Przejdź do komentarzyChcą nas pozbawić najpiękniejszych pór roku?
Tekst 50 z 65 ze zbioru: Z obserwacji życia
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2021-02-28
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń732

Chcą nas pozbawić najpiękniejszych pór roku?


Kto? A naukowcy. Jakich? A przedwiośnia i wiosny. I to już w najbliższej przyszłości. Co za niewyżyty gatunek ludzki z tych naukowców!

O rany, wiosny miałoby nie być?! Jak to?! Toż to najpiękniejsza pora roku… No, przynajmniej dla mnie. Ale myślę, że i dla większości z nas. Kiedy przeczytałam wywody naukowców na ten temat, to aż mną potelepało. I już sama nie wiem, czy ze złości, czy z zimna.

Właśnie nastał czas przedwiośnia, czyli uzupełniającej pory roku w przyrodzie — w strefie klimatu umiarkowanego — na styku zimy i wiosny. Tak w skrócie możemy powiedzieć o tym cudownym okresie, w czasie którego przyroda zaczyna budzić się do życia i poprawiać nam samopoczucie.

Czy zima zechce nas sobą jeszcze doświadczyć? Zobaczymy. Lepiej, żeby nie, przecież gdzieniegdzie pojawiły się już ptaszki z ciepłych krajów. Zmarzłyby straszliwie i nie miałyby co jeść. A te, co są jeszcze w locie, musiałyby wtedy ominąć zimną Europę i lecieć dalej na południe.

Nie każdego roku jednak jesteśmy z przedwiośnia zadowoleni. Wszak bywa czasami brzydkie i zimne. Czyżby naukowcy rzeczywiście się nie mylili? Czyżby „ten czas” już nadchodził? To całkiem możliwe, skoro w niektórych latach zimie jest bardzo ciężko się z nami pożegnać i po prostu odejść. A kiedy już łaskawie odejdzie, momentalnie robi się gorąco jak w lecie.


Polscy naukowcy obserwujący zmiany klimatyczne przewidują, żeby nie powiedzieć: straszą, iż wiosna też ma odejść do historii. Że będą jedynie trzy pory roku: zima, lato i jesień [sic!]. Wiosna, według ich wyników badań przeprowadzonych w Stacji Polarnej na Spitsbergenie, ma być coraz krótsza, aż wreszcie — za kilka lat — zaniknie całkowicie. Zauważyli, iż szczyt zimy w Arktyce ulega wyjątkowo szybkiemu przesunięciu, a to ma niestety ogromny wpływ na pory roku w Polsce. Właśnie taki, że wiosny ma nie być… A niech to! Przecież to jest straszne!


Często przebywam na łonie natury i sama widzę, że w ostatnich latach pogodowe dziwy zdarzają się we wszystkich porach roku. Stają się też coraz to bardziej nagminne i intensywne. No cóż, musimy się z takim stanem rzeczy pogodzić i… dalej żyć. Co nie znaczy, że nie powinniśmy, i to już na swoim podwórku, zwracać uwagę na to, co emitujemy do atmosfery. Bo że to człowiek w dużej mierze winny jest takim zmianom klimatycznym to jest już ponoć udowodnione. Ponoć, bo są też akurat opinie odwrotne, chociażby paleoklimatologów z Uniwersytetu w Cambridge. Naukowcy ci twierdzą, że obecne ocieplenie to nic nowego, że takie zmiany klimatu na Ziemi już się zdarzały i że to nie człowiek ponosi za nie winę. Że podobne miały miejsce bodajże 900 tys. lat temu w plejstocenie. Do wniosku takiego doszli na podstawie innowacyjnych metod badania pokrywy lodowej Antarktyki.

Gdzie zatem leży prawda? Pewnie my, zwykli mieszkańcy Planety Ziemia, wiedzieć nie będziemy, ale powinniśmy jednak do tematu podchodzić rozsądnie i atmosfery ziemskiej niepotrzebnie nie zatruwać. W końcu Ziemia jest naszym jedynym domem we Wszechświecie. Jedyną żywicielką. I pewnie jeszcze długo będzie. Naukowcy też tak twierdzą, bo jakoś do tej pory nigdzie we Wszechświecie nie udało im się znaleźć warunków do życia. Może będą na Marsie? Pracowity łazik Perseverance daje taką nadzieję. Jednak to jeszcze bardzo długa droga, by ludzkość się mogła przekonać.

Dbajmy więc o naszą kochaną Ziemię każdego dnia z całej mocy, wymagajmy też od innych, a będzie to z pożytkiem dla nas samych i przyszłych pokoleń.




Przedwiośnie w mojej małej Ojczyźnie.



  Spis treści zbioru
Komentarze (4)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Bardzo ciekawy felieton, bowiem podejmowana problematyka też niebagatelna. A gdyby rzeczywiście wyeliminowano przedwiośnie z naszego kalendarza, to pewnie też "Przedwiośnie" Stefana Żeromskiego znalazłoby się na indeksie ksiąg zakazanych. O Cezarym Baryce u już nawet boję się wspomnieć. Co zaś tyczy życia na Marsie, to słyszałem, ze Pinokio już tam był, kupił nawet przy pomocy kardynała czy też biskupa spory areał tamtejszych gruntów, ale przepisał go na żonę.
avatar
Janko, masz ciekawe skojarzenia. ;) A może „Przedwiośnie” zostawią na pamiątkę przedwiośnia. Że było i się...
Myślę, że warto by było zastanowić się nad tym, jak Pinokia i jemu podobnych na Marsa już wcześniej wyekspediować, skoro tam grunty wykupione mają. Planeta Ziemia odetchnie, a my razem z nią. ;)
avatar
To rozwój medycyny i masowe szczepienia sprawiły, że na naszej planecie w ciągu zaledwie kilku dekad XX wieku skokowo przybyło kilka miliardów ludzi /na przełomie dwóch ostatnich stuleci było nas 1,7 miliarda - dzisiaj zbliżamy się do 8!/.

Rozwój fabryk, kopalni, elektrowni, potężne zużycie węgla i średnio 2-3 samochody w 1 rodzinie, rozbudowa lotnisk w każdym większym mieście, na oceanach tankowce, masowce, statki-przetwórnie, drobnicowce - to w efekcie takie codzienne na okrągło zadymienie Matki Ziemi, o jakim wcześniej nikt nie słyszał:

do czasów lawinowej industrializacji dymiły jedynie pojedyncze wulkany.

No, i mamy to, na co sobie zapracowaliśmy - klimat wszędzie już fisiuje, lodowce stopniały, lawiny schodzą, huragany wszystko równają z ziemią, powodzie walą drzwiami i oknami, mrozy docierają do Kaliforni, Kalifornia i Australia stoją w ogniu, pory roku zamieniają się głowami,

a my dostajemy palmy, i ta palma nam wcale nieźle odbija
avatar
Dziękuję, Emilio, za Twój komentarz. Wiele wnosi do poruszonego przeze mnie tematu.
Z tą palmą też masz rację. Odbija i to coraz mocniej. ;)
© 2010-2016 by Creative Media
×