Przejdź do komentarzyDyrygencik, czyli jak kto woli, obłęd udzielony
Tekst 138 z 164 ze zbioru: samotność
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz / poemat
Data dodania2023-05-26
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń239

człowiek sierocy opętany


demony przeszłości nie drzemią

niewyraźnie nocą słychać rżenie koni


w psychopatii wariactwo obcego kraju

nierealne staje się widzialne

na tle gwiazda północy

sztorm we łbie na falach trzaska łódź

cyklon szarpie banderą

żagiel nadspodziewany

pęka maszt woda opływa pokład


zamiast chleba na stole niepowodzenie

okrągły kształt okrągły pół świat,

stłuczony na piaszczystej plaży

w sarkofagu wielkiej niewiadomej mroku

wilgoć klajstruje się do ust, przetłuszczonych rąk


jaźń błądzi gdziekolwiek indziej

dyrygentem orkiestry

postacią tytułową niepodważalną

istotą w operze przypisanego dramatu

w szpitalu za krat auskultuje życie ptaków


w głowie wspomnienia,

dni których nie było odemknęło się niebo,

lecz nieistnieje imaginacja

konwertuje chleba w kamienie

kieliszek tabletek co strofuje

niepojęte zjawiska już dobrze,

boją się o mnie nie mam nic


przed dyrygentem widownia

wciąż muzyka w duszy bywa piękną

tylko to pewne ogniowo co zaciska myśli

wiem jestem więźniem ego


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×