Autor | |
Gatunek | proza poetycka |
Forma | utwór dramatyczny |
Data dodania | 2025-09-29 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 51 |

Na zimnym i srebrnym ekranie ślinią się kłamstwa niedbałe, że uciekła z domu, gdy trwała
emisja serialu. Jej zniknięcie było zjawiskiem biologicznym, zwróceniem na siebie uwagi
pewnego mężczyzny. Miała podjąć studia na wydziale życiowego posłannictwa. Gotowa do
dojrzałości, jeśli taka się przytrafi. Marzyła o miodowym miesiącu i zapiętych pasach bezpieczeństwa, zgodnie z naturalnym rytmem i dygotań serca.
Jej życie przypominało sałatkę, z przyprawami wiadomymi tylko sobie. Z dodatkiem pikanterii, idealnej we dwoje. W jesienne wieczory ze szklanką grzańca. Cóż mieli począć
rodzice, z ucieczki uczynili zwycięstwo. Ona nie chciała już mieszkać z rodzicami na
przedmieściach, wśród biegających szczurów i gryzących się bezpańskich psów i tak dalej.
To był artysta wizjoner, wieszcz, jej książę. Oczami duszy ujrzała, jak kipi w niej lawa
egoistycznych pobudek. Osiągnięcia czegoś doniosłego. Wcielić się w faktury jego książek.
Na stałe zaistnieć w artystycznej biografii. Chciała być dużą czcionką, bez marginesu.
Automatycznym akapitem. Żadną tam, małą pauzą. Tylko sprawną bohaterką w jego
utworach. Mistrzynią gramatyki, stylu i pisowni. Diakrytyczną panią na jego zagonach.
To ona miała stanąć twarzą w twarz przed czytelnikami.
Zazwyczaj w porze deszczowej i weekendy, spuszczali parę z siebie, jak dwie lokomotywy.
Mając w zasięgu pizzę i butelki czegoś mocniejszego. Kopulowali, unosząc się w powietrze
Nie były to efemeryczne wybuchy namiętności, skądże. Pokój cały trząsł się, pękały mury.
Kwiaty z parapetu spadały na podłogę.
Jej kalendarzyk i lunacepcja spełniały swoje role. Mogła jarzemka poluzować marzeniom
i fantazji.
Niewykluczone, że pisarzom potrzebne jest wiele medium do tworzenia. Według naukowego odkrycia, w każdej sytuacji istnieją dwa światy równoległe. Jeden do powieści,
jako lustrzane odbicie rzeczywistości, z odrobiną dodatków własnych. Drugi, jako związek
artysty z kobietą na żywo. Znosić jej przejawy w dzień i nocy.
Konsternacja, a właściwie ferment w głowie, nastał z niedzieli na poniedziałek. Stanął progu z zapowiadaną niespodzianką. Wyjął z torby kilka książek. NO popatrz, wreszcie mnie wydali. zaśmiał się lekko ze swego niby celowego wywodu. Zajrzyj do środka miło
nalegał. Ale po co? Znam każdą literkę i spację po przecinku.
A ta kobieta uśmiechnięta na okładce, to kto? Zabrzmiał uradowany! To najlepsza modelka
agencji reklamowej. Odchyliła lekko okładkę książki i przeczytała: Dedykacja i dwie literki
swoich inicjałów.
O! Zobacz, ja napisałem pod pseudonimem. Pamiętasz!!!
Pomyliłaś mnie kiedyś z kimś innym.
Pozwolić dynamitowi zabrać głos w tej sprawie. Niech zagłuszy gniew i frustrację.
To nie tak miało być. Odbiło jej się czkawką, przełknęła ślinę.
Zamówiła taksówkę i pekaesem wróciła do matki.