Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-11-05 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2245 |
Światło było jasne, żarówki skierowane na błękitne ściany, na których wisiały tylko jego zdjęcia. Sprawiały, że czuła się przygnębiona. Zamknęła oczy, żeby przywołać jakiś obraz w głowie. Serce zaczęło bić szybciej. Zastanawiała się, dlaczego. Przecież od dawna było puste. Chciała zobaczyć, co w nim jest, w sercu. Wyobraźnia tworzyła wizerunek osób, które ją kochały albo skrzywdziły, do których coś kiedykolwiek czuła, wiedząc, że nosi ich teraz w pustym sercu. Z sekundy na sekundę robiło się ciasno, jakby nie mogło zmieścić nagromadzonych uczuć. Wyjmowała te postaci po kolei rozmawiając z nimi. Ci, którzy nie mieli nic do powiedzenia musieli opuścić to miejsce. Wdmuchiwała ich w czerwone balony i wypuszczała w powietrze. Patrzyła jak znikają, machając do nich na pożegnanie. Widziała, jak postać Leszka zbliża się. Znieruchomiała. Chciała, żeby już więcej nic nie mówił, nigdy. Patrzyli na siebie. Leszek wyciągnął do niej ręce, próbując pofrunąć, ale nie potrafił. Nadmuchała balon, położyła go na dłoni i wepchnęła siłą do środka. Nie protestował. Widziała jak leci skulony wewnątrz i macha do niej na pożegnanie. Odwzajemniła, mówiąc – Żegnaj. Nie było żadnej łzy, tylko pustka i ulga, w sercu i w głowie. Wyobraziła sobie Elizę, która czeka teraz, żeby zaprosiła ją do swojego serca. – Kocham cię. – Delikatnie poruszyła ustami, położyła ją na płatku róży i zamknęła wizję. Leżała jeszcze przez chwilę, by utrwalić obraz albo uczucie, które temu towarzyszyło. Miała nadzieję, że wystarczy teraz miejsca w jej sercu dla niej i dla jej nowej miłości. Oddychała miarowo, głaszcząc piersi, potem skórę głowy, na której od paru lat nie miała włosów.
oceny: bezbłędne / znakomite
- to te narzędzia, dzięki którym ocaleje Matka Ziemia,
a wraz z nią
my wszyscy