Przejdź do komentarzyPrasa w jałowym biegu wstecznym
Tekst 44 z 42 ze zbioru: Prozaicznie inaczej
Autor
Gatunekproza poetycka
Formawiersz / poemat
Data dodania2025-05-02
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń28

Nie przekręcaj moich słów do diabła i cholery.

Ludzie tacy nie mają sumienia, ni poczucia humoru.

Sztyfciki w uszach, to błysk rozpoznania kim są.

Mam zamiar przejść na tamtą stronę, przez mosty

wiszące i te wyimaginowane też.


Nie przedostaniesz się, ktoś szedł tamtędy (wtórują)


Toć to chwila drogi pieszo i kilka minut jazdy?

ONI wiedzą o czym myślę, nie chcą mi pomóc.

Nie jestem ich.

Wiesz, że muszę kogoś uratować, to już potwierdzone.

Wokół ludzie z klasztornym wychowaniem

lub z socjalistycznego nadania.

Przechodzień chce się tylko upewnić, czy po drugiej stronie

znajdzie punkt oparcia, bezpieczny brzeg.


Jeśli przejdziesz i nie wrócisz, to przyjdą po ciebie.


Lepiej usiądę na kamieniu i przemyślę wszystko.

Włączę system wczesnego ostrzegania i przygotuję się

jakbym strzegł bram oświecenia.

Bo na szlaku pielgrzyma, trudno spotkać człowieka

tylko ślady demona.

Oddalanie się, oznacza powrót, czyli przemijanie

już zaczyna się w chwili narodzin.

Wystarczy przełknąć ślinę, żeby nie zesztywnieć

przedwcześnie.


Można krążyć w tę i z powrotem, wymachując rękami

psiączyć na biurokratów, że kazali przyjść jutro.

To wszystko jest symboliczne.


Kultyści próbują manipulować wpatrzeni w gwiezdne niebo

by napełniać bólem i strachem. Błogosławią zaklęciami i ceremonią.

Twoja droga prowadzi tylko do bóstw opiekuńczych

Inna będzie bezużyteczna.



Zręcznie łączą znane mozaiki, w pasma ludzkich niepokojów.

Wszakże, nie jestem godzien, nie jestem jednym z was.

Wołać mogę z własnego cienia i mam zaklęcia ochronne.


Taka mnie dziś krnąbrność nawiedziła i płynie złotymi

myślami pod sufit. Napełnia go czułością i obawami.

Sufitu nie przebiję.

Coraz mniej rzetelnej prawdy. Moją wylewność można

przystroić sztucznymi kwiatami. Jedynie to coś trwałego.

Wpadam w półsen i próbuję sobie przypomnieć chwilę

gdy ją ujrzałem pierwszy raz:


Ubrana była w granatową suknię i biały kapelusz.

Ty się we mnie podkochujesz?

Zniżyła głos melodramatycznie i spojrzała roziskrzonymi

figlarnie oczami.


To był początek. Magnetyzm. Potężniejszy niż przyciąganie

księżyca do wód oceanów.

Znów od początku trzeba zaczynać coś .

Od rzeczy, detali. Czy warto?

Może nie warto?


Zakończę klasykiem.



https://www.tekstowo.pl/piosenka,edward_stachura,czy_warto.html






  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×