśl jest dziś bliżej od Kielc niż rok, dwa lata temu. Pociąg to 5,5 – 6 godzin pociągiem i ten pociąg jest. Jadąc tam powstrzymuję się od palenia – pociąg ma opóźnienie i obsługa mówi, że nie staniemy nigdzie tak, by dało się zapalić. Wracając kierownik pociągu mówi: taka możliwość będzie w Krakowie. A potem mówi: idź pan do kibelka i tam przy oknie, ja też palę i tak robię.

Pojechałem tam, by sobie odpocząć, zmienić krajobraz przed oczami. Łoł i udało się.


  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Moje ukochane (przed)Kresowe Miasto :)

Serdecznie :)
avatar
Moje też :)
avatar
Przemyśl (patrz nagłówek) - jak Kraków, Grudziądz, Gdańsk czy Kłodzko - ma swój szczególny, niepowtarzalny własny klimat.

To zasługa miejscowego genius loci.
© 2010-2016 by Creative Media
×