| Autor | |
| Gatunek | satyra / groteska |
| Forma | fraszka / limeryk |
| Data dodania | 2025-10-05 |
| Poprawność językowa | |
| Poziom literacki | |
| Wyświetleń | 174 |

Wspomnieniowe refleksje
Dedykuję kolegom, z którymi przed sześćdziesięcioma laty rozpoczynaliśmy żołnierską edukację w Oficerskiej Szkole Łaćzności w Zegrzu
***
Podchorążowie w zegrzyńskiej szkole,
choć studiowali w ciężkim mozole,
ćwiczyli także skoki
przez płot oraz na boki
i bez busoli marsz po jabole.
***
Pan podchorąży szedł na Jachrankę,
gdyż chciał tam zdobyć Kaśkę lub Hankę,
ale po drodze w Skubiance
pomyślał także o Jance,
więc ze strategii oberwał bańkę.
***
Podchorążowie w Borowej Górze
chcieli nawiążać łączność w naturze.
Gdy się próby zaczynały,
to kanary nadleciały.
Potem łączności nie było dłużej .
***
Młody mężczyzna nad rzeką Biebrza
myślał, że kwili w szuwarach piegża,
a to jego ptaszęcie
chuć poczuło przy święcie,
gdyż podchorążym był wówczas z Zegrza.








oceny: bezbłędne / znakomite
Paradoksalnie (a może nie) podobnych opowieści nasłuchałem się kiedyś od byłego kleryka, już akolity (gdyż po 4 latach seminarium), który zrezygnował z kariery "faceta w czarnej sukience". O czym? O ich nocnych skokach przez płot pod znane adresy w miejscowości, które to adresy były przekazywane z rocznka na rocznik.
Cóż, Matka Natura ma potężną siłę, nie bawi się w wymyślone cnotki przez niezrównoważonych czy cwanych ludzi.
oceny: bezbłędne / znakomite
Chętnie chodzili podchorążowie
na te ćwiczenia w zegrzyńskiej szkole:
nawiązać kontakt z pannami w wiosce
i się polaczyc z nimi w stodole.