Przejdź do komentarzyFarfura
Tekst 255 z 255 ze zbioru: Mioklonie
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2023-10-20
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń133

uwielbiam cię śnić. 


tej nocy jesteśmy parą niepociesznych ćpunów 

ledwie po dwudziestce. masz wygląd młodej 

Winony Ryder (to dobrze, źle, czy całkiem 

beznadziejnie?). 


trzeci narkus, podobnie jak ja, nosi imię teoforyczne. 

coś jak Deogracjan, tylko głupiej. ­­­­­­ 


wychudliśmy podczas podróży przez białe piachy. 

Kalifornia, motelik, bezczelność: ledwie 

zdążyliśmy się zameldować – padłaś nieprzytomna, 

więc powlókł cię do pokoju, by cucić. całym sobą. 


wiem, co się dzieje, jednak mam to gdzieś. 

więcej: uznaję, że to konieczne (farmazony o spełnianiu 

ofiary, intensywnościach, pogłębionej więzi). 


i – nikczemnienie: byłemu już kumplowi 

odkrajam łeb. ciebie, niejako, odnajduję. 

poznaję na nowo. 


bo ja to przecież owocostan, soczek, 

skorupy stłuczonej filiżanki, pamiętasz? 


właściwie nie wychodzimy z łóżka. 

stałem się tysiącem bestii 

o ciałach związanych w supełek. jak najciaśniej. 

zaznaczam swoją obecność. ugruntowuję. 


czternastocalowy telewizorek stojący na 

szafce naprzeciwko wyrka, robi za zagłuszarkę. 


miłogłosy prezenter Zdziernika Telewizyjnego 

powiedział, że na polu jakiejś wioski 

znaleziono kruche szczątki w skafandrach. 


to pewnie radzieccy kosmonauci, 

którym dawno temu nie udał się zdobyć Księżyca. 


od tego czasu krążyli bezwładnie. 

wreszcie spadli.

  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Tercet - ona i dwaj oni - egzotyczny, egzotyczna Kalifornia, sex i twarde dragi, ciało (i głowa) się dwoi i troi, radzieccy kosmonauci padają w końcu trupem... Jesteśmy już na rżysku San Francisco.
© 2010-2016 by Creative Media
×