Przejdź do komentarzyNajgorszy scenariusz cz.3
Tekst 4 z 5 ze zbioru: Opowiadania
Autor
Gatuneksensacja / kryminał
Formaproza
Data dodania2023-06-30
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń211

Rozdział 4

(2 klasa liceum)


Biedna Aśka. Wysłano ją do domu dziecka. Starałam się być przy niej, kiedy tylko mogłam. Wspierałam ją, pomagałam i pocieszałam. Było ciężko. Popadła w depresje, a ja czułam się bezsilna i w dodatku winna. Ona pewnie całymi nocami płakała. Nie zdążyła się nawet pożegnać. I to moja wina. Wtedy, gdy dowiedziałam się, że w tym wypadku zginęli jej rodzice, załamałam się. Całymi dniami żałowałam tego, co zrobiłam, a raczej tego, czego nie zrobiłam. Po pewnym czasie poczułam, że powoli dystansuje się od mojej najlepszej przyjaciółki. Miałam przed nią tajemnice, której ona za żadne skarby nie mogła poznać.


***

(Obecnie)


Długi rodzinny spacer... Zrobiliśmy obchód po mieście. Zaszliśmy nawet do parku jordanowskiego. Bardzo spokojnym krokiem maszerowaliśmy po Międzyrzeczu. Szłam z Filipem za rękę. Obok nas szli moi rodzice a za nami Aśka. Czułam jej wzrok na karku. Obserwowała każdy mój ruch i słuchała każdego mojego słowa. Starałam się zachowywać naturalnie. Ciężko mi było utrzymać emocje na wodzy, gdy stanęłam w tym samym miejscu, co wtedy. Przechodziłam przez te same pasy. Zaczęłam mieć zwidy. Stanęłam na środku pasów i patrzyłam się w tą samą stronę, z której nadjechali rodzice Aśki. Łzy same leciały mi z oczu. Stałam i stałam. Nie zwracałam uwagi na to, że samochód jedzie wprost na mnie. Po prostu stałam, płakałam i patrzyłam się raz na krzyż przy drodze a raz na telefon i napis `numer alarmowy`. W ostatniej chwili Filip wciągnął mnie na chodnik. Wszyscy patrzyli się na mnie z niedowierzeniem. Nikt nie wiedział, o co dokładnie chodzi. Pewnie poza moim chłopakiem.


Rozdział 5

(2 klasa liceum)


Telefon już nie dzwonił tak często jak wcześniej. Aśka nie odbierała, a ja nawet nie próbowałam się z nią skontaktować. Nasze wycieczki na zakupy czy na kawę, całkowicie wyparowały. Ja zaczęłam oglądać się za chłopakami i nowymi znajomymi, a ona... No cóż stała w miejscu. Z mojej winy. Ale z czasem oszukiwałam się, że jej będzie lepiej beze mnie. I doszłam do wniosku, że muszę o tym zapomnieć. To nie była moja wina. Musiałam żyć dalej.


***

(Obecnie)


Leżałam już w łóżku, okryta kołdrą w rozmazanym od łez makijażu. Po chwili przyszedł do mnie Filip. Położył się i czule mnie przytulił.

- Hej Natka, co się stało?

- Wiesz... To było tam. To było to miejsce. Miejsce najgorszego mojego błędu. Zakryłam oczy i mocno się wtuliłam w mojego chłopaka. Czułam jego silny i męski, a zarazem delikatny uścisk. Nie mogła uwierzyć, jakie mam szczęście, że mam Filipa.


(Kika dni później)


Rano, gdy się obudziłam nie było go obok mnie. Pewnie poszedł do łazienki. Na jego telefon przyszło powiadomienie. Spojrzałam. `66277j. 10`

Hm...? Pewnie ktoś robi sobie żarty, pomyślałam. Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. To Filip. Szybko odłożyłam telefon i położyłam się, zamykając oczy. Udawałam, że śpię. Wszedł po cichu, dal mi buziaka w czoło, po czym wziął telefon. Zobaczył wiadomość i zaczął się zbierać. A ja otworzyłam oczy, udając, że dopiero się obudziłam.

- Cześć skarbie. Już wychodzisz?

- Dzień dobry. Czy Księżniczka się wyspała...?- zapytał prześmiewczo. Kiwnęłam głową, oczekując na odpowiedź.

- Idę do sklepu po bułki. Wezmę tylko klucze z kuchni i lecę. - powiedział.

- OK, nie spiesz się. - odparłam przeciągając się. Wyszedł.


***

(Obecnie)


Czerwone światło zapaliło sie, gdy Anna podjechała swoim samochodem. Siedziała i myślała. Czy to, co ma zrobić jest realne? Czy plan wypali? Spojrzała na telefon. Była juz spóźniona. Zapaliło sie zielone. Wcisnęła gaz. W mieście był spory ruch. Wjechała w ulice Ściegiennego i zapakowała tam samochód. Szybkim krokiem ruszyła do parku. Na ławce siedział mężczyzna. Czytał gazetę. Pani detektyw usiadła obok niego.

- Dzień dobry. Miło Pana w końcu poznać. Nasza znajoma mówi, że można ci ufać.

- Witam. Jak mniemam Anna Wilk? Nowa Pani detektyw. Miło poznać.- powiedział mężczyzna.

- Jak się poznaliście? I dlaczego Pan nam pomaga? - zapytała.

- Mamy wspólną przeszłość. A Pani?

- Studia.

- Rozumiem.- odparł krótko. - Tak jak się umówiłem z naszą wspólną znajomą, przekazuję Pani niezbite dowody. Mam nadzieję, że wie Pani, co dalej robić.

Dał jej telefon i poszedł.


  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Sprawne - szybkie i dobre ................ jak scenariusz .
© 2010-2016 by Creative Media
×