Przejdź do komentarzyMarzenie pana Eustachego - odc. 6 ostatni
Tekst 19 z 19 ze zbioru: Dla panów 50
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2024-01-09
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń117

– Dobrze – Eustachy był coś nieswój.

Brygida zmieniła mu pieluchę, umyła, przejrzała pościel czy jest cała i czysta. Wszystko było w porządku. Rozpoczęła karmienie.

– Co pan dzisiaj taki nieswój, panie Eustachy? Martwi się pan czymś?

– Nie, tylko jak tak myślałem… – Eustachy patrzył w oczy Brygidy. – Nie wiem jak to powiedzieć.

– Najlepiej prosto z mostu, panie Eustachy.

– Bo skoro jesteśmy tu sami, pani się nie obrazi?

– No nie wiem. Zobaczymy. Na razie jesteśmy sami, ale o dziewiątej powinien być do pana lekarz.

– Ojej, a która jest.

– Za dziesięć dziewiąta. Herbatki?

Pan Eustachy pił herbatę dużymi łykami.

– A o tej dziewiątej, co to ma być?

– Lekarz do pana przyjdzie.

– A pani potem przyjdzie?

– Oczywiście, że przyjdę, niech się pan nie boi.

– Bo ja się bardzo cieszę, kiedy pani tu jest.

– Miło mi, ale inne dziewczyny też tu przychodzą.

– Ale żadna nie jest tak ładna jak pani.

– Dziękuję. Wszystkim pan to pewnie mówi.

– Nie, nie.

Brygida popatrzyła na smartfon. Pięć po dziewiątej.

– A jak ten, kto to ma być?

– Terapeuta.

– Jak już pójdzie, to pani przyjdzie?

– Przyjdę albo ja, albo któraś koleżanka.

– Ale żadna nie jest tak ładna jak pani. Lubię, kiedy pani tu jest. I wie pani, co bym chciał?

– Nie. Skąd mam wiedzieć? – Ale  już się domyślała, do czego Eustachy zmierza.

– Chciałbym, żeby się pani dla mnie rozebrała.

– Panie Eustachy! – udała oburzoną.

Eustachy leżał na łóżku z mocno zaciśniętymi oczami, z wypiekami na twarzy, z nabrzmiałymi żyłami na czole.

– Dobrze się pan czuje?

Sprawdziła na oko tętno. Wysokie. Ale był przytomny i otworzył oczy.

– Pan się nie denerwuje. Proszę się napić wody.

Podała mu papierowy kubek z wodą. Eustachy wypuścił ustami powietrze. Napił się dwa łyki wody. Purpura z jego twarzy zeszła. Znowu stał się blady i patrzył na nią wzrokiem psa, który liczy na smakołyk.

– Na razie muszę pana zostawić, a potem zobaczymy. Proszę odpoczywać.

Postanowiła odnotować wczorajszy i dzisiejszy incydent w dzienniku dyżurów. Ale najpierw sprzątanie.

Przeleciała mopem pokoje 39, 38 i 37 i brakło jej płynu do podłóg.  Zmięła z trzaskiem pustą butelkę i wyrzuciła do pojemnika na plastikowe odpady. Zjechała windą na parter i poszła do pokoju gospodarczego. Przez uchylone drzwi gabinetu dyrektora usłyszała dyskusję, ktoś mówił podniesionym głosem.

– …to jest całkowity brak profesjonalizmu! Już miało być po wszystkim!

– Ale proszę się uspokoić, musiało się coś stać – mówił spokojnym, nieco przestraszonym głosem dyrektor – Proszę poczekać. Zadzwonię.

– Dostaliście przydział na mięso? Ciekawe ile z tego dostali pensjonariusze.

– Ćśś. Dzień dobry panu… Tak…Dobrze, czekamy. Specjalista już dojeżdża. Do kwadransa będzie.

– Proszę pana, ja się zerwałem z pracy! O dwunastej mam konferencję. No nie mogę tu czekać w nieskończoność!

Brygida przeszła dalej. W pomieszczeniu gospodarczym nie dość, że panował bałagan, to jeszcze nie było światła. Poświeciła sobie smartfonem i na półce, gdzieś z tyłu za środkami dezynfekującymi znalazła zakurzoną butelkę z płynem do podłogi. Zajęło jej to trochę czasu. Nawet się zastanawiała czy nie poprosić kogoś o pomoc, ale w końcu poradziła sobie. Poukładała jeszcze wszystko, co wyjęła, tak jak potrafiła i weszła do pokoju socjalnego. Bardzo jej się chciało pić. Usiadła przy stoliku i wzięła butelkę wody mineralnej, kiedy wszedł dyrektor.

– Brygida, przyjechał specjalista do pensjonariusza, ale jego asystent zachorował. Umiesz wbić wenflon?

– Umiem.

– Pomożesz panu. Pan do Eustachego.

Z gabinetu dyrektora wyszedł mężczyzna o nijakiej twarzy w białym kitlu. Zmierzył Brygidę wzrokiem. W lewej ręce miał metalową walizeczkę i plastikową teczkę z papierami.

– Chodźmy – rzucił w powietrze, nie patrząc ani na dyrektora ani na Brygidę – prowadź.

Weszli do pokoju 11.

– Panie Eustachy, pan doktor do pana – powiedziała głośno.

– Eustachy Obsoleć? – spytał lekarz, przeglądając dokumenty.

Pan Eustachy patrzył nieprzytomnym wzrokiem.

– Tak – potwierdziła Brygida.

– Proszę podać kroplówkę z solą fizjologiczną.

Brygida podciągnęła stojak na kroplówkę, z szafki w kącie wyciągnęła pakiet, sprawnie wbiła panu Eustachemu wenflon w żyłę lewej ręki.

Lekarz otworzył walizeczkę i wyjął z niej ampułkę z lekiem, który podłączył do trójnika przy przewodzie kroplówki. Brygida zobaczyła na ampułce coś, co spowodowała, że serce jej na chwilę stanęło. Przez głowę przeleciały jej kolejne obrazy: matka, rozmowa o pracy w oddziale dziecięcym, cieknący odpływ w umywalce, rozmowa o czynszu…

– Proszę poczekać pół minuty – wyszeptała.

– Podniosła mechanizm łóżka tak, że pan Eustachy znalazł się w pozycji półleżącej.

Rozpięła trzy górne guziki chałatu.

– Poprawię panu poduszkę – powiedziała do Eustachego i nachyliła się nad nim.

Pan Eustachy zobaczył wyłaniające się z rozchylonego chałatu tuż przed jego oczyma jędrne krągłości otoczone koronką stanika a między nimi dolinę i biały, świetlisty tunel, na końcu którego…

Nikt nie wie, co jest na końcu tunelu. Możemy tylko wierzyć.

Brygida podniosła się, dwoma palcami zamknęła zmarłemu zmętniałe, nieruchome, wpatrzone w dal oczy.

“Lekarz” wyjął z walizeczki stetoskop. Przyłożył słuchawkę do piersi Eustachego, posłuchał chwilę, schował stetoskop, wziął teczkę z papierami, wpisał datę i godzinę śmierci.

– Proszę podpisać.

Brygida popatrzyła na formularz.

“Przyczyna zgonu: eutanazja na podstawie decyzji numer…

Zabieg wykonał: pieczątka, podpis.

W obecności:“

– Chcę zobaczyć tę decyzję.

Umysł Brygidy pracował na bardzo wysokich obrotach. Zapamiętała każde z pięciu nazwisk na Decyzji. Podpisała formularz.

– Mam wniosek racjonalizatorski – powiedziała – Na przyszłość proszę usunąć trupią główkę z tych ampułek, bo zbyt przytomny pacjent może się domyślić.

– Zapnij chałat.


  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Dobrze się domyślałam, że tekst do zagadnienia eutanazji zmierza. Cywilizacja śmierci, nowoczesne barbarzyństwo... Niewiarygodne staje się coraz bardziej prawdopodobne. Mam nadzieję, że ktoś/coś skutecznie to powstrzyma, bo dobrniemy (triumfalnie) do jaskini.
avatar
Strasznie smutne zakończenie.
© 2010-2016 by Creative Media
×