Przejdź do komentarzyOdgromowe
Tekst 149 z 255 ze zbioru: Mioklonie
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2020-11-14
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń816

`Ta ręka, która w wir wprawia wodę w kałuży, 

Podnosi lotny kurz; ta, która wiąże wiatr, 

Ciągnie mój czarny żagiel.` 

Dylan Thomas `Ta siła, która przez zielony lont prze kwiaty` 

tłum. Stanisław Barańczak 


I. 

tyleż ucieczek. pozornych. nieogrodzone podwórko. 

brodzi się w zielsku po pas. zadeptuje ślady. 


śmieci ledwie przykryte piaskiem: 

paprocie przebijające się przez włóczkowe swetry 

szklane odbryzgi, nóżki kieliszków i szyjki 

butelek po mleku salicylowym 


wreszcie znajduję coś wartego uwagi 

walkman Grundig, może ostatni w Polsce. 

dziwne napisy nad przyciskami 

Override/ Overdrive 


kaseta w środku, bez jakichkolwiek napisów 

przekładam baterie z latarki 


nie działa. zdenerwowany zachowuję się 

jak ostatni małpiszon. jeb!  — artefakt 

roztrzaskuje się o drzewo 


węszę jeszcze bliżej ziemi 

ciągle nie udaje mi się dostrzec, w kórym miejscu 

stał dom. nawet zarysów nie ma. 


II. 

tyle kolorów! w rowie, za zakrętem 

od niepamiętnych czasów, na dachu, 

leży Opel Ascona B 


mili- i  —  potem  —  policja chyba nigdy 

nie zainteresowała się sprawą (a jeśli nawet - 

zapewne umorzono ją z powodu 

nie wykrycia sprawców, zresztą do dziś 

przedawniła się ze sto pięćdziesiąt razy) 


płonął wielokrotnie, biedulek. moim zdaniem 

w ten sposób przepoczwarza się: 

najpierw obrasta śmieciami 

by potem  —  dość malowniczo  —  wracać 

do szczątkowej formy. znowu się stawać 

szkieletem, żywą istotą i jednocześnie kokonem 

(teoria wymaga dopracowania) 


to jego cykl życiowy: 

rudo-beżowa gąsienica 

i nielotny motyl o pomarańczowych skrzydłach 


III. 

tyle pomysłów! 

burza pachnie spalenizną. zadzieram głowę 

—  i kropelki deszczu zmieniają się w szklane igły 

po oczach mnie, po powiekach! 


zupa rozlała się na niebie. ktoś powinien wziąć 

długi i odpowiednio gruby promień 

zamieszać, nim całkiem się sfajczy i zarazem 

wykipi, zaczną nam spadać na głowy mętne 

gołębie, wroniska o białych piórach  


IV. 

tyleż chceń! by  —  chrzaniąc przyzwoitość  —  

(to woda zastoinowa, czuć aż tutaj, 

gęsty żur, w którym odbija się to 

co niebyłe, lub półzaistniałe 

i  —  może  — co nie warte wspomnień) 

mówić bez choćby grama gramatyki 


że zdradziłbym cię 

ale nie mam dokąd

  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Bardzo, bardzo :-)
avatar
bardzo, bardzo... dziękuję :)
© 2010-2016 by Creative Media
×