Przejdź do komentarzyDetektyw i panny cz. Mysz zastępcza/Myszka 2
Tekst 4 z 6 ze zbioru: Fragmenty wydanych powieści
Autor
Gatuneksensacja / kryminał
Formaproza
Data dodania2018-01-22
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń962

Tłusty Garfield zamruczał głośniej i wbił przyjaźnie pazury w Dirkową pierś. Babcia Nemitz zgodziła się wypożyczyć kota, ale nie pozwoliła oderwać go od śniadania i włożyła Dirkowi ulubieńca w ramiona, dopiero gdy miseczka została do czysta wylizana. Dirk liczył się z tym, że motywacja Garfielda by zapolować nie jest na razie zbyt silna, miał jednak nadzieję, że przez samą swą obecność kocur utrzyma mysz w szachu i na dystans. (***)

Garfield siedział na podłodze, grzbietem do drzwi i wyraźnie coś jadł. Dirk wzdrygnął się z obrzydzeniem. Z jego piersi wyrwał się bezwiednie adekwatny temu uczuciu dźwięk. Garfield odwrócił głowę i spojrzał na niego ciekawie. Z pyszczka wystawał mu jeszcze ogon... Rybi...

- Co to ma znaczyć!? – zagrzmiał Dirk dziwiąc się jednocześnie, że na widok rybich a nie mysich szczątków doznał ulgi. – Kto nakarmił kota?

Z pokoju obok wyjrzał Frank Roth.

- Wszystko w porządku, szefie - zaczął przejętym od Maxa i Moriza zwrotem. – To Babcia Nemitz. Tylko pod tym warunkiem zgodziła się zostawić tutaj Garfielda na noc.

- To znaczy, że mysz jeszcze żyje? A może już...?

- Babcia Nemitz mówiła, że Garfield nie je myszy, tylko je łowi. A potem daje w prezencie temu, kogo lubi.

- No to miejmy nadzieję - odpowiedział Dirk, siląc się na wesoły ton - że to pan jest ulubieńcem Garfielda. Wolałbym nie znaleźć martwej myszy na biurku.

- Ja też nie - odpowiedział Frank Roth poważnie. – Ale wiem, co zrobię i radzę panu to samo. Przyjdę jutro później do biura, a przez ten czas Helga wyrzuci mysz. To wiejska baba, nie boi się myszy.

- A pan się boi? – spytał Dirk, a w jego głosie zabrzmiała raczej nadzieja niż potępienie.

- Ach! – obruszył się Frank dość nieszczerze. – Nie mówię, że się boję, raczej brzydzę się - wyznał, i zaraz pośpieszył sprostować. – Nie samej myszy się brzydzę, ale tego, co może być na niej. Pan rozumie – pchły, jajeczka tasiemca, bakterie, wirusy...

- ...cholera i dżuma - dokończył Dirk. – Rozumiem. Ze mną jest tak samo. Niech Helga usuwa mysz. Wiejskie kobiety są uodpornione od dzieciństwa. Zresztą ona nosi rękawiczki przy pracy. (***)

Helga Meier podniosła z podłogi mały stosik korespondencji.

- Dzień dobry! – zawołała w pustą przestrzeń komisariatu.

Nikt nie odpowiedział. Tylko z kanapki dla klientów podniósł się tłusty rudy kocur, ziewnął i nie spiesząc się odegrał pantomimę pt.“Kot za wcześnie wyrwany ze snu“. Jego pazury pozostawiły wyraźne ślady na skórzanym obiciu i zagniewały Helgę. Jej niechętna reakcja sprawiła, że Garfield błyskawicznie zdjął sztukę z afisza i zastąpił ją przedstawieniem pt. „Zagłodzony kotek wita dobrą kobietę“. Tym razem miał powodzenie, Helga przełożyła gruby plaster szynki ze swojej bułki do kociej miski i już z własnej inicjatywy zmieniła gazetę w kuwecie. Garfield zaspokoiwszy dwie podstawowe potrzeby wskoczył na parapet, gdzie właśnie zaczęła pojawiać się pierwsza plama słońca. Czekając, aż plama przyjmie właściwe rozmiary, Garfield zabrał się za toaletę. (***)

Dirk i podniósł się z fotela, a przez głowę przeleciało mu tysiąc myśli. Czy mysz mieszka jeszcze w biurze? Babcia Nemitz zabrała swego ulubieńca z tych samych powodów, dla których Angela nie chce pożyczyć Gizeli. Tym lepiej. Garfield nie zjadał myszy a tylko je łapał. Bez Helgi problem nie do rozwiązania. Trzeba będzie pożyczyć sobie innego kota... Prawdziwą bestię. (***)

„Prawdziwą bestię“ pożyczyła Dirkowi pani Kunz. Określenie „rzezimieszek“ bardziej pasowało do chudego, muskularnego kocura o żółtych ślepiach. Paul nie interesował się Dirkiem. Dał mu się jednak nieść nie robiąc wstrętów. Jego uwagę przykuwały jedynie wróble na kirchdorfskim bruku i gołębie na gzymsach domów. Wypuszczony na podłogę w komisariacie rozejrzał się w skupieniu, następnie podszedł do jednej z szaf. Jego ogon zaczął wykonywać sztywne, urywane ruchy, Paul przykucnął i zamarł w bezruchu. Dirkowi ciarki przeszły po plecach. Nie było wątpliwości, wypożyczony morderca umiejscowił ofiarę. (***)

Godziny mijały. Dirk pocił się nad maszyną, by nieporęcznym urzędowym językiem opisać wydarzenia poranka. Za wszelką cenę pragnął uniknąć wspomnianych przez Henry´ego konsekwencji spowodowanych niepotrzebnym wzywaniem zbrojnych jednostek, jednocześnie starał się swoje wywody sformułować tak, aby nie stać się pośmiewiskiem przełożonych instancji. Trudne to było zadanie pochłaniające całą jego uwagę.

Mimochodem tylko rejestrował taktyczne posunięcia Paula, przemieszczającego się niekiedy błyskawicznie z jednej strony szafy na drugą, albo sięgającego łapą w ciasną szparę. Mysz wyraźnie nie czuła się pod wąskim meblem bezpiecznie i planowała ucieczkę w inne okolice. Paul tylko na to czekał...

Około ósmej Dirk zakończył ostateczną wersję sprawozdania, wyciągnął kartkę z maszyny i odczytał cały tekst.

- Dobre - powiedział z uznaniem. Świat znów wydał mu się miły. Spojrzał na zegarek. Praca twórcza zajęła mu trzy godziny!

Trzy godziny w czasie których maleńka myszka cierpiała męki w niebezpiecznej bliskości drapieżnego potwora! Nie, tego Dirk nie planował. Paul miał przyjść, złapać mysz, szybko ją ukatrupić i zjeść. Dodatkowe tortury przed śmiercią nie były przewidziane. Dirk poczuł wstyd. Przyciskając policzek do ściany spróbował zajrzeć w ciemną szparę. Dostrzegł dość niewyraźnie czarniejsze od mroku kontury czegoś o właściwych myszom rozmiarach. Nie namyślając się długo Dirk chwycił Paula i wybiegł z nim na rynek. Pani Kunz mieszkała po drugiej stronie. W oknie świeciło się jeszcze. Dirk nacisnął dzwonek.

- Nic z tego nie wyszło, choć Paul bardzo się starał - wyjaśnił oddając kocura. – Kupię jutro pułapkę.

Z powrotem w biurze Dirk znów zazezował za szafę. Myszka na pewno wykorzystała zawieszenie broni i przeniosła się do swojej nory. Ale ciemny kształt nie zniknął. Trwał bez ruchu w tym samym co poprzednio miejscu. Wstyd Dirka przemienił się w wyrzuty sumienia. Biedactwo boi się drgnąć! Nic dziwnego, gdyby to on sam był na jej miejscu, to po trzech tak strasznych godzinach tak samo nie odważyłby się ruszyć ani ręką ani nogą.

Poczekam do dziewiątej, zdecydował Dirk, do tego czasu mysz dawno już sobie pójdzie. Wiedział, że nie mógłby zasnąć nie wiedząc, czy niedoszła ofiara Paula ochłonęła z przerażenia.

Czekając Dirk przeglądał akta Martina, a także własne notatki na temat morderstwa Pagla. Nie potrafił się jednak skupić, jego myśli zapełniała całkowicie mysz. Przy pomocy latarki spróbował rzucić trochę światła na sprawę, szpara niestety okazała się za wąska. Latarka oświetliła jedynie ścianę, a odbite od białej powierzchni promienie poraziły go tylko i sprawiły, że przez następnych kilkanaście sekund nie widział nic poza czerwonymi kołami. Gdy komórki wzrokowe zregenerowały się i Dirk zaczął rozróżniać przedmioty znajdujące się w kątach pokoju, ponownie zapuścił żurawia za szafę.

Mysz była!!! Straszne podejrzenie zaczęło kiełkować w duszy Dirka. Zwierzątko nie wytrzymało napięcia, dostało ataku serca, leży teraz martwe, a Dirk jest temu winny. To cóż, że o to właśnie chodziło, że śmierć myszy od dwóch dni stanowiła upragniony cel wielu jego poczynań! Ale nie tak! Znęcał się nad maleńka myszką! On, wielki silny chłop zadręczył z premedytacją tę malutką istotkę!!!

Teraz trzeba będzie ponieść konsekwencje niecnego czynu. Przesunąć szafę, spojrzeć na bezwładne ciałko, pozbierać je jakoś z podłogi, wynieść... Nigdy!!!

Ratunku, jęknął Dirk żałośnie i dopiero wtedy uzmysłowił sobie całą potworność sytuacji. Helga leży w szpitalu. Zanim wyzdrowieje, mysz zdąży zaśmierdnąć. Angela odmówiła mu Gizeli. Frank? Max albo Moritz? Jest ich przełożonym, owszem, ale jak wytłumaczyć im, że nie sprzątnął myszy sam?

A może zostawić mysz, gdzie jest i udać, że o niczym nie wie? Smród rozkładającego się ciałka zwróci wreszcie czyjąś uwagę. Nie Dirka. Dirk będzie miał katar. Dobry pomysł. Dobry? Dirk wiedział, że nie zniesie świadomości przebywania z trupem przez kilka dni w tym samym pomieszczeniu. I to z trupem własnej ofiary!


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×