Przejdź do komentarzyMonolog ogrodniczki, która nie chciała uprawiać
Tekst 10 z 17 ze zbioru: no title
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2018-05-31
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1358

Przepraszam bardzo, czy pan to uprawia?

Sprzedał mi pan nasiona, to prawda,

sprzedał za moją glebę, ale proszę pana,

czy pan to uprawia? Podlewa, zapewnia

odpowiednie oświetlenie i przestrzeń,

do prawidłowego rozrostu?


Diagnozuję obrazem moich oczu,

jak coraz bardziej rozwijają się narządy:

korzenie, łodygi, pręciki, kielichy…

I widzę, jak wyrastają z niezdrowego

nawozu, a liście chorują od robastwa,

ale nie mogę ich uciąć… Proszę pana,

czy pan to widzi?


Modliłam się do Reji o dobre nasiona,

dziś wymieniłam posągi: na półce mam

Herę, aby użyczyła mi siły w dniach

mojej walki. A pan siedzi, na tronie,

rozmawiając z Hadesem i przestawia

pionki, popijając nektar i zajadając

się ambrozją, płonąć w szale grzechu

głównego. Potem Pan wychodzi

i sika na moją glebę, ale nie nektarem,

ale denaturatem, powodując psychozę.


Nie mogę usunąć owocu,

więc muszę usunąć glebę.

  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Ogrodniczka tutaj nie ma nic do gadania od zawsze, ale sobie w tym dialogu "do lustra" monologuje, bo w jakiś sposób siebie również MUSI wyrażać, skoro Pan dał jej dar wymowy i obarczył nieposilną pracą przez 24 h na dobę. Zasiane chore rachityczne nasiona po czasie wzejdą; trzeba będzie potem całe życie je podlewać i nawozić, lecz same nie wydadzą żadnych kwiatów ni owoców, bo to tzw. płonki.

Co w tym czasie robi Pan? "...siedzi na tronie, rozmawiając z Hadesem /bogiem Tartaru/ i przestawia pionki, popijając nektar i zajadając się ambrozją..." Wypisz-wymaluj król jakiś perski, szach-in-szach czy mandaryn chiński.

"Tak od lat! Tak od lat..." i tysiącleci...
avatar
Ogrodniczka (vide nagłówek) - to alegoria kobiety, odpowiedzialnej za posiane nasiona życia.

Apostrofa do pana (nie mylić z Panem)

proszę pana, czy pan to uprawia? Podlewa,
zapewnia odpowiednie oświetlenie i przestrzeń do prawidłowego rozwoju?

(patrz pierwsze wersy)

to zwrot do kogoś nieobecnego, na kim kompletnie nie można polegać, kto - choć dawno swe ziarno posiał - natychmiast umył od wszystkiego ręce, i, ogrodniczko kochana, zostałaś z całym tym zasianym bałaganem sama samiutka jak ten ostatni kołek w płocie.

Samotne matki/samotni ojcowie miast społecznej pogardy za swoją waleczność powinny/powinni - i to z marszu! - otrzymać Virtuti Military plus dożywotni tzw. chlebowy
avatar
Nie mogę usunąć owocu,
więc muszę usunąć glebę.

(patrz finalna fraza)

to zapowiedź z zimną krwią planowanego samobójstwa.

Jaki przy okazji los spotka ten owoc, nikogo już nie interesuje
© 2010-2016 by Creative Media
×