Przejdź do komentarzyM. Sałtykow-Ssiedrin - Ród Gołowliowych rozdz. VI - Na wymarciu/11
Tekst 209 z 253 ze zbioru: Tłumaczenia na nasze
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2019-07-02
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1218

Porfiry Władimirycz siedział w zatłuszczonym szlafroku, z którego miejscami wyłaziła już wata; był blady, rozczochrany, w miejscu brody obrósł już jakąś szpakowatą szczeciną.


- O, mój Boże, panie! cóż to znowu? co się stało? - rzuciła się ku niemu w przerażeniu.


Lecz ten tylko na jej krzyk głupawo i złośliwie uśmiechnął się, jakby chciał powiedzieć: ano, spróbuj teraz mnie tknąć!


- Panie kochany! co też to? Mówcie, co się stało? - powtórzyła.


Judaszek wstał od stołu, wlepił w nią pełen nienawiści wzrok i wyskandował:


- Jeśli jeszcze kiedykolwiek... dziewko podła... do mnie do gabinetu... Ubiję jak psa!


Dzięki owemu przypadkowi jego życie na zewnątrz potem odmieniło się dużo bardziej na lepsze, więc, nie czując już żadnych bytowych przeszkód, odtąd oddawał się swej samotności tak, że nawet nie widział, jak minęło lato.


Sierpień już przewalił na swoją drugą połowę; dni skróciły się; na dworze bez przerwy siał drobny kapuśniaczek; ziemia przemokła; drzewa stały ponuro, roniąc pierwsze pożółkłe liście. Na podwórcu i wokół czworaków panowała niezmącona cisza; dworowi tulili się po swoich kątach już to z powodu słotnej pogody, już też dlatego, że domyślili się, że z panem dzieje się coś nie tak...


Jewpraksiejuszka wreszcie oprzytomniała; zapomniała i o swoich jedwabnych sukniach, i o miłych zalotnikach, i całymi godzinami przesiadywała na skrzyni w pokoju dla dziewcząt służebnych, nie wiedząc, co ma robić i jak dalej żyć. Pijaniutki Prochor dokuczał jej, że to ona zamęczyła pana i tak go upoiła, że za samo to spacerek na katorgę na pewno jej nie ominie.


Pijawka tymczasem, zamknąwszy się u siebie w gabinecie na klucz, siedzi i fantazjuje. Teraz jeszcze mu lepiej, bo na dworze zrobiło się bardziej świeżo; nieustannie dzwoniący w parapety deszczyk wprowadza go w stan półdrzemki, w jakiej swobodniej, szerzej rozwijają się jego halucynacje. Właśnie wyobraża sobie, że jest niewidzialny i w tej postaci przeprowadza inspekcję w swoich włościach w towarzystwie starego Ilji, który jeszcze za tatunia, Władimira Michajłycza, służył jako zarządca, i już od dawien dawna jego kości leżą na cmentarzu.


- Mądry chłop - ten Ilja! stary wierny sługa! Dzisiaj takich nie ma. Dzisiaj ot, co: połasić się, pomerdać ogonem tylko, a ploty roznosić, a jak co do czego - nie ma nikogo! - rozważa na głos sam do siebie Porfiry Władimirycz bardzo zadowolony, że Ilja zmartwychwstał.


Nieśpiesznie i pomodliwszy się do boga, przez nikogo nie widziani, przez szerokie pola i wąwozy, przez doły i łąki przedostają się obaj na pustkowie Uchowssina i długo oczom swym wprost nie dowierzają! Przed nimi potężnym murem ściana lasu ogromnego stoi i tylko na wysokościach wierzchołkami huczy. Drzewa wszystkie na schwał, jedno w drugie piękne - sośnina; niektóre w dwie, inne nawet w trzy obłapki grube; pnie proste, strzeliste, obnażone, a korony potężne, puszyste: wieki całe jeszcze taki bór postoi!


- Ale bór, bracie! - z zachwytem w gabinecie wykrzykuje Judaszek.

- Chroniony bogiem lasek! - wyjaśnia dziadek Ilja, - jeszcze za pamięci nieboszczyka dziadka waszego, Michajły Wasilicza, z ikonami świętymi my go obeszli - ot, i jaki wyrósł!

- A ile po twojemu dziesięcin tu będzie?

- Ano, wtedy to równo 70 namierzyli, no, a dzisiaj... Kiedyś dziesięcina była jak się patrzy, naprzeciwko dzisiejszej dobrze półtora raza większa.

- No, a jak myślisz, ile przykładowo sosen na jednej dziesięcinie siedzi?

- Kto go wie? bóg jeden tylko zliczy!

- A ja tak rachuję, że pewno z 600 - 700 będzie. I to nie na starą dziesięcinę, a na dzisiejszą, trzydziestkę*) Stój! poczekaj! jeżeli po 600... weźmy nawet po 650 - ile to na stu pięciu dziesięcinach wyjdzie?


Krwiopijca chwyta kartkę i mnoży 105 x 650... to będzie tego może nawet 68.250?


- Terazeczko jak cały ten bór sprzedać... jako całość... jak myślisz, można wziąć po 10 rubli za każdą sosnę?


Staruszek Ilja trzęsie siwą głową.


- Mało! - mówi. - Toż to, widzicie panie, taki las! z każdego pnia po dwa młyńskie wały wyjdą, a na dodatek bale do budowy, choć co chcesz, stawiaj... a jeszcze siódemeczka **), i chrust, i sęki! Po waszemu ile wart taki młyński wał?


..................................................


*) stara dziesięcina liczyła 3.200 sążni kwadratowych, nowa, tzw. trzydziestka zaś - 2.400;


**) siódemeczka - rozmiar deski; ścięte sosny dzielono w tartakach na wały młyńskie, bale, siódemeczki, deski jeszcze cieńsze, chrust i sęki - i wszystko to miało określoną cenę. Dla naszego skrzętnego buchaltera Judaszka ten w detalach świat szczegółów, szczególików, drobiazgów i drobiażdżków  - to jego istny Raj na Ziemi, jak już to widzimy, dużo ważniejszy od żywego człowieka

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×