Przejdź do komentarzyWpływy lunarne (wykłady dla początkujących poetów)
Tekst 1 z 1 ze zbioru: Eseje alchemiczne
Autor
Gatunekfilozofia
Formaartykuł / esej
Data dodania2022-06-02
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń595

Wpływy lunarne


Dlaczego poeci powinni wiedzieć takie rzeczy?

Sam nie wiem, ale powinni.



Muzyka sfer.

Poetyckie określenie

na drgające naprężenia uwięzi

dwóch ciał niebieskich,

wirujących wokół wspólnego

środka ciężkości.

Przy czym jedno z ciał może być

niebieskie, a drugie srebrne

w blasku trzeciego, masywnego,

póki co intensywnie przerabiającego

swój wodór na hel.


Oczywiście, oznacza to, że robi się coraz gęstsze.


A co to oznacza dla pozostałych dwóch?

Na razie nic, oprócz

chwilowego odwracania entropii

w parodii życia na jednym z nich

i wypalonej martwoty na drugim.


Ponieważ matematyka trzech ciał

jest dosyć skomplikowana,

dlatego mamy dwie płcie, a nie trzy.


Wróćmy do pozostałych dwóch.

Stojących mocno na czterech nogach,

po ich zsumowaniu.


Założyliśmy przeciwne płcie.


Tu dygresja.

Dlaczego przeciwne?


Z biologicznego punktu widzenia,

kompatybilne i komplementarne.


I tu na orbitę wkracza księżyc.

To znaczy wtacza się.


Wróćmy do ciał niebieskich.

Oddziałują na siebie wzajemnie

zgodnie z III zasadą dynamiki.

Przy czym skorupa księżyca

nie poddaje się w widoczny sposób

grawitacji.


W widoczny, bowiem naprężenia

po pewnym czasie skutkują

spękaniami powierzchni.


Na Ziemi wygląda to zupełnie inaczej.

Dwie trzecie powierzchni to tlenek wodoru.

Zwykła woda, która powstała z odwiecznego,

pogwiezdnego wodoru, oraz tlenu

uwolnionego z tlenków przez

rozwijające się od eonów życie roślinne.


Do życia jeszcze wrócimy w ramach

wpływów lunarnych.


Nasycone solami wypłukiwanymi przez rzeki

spływającymi do mórz i oceanów.

H2O jako ciecz posiada odpowiednią ściśliwość,

poddając się jednocześnie gradientowi grawitacji,

próbującemu zniekształcić kulę ziemską.


Dla niewtajemniczonych.

H2O to woda.

Bardzo dziwna, poetycka substancja.

Nosi żaglowce, kajaki.

Według niej opracowano skalę Celsjusza.

Od zamarznięcia po wrzenie.

Rozpiętość od zera do stu stopni.

Wygodne, prawda?


Fahrenheit był jeszcze lepszy. Ustalił skalę,

mierząc najniższą i najwyższą temperaturę w Gdańsku.

Na tej rozpiętości ustalił skalę, a Amerykańcy ja przejęli.

I jak to świadczy o Amerykanach?

I tak wracają teraz do Celsjusza i Kelvina.

Skala Kelvina opiera się na celsjuszowskiej.

Tylko, ze -273 C nazwano zerem w K.

-273 to tak zwane absolutne zero. Stan, w którym

wszystkie molekuły zamierają.

Bo zwykle tańczą.


Celsjusz się nie patyczkował. Arbitralnie ustalił skalę,

dzieląc zakres od lodu do wrzenia na sto równych przedziałów, stopni.

Nie wierzcie naukowcom.

Poeci są ważniejsi.


Pod względem chemicznym woda jest bardzo prosta.

I powinna wrzeć w temperaturze ze 40 stopni.

A robi niespodzianki.

Później wyjaśnię dlaczego.


Wróćmy do naszego satelity

wyciągającego do nas grawitacyjne dłonie.


Taki księżyc, zapieprzając po orbicie,

ściąga część oceanów w swoją stronę,

tworząc oceaniczny garb.

Gdyby Ziemia nie obracała się wokół swojej osi,

to byłby to garb statyczny.


Obracając się, sprawia, że garb

przesuwa się w kierunku przeciwnym do obrotu.

Czyli ze wschodu na zachód.

Najwyższy jest zatem w okolicach równikowych.


Przy czym precesja Ziemi, czyli kolebanie na boki

względem południków powoduje zmiany

wysokości pływów w danej okolicy w czasie.

A zatem pływy oscylują na linii północ południe.

Wybrzeża są zalewane i odsłaniane.


Jajogłowi powiadają, że gdyby nie to,

to życie nigdy nie wyszłoby na ląd.

Zastanawiają się nawet czy powstałoby,

gdyby nie ciągłe mieszanie

w protoaminokwasowej zupie.


Można to porównać do kotła czarownicy.

Miesza, inkantuje, pluje w kocioł.


Księżyc nie pluje, ale kosmos tak.

Co raz to wrzuca jakiś meteoryt do kotła.

A czy wiecie, że na kometach są aminokwasy?

Bywają i na chondrytach,

czyli węglowych meteorytach.


Nie chcę się teraz rozwodzić nad

prebiotyczną syntezą białek.

Wrócę do tego w innym subwykładzie.


Płcie.

Czujecie jak na was wpływają?

W zależności od pierwszorzędnych cech płciowych.

Jedni mają jądra i penisa.

A te drugie, jajowody, macicę, pochwę,

a penis jest zredukowany do łechtaczki.


Świetna nazwa ta łechtaczka.

Najlepsza w całej naukowej płciowości.


Teraz najlepsze, poeci. Dlaczego wciąż

w waszych utworach

pojawia się księżyc.


Dlaczego wilcy wyją do księżyca,

a niektórzy ludzie zamieniają się

w owłosione wilkołaki o pełni.

Kobiety zaś niedobrowolnie oddają krew.


C.D. może Nastąpić

O ile chcecie czytać moje marudzenie.


Wasz Alchemik

  Spis treści zbioru
Komentarze (5)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Ja tu widzę latające muchy.
avatar
A mnie się podobało. Można by powiedzieć poezja popularnonaukowa z dygresjami.
avatar
Naturalnie! Koniecznie trzeba początkującym poetom wiedzieć, że muszki się bzykają, bzyka Gucio z Mają, w styczniu każdy zając, Kosmos się miłuje, słodka tuja z tujem, z ciotką ciotcyn wujek.

I niech tak zostanie na wiek wieków. Amen ;)
avatar
Jedni mają penisa i jądra, inni całkiem coś innego; babka /jeśli mądra/ znajdzie swego dozgonnego.

I tak po orbicie płynie ziemskie życie ;)
avatar
Nie samym chujem człek żyje
Czasem trzeba być pizdą
Tan świat tak wiarołomny
Że może nawet glisdą
© 2010-2016 by Creative Media
×