Tekst 131 z 115 ze zbioru: Moje wiersze
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2025-07-07 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 31 |

23:59
Bezksiężycowa ciemność
złowrogie szepty po zmroku
tylko konstelacje ulicznych latarni
szturmują horyzontalną równowagę.
Szczotkuję wieczór w efekty sceniczne
chichoty snują się po kondygnacjach
majestat bezruchu światło apokaliptyczne
topię w szklance ballantine`sa.
5:59
Niedostrzegalnie, stopniowo połyskują prześwity.
Żółte płomyki, najwspanialsze osiągnięcie natury,
rozsiewają pulsujące ciepło.
Balsamiczne powietrze wdziera się do środka,
słońce i cienie walczą ze sobą.
Uporczywy poranny wiatr próbuje,
rozproszyć wątłe jeszcze snopy światła.
Najlepiej przyjąć pozę egipskiej rzeźby,
aby nie zaprzepaścić
i nie bluźnić swemu człowieczeństwu.