| Autor | |
| Gatunek | publicystyka i reportaż | 
| Forma | artykuł / esej | 
| Data dodania | 2018-11-15 | 
| Poprawność językowa | |
| Poziom literacki | |
| Wyświetleń | 1717 | 

Socjotechnika na Publixo
Człowiek żyje sobie w jako takiej równowadze psychicznej. Obejrzy se wiadomości w TVP, przeleci konkrety na pasku grozy i akumulatory podładowane. Potem chlaśnie sobie kilka komet o kwiczących świniach pod byle jakim artykułem na niepolskich portalach i luzik. Nie trzeba się specjalnie wysilać, wystarczy zwykłe „kwikwikwikwikwik”. Najlepiej kilka linijek. Jeszcze może zgłosi do usunięcia parę komet żydowskich, ruskich i niemieckich jątrzycieli i równowaga jest jak trzeba.
Są dwa straszne słowa, pierwsze na „s” – socjotechnika. Tutaj trzeba zauważyć i odpowiednio skomentować. Wysiłek trzeba włożyć. Niestety intelektualny. Tak puchnie, że się bruzdy Rollanda i Sylwiusza chowają. Gładko się robi jak na stole. Po tym gładkim fajnie wychodzi stolec: pluff! Uwaga!
Kali mówić! (zajebiście, że Kali umieć mówić! Bo jeśliby nie umieć, to tylko pazury i racice by zostały do przemów)
Kali pisać! ( jeszcze lepiej, bo ślad zostanie dla badań antropologicznych, które będą miały na celu dowieść rozszczepienia gatunku na drodze ewolucji)
Kali mówić poważnie! (ok.! niech mówi, co nie?):
- Legionku! Legionku i jeszcze raz Legionku! Nie irytuj się, nie denerwuj się, nie denerwuj. (ok.! socjotechnika na poziomie gimbazy, ale co jeszcze?)
- Z hukiem pada twój entourage (słowo dla szpanerów-lemingów, żeby tak z obca, byle nie po polsku) i gruzowisko. Dym się unosi nad pogorzeliskiem i tylko kwik świn nad spalonymi korytami, nic więcej… (mirage, mirage, mirage, co nie?)



 Krwawa sygnatura. Sekret Caravaggia na Malcie
 Krwawa sygnatura. Sekret Caravaggia na Malcie tak dużo
 tak dużo

 
   



 nowe teksty
 nowe teksty
i już go nie ma.
Cała literackość tych socjotechnik najczęściej tam się kończy, gdzie plecy
oceny: bezbłędne / znakomite
Z moich obserwacji wynika, że zanim się skończy przedszkole, a potem szkołę, już zmienia się program. I, ktoś kto nie potrafi wcisnąć w siebie tego Orwelowskiego, jak to powiedzieć, żeby nikogo nie obrazić, powiedzmy - no chuja po prostu, ląduje na ulicy. Człowiek, który żyje, musi iść tam, gdzie tętni życie. A nie tam, gdzie wysiedzenie dupy jest podstawą do emerytury.
To technologia starego jak świat kija - i/lub marchewki.
NIE MA merytorycznych - w niezbędnym w takich wypadkach dialogu - NIE MA ni wzajemnej wymiany zdań, ocen i poglądów, ni dyskusji, ni rzeczowych polemik. JEST cicha krecia /zawsze za plecami/ "robota".
To jest n-i-e-m-o-r-a-l-n-e
/nie ma/ merytorycznych UWAG