Przejdź do komentarzyGiallo
Tekst 255 z 255 ze zbioru: Mioklonie
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2024-11-01
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń68

to uczucie wszechogarniającego odprężenia,

gdy rozbrzmiewa kołysankowy nokturn,

w ślepiach ostatniej z bestii

do reszty wygotowała się żółta ropa,


kiedy wszystko, co sknurzałe i szorstko-okrutne

skończyło z siekierą między oczami, z kulą w uchu,

zdarto kaptury, maski goniącym nas złoludom,

i okazało się, że to mój wujek, znany aktor,

prezenter z telewizji, marszałek sejmu albo

pan premier urządzali nam piekło na ziemi

(przekłamania w horrorach biograficznych

potrafią być naprawdę krzywdzące),


gdy ocykamy się w uroczym pohorrorzu,

na świetlistej plaży jednej z wysp Białapagos,

już wolni, ciągle drżący,


ta ulga, do której zawsze powinno się tęsknić,

ta niezasłużona (złośliwcy powiedzieliby: niezawiniona)

dobroć, od jakiej aż przybywa powietrza

i metrów sześciennych, a każda przestrzeń

staje się lasem o poranku, szosą po deszczu

- jest, w rzeczy samej, cudowna.


więc czemu de facto od niej uciekam,

bronię się jak ostatni dziwak?


...a może w czasie, gdy walczyliśmy o przetrwanie,

coś przyszło nas przytulić, nie zastało

i odłazi teraz, zasmucone,

a my o tym nie wiemy?


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×