Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2019-05-12 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1261 |
- Ja, tatusiu, przegrałem rządowe pieniądze, - za jednym zamachem i jakoś tępo zakomunikował Pietieńka.
- Przegrałem trzy tysiące, - wyjaśniał dalej, - i jak pojutrze ich nie zwrócę, mogą zajść bardzo dla mnie nieprzyjemne wypadki.
- Ano, cóż, to je zwróć! - uprzejmie rzekł Porfiry Władimirycz.
Kilka tur ojciec i syn zrobili w milczeniu. Pietieńka chciał mówić dalej, lecz czuł, że coś zaciska mu krtań.
- Skąd wezmę pieniądze? - wreszcie z siebie wydusił.
- Ja, drogi przyjacielu, twoich źródeł nie znam. Na co liczyłeś, kiedy przegrywałeś oficerską kasę, z tego też i zapłać.
- Sami dobrze wiecie, że w podobnych sytuacjach nikt o źródłach pieniędzy nie myśli!
- Niczego, mój drogi, nie wiem. W karty nigdy nie grywałem - chyba tylko w durnia z mamunią, żeby staruszkę ucieszyć. I bądź łaskaw nie mieszać mnie do swoich brudnych sprawek; lepiej chodźmy herbatki wypić. Popijemy, posiedzimy, może też porozmawiamy, tylko, na boga, nie o tym!
I Judaszek skierował się ku drzwiom, by prześlizgnąć do jadalni, lecz Pietieńka go zatrzymał.
- Jednakowoż pozwólcie, - powiedział, - ja przecież muszę z tego położenia jakoś wyjść!
Krwiopijca uśmiechnął się i spojrzał mu w twarz.
- Musisz, gołąbeczku! - zgodził się.
- To pomóżcie!
- A to... to już całkiem inna beczka. Że należy jakoś z tej sytuacji wyjść - to istotnie, prawdę mówisz. A jak wyjść - to już nie moja rzecz!
- Ale dlaczego nie chcecie pomóc?
- A dlatego, że po pierwsze, ja nie mam pieniędzy na pokrycie twoich niecnych sprawek, a po drugie, również dlatego, że to w ogóle mnie nie dotyczy. Sam poplątałeś - sam też to i rozplątuj. Lubisz jeździć na saneczkach - to je ciągaj też pod górkę. Tak to już jest, przyjacielu. Przecież od tego żem i zaczął, że jeśli prosisz sprawiedliwie...
- Wiem, wiem. Wiele słów u was na języku...
- No-no, uważaj, powściągnij swoje impertynencje, daj skończyć. Że nie są to tylko słowa - zaraz to udowodnię... A zatem, powiedziałem ci wszak: jak będziesz prosić należytego, prawidłowo - proszę bardzo, mój drogi! zawsze jestem gotów ci we wszystkim zadośćuczynić! Lecz jeśli przychodzisz z prośbą nie taką - wybacz, bracie! Na brudy pieniędzy nie mam, nie, nie, i nie! I nigdy nie będę miał - wiedz o tym! I nie waż się myśleć, że to tylko *słowa*, pojmij, że te słowa bardzo blisko sąsiadują z czynem.
- Ale pomyślcie, co będzie ze mną!
- A co się bogu spodoba, to i będzie, - odparł Judaszek, wznosząc do góry rozłożone ręce i z ukosa popatrując na ikonę.
Znowu zrobili kilka okrążeń po gabinecie. Pijawka szedł od niechcenia, jakby ubolewając, że syn go niewoli i więzi. Pietieńka, wziąwszy się pod boki, postępował w ślad za nim, gryząc wąsa i nerwowo się uśmiechając.
- Ostatnim jestem waszym dzieckiem, - powiedział, - nie zapominajcie o tym!
- Hiobowi, mój drogi, bóg wszystkich odebrał, i ten nie narzekał, a tylko rzekł: bóg dał - bóg wziął! dziej się wola twoja! Tak to, bracie, jest!
- To bóg wziął, wy zaś sami od siebie odtrącacie. Wołodia...
- Ty zdaje się zaczynasz prawić grubiaństwa!
- Nie, to nie grubiaństwa - to prawda. Wszyscy wiedzą, że Wołodia...
- Nie, nie, nie! Nie chcę słuchać tych paskudztw! I w ogóle - dosyć. Co trzeba było powiedzieć - toś już powiedział. Ja również dałem ci jasną odpowiedź. A teraz pójdziemy i wypijemy herbatę. Posiedzimy, pogadamy, potem pojemy, wypijemy strzemiennego*) - i z bogiem! Widzisz, jaki bóg dla ciebie łaskaw! I pogódka piękna, i drożynka wygładziła się. Pomaleńku, lekuteńko, truch-truch-truch - i nawet nie zauważysz, kiedy do stacji dojedziesz!
- Posłuchajcież w końcu! proszę was! jeżeli macie choć cień uczuć...
- Nie, nie, nie! o tym mówić nie będziemy! Chodźmy do jadalni: mamunia pewnie dawno znudziła się, czekając na nas. Nie godzi się tak traktować babci.
Judaszek zrobił ostry zwrot i prawie biegiem skierował się do wyjścia z gabinetu.
- Odchodzicie czy nie, ale ja tej rozmowy tak nie zostawię! - krzyknął w ślad za nim Pietieńka, - gorzej będzie, jak przy świadkach zaczniemy rozprawiać!
- Czegóż ty, niegodziwcze, ode mnie chcesz... mów! - spytał Pijawka udręczonym głosem.
- Potrzebuję, byście zapłacili te pieniądze, com je przegrał.
- Nigdy!!
- Tak więc to ostatnie wasze słowo?
- Widzisz? - tryumfalnie zawołał Judaszek, wskazując palcem święty obraz, wiszący w rogu, - widzisz to? To twego dziadka błogosławieństwo... I przy nim ci mówię: nigdy!!
I stanowczym krokiem opuścił gabinet.
- Zabójca! - rozległo się w pogoni za nim.
.......................................................
*) wypić strzemiennego - stary słowiański zwyczaj, poprzedzający daleką podróż; wypić kieliszek na drogę; strzemię to część ekwipunku konia