| Autor | |
| Gatunek | popularnonaukowe |
| Forma | proza |
| Data dodania | 2025-10-29 |
| Poprawność językowa | - brak ocen - |
| Poziom literacki | - brak ocen - |
| Wyświetleń | 24 |

Część siódma
„Uszko” nie znał żadnych innych królików oprócz swej matki. W rzeczy samej nie przeszło mu nawet przez myśl, że gdzieś był jakiś inny królik. On teraz coraz bardziej oddalał się od swej matki, a jeszcze nigdy nie poczuł się samotny. Ale któregoś dnia, w grudniu, zauważył za jednym z krzewów głowę i uszy obcego królika. Obcy spoglądał na „Uszko” w przyjazny sposób, a potem zaczął skakać w jego kierunku. Lecz „Uszko” wpadł w furię ponieważ nowo przybyły był na jego ścieżce, która wiodła na jego bagno. On stał się bardziej wściekły, gdy obcy zatrzymał się przy jednym z jego drzew do pocierania się i zaczął ocierać się o nie. „Uszko” zauważył, że tamten królik był znacznie wyższy niż on sam. Od razu znienawidził go i chciał go zabić. Wobec tego miał nadzieję na znalezienie twardego gruntu na którym mógłby wystukać powoli: „tump, tump, tump” co w języku królików znaczy: „wynoś się z mego trzęsawiska lub walcz. Obcy uniósł swoje uszy, stanął słupkiem na wyprost przez kilka sekund, wysunął swoje przednie łapki i przesłał głośną, mocną odpowiedź: „tump, tump, tump” wzdłuż gruntu. Tak więc każdy z nich deklarował wojnę przeciw drugiemu. Każdy z nich stał i obserwował drugiego ostrożnie. Potem mijali jeden drugiego tak, że mogli studiować lepiej jeden drugiego. Obcy był wielkim, ciężkim królikiem i był pewny, że może wygrać bitwę, ponieważ był wielki i silny. Ale nie miał takiego sprytu, jaki miał „Uszko”. W końcu zaczął atak, a „Uszko” stawił mu czoła z wielką furią. Za każdym razem uderzał swoimi tylnymi łapkami. Biedny, mały „Uszko” był pokonany i przez chwilę czuł zęby wielkiego królika na swym karku. „Uszko” stracił trochę swojego futra zanim mógł wstać. Po czym rzucił się na obcego i ponownie ten drugi skopał go i pobił. „Uszko” spostrzegł, że był słabszy niż jego wróg. I chociaż był ranny, skoczył i uciekł przed obcym. Jego nogi były dobre podczas gdy tego drugiego były tak wielkie i ciężkie, że on wkrótce zaniechał pościgu. Biedny „Uszko” był bezpieczny ale był też zmęczony, a jego rany dokuczały mu. Od tego dnia żył w strachu. Był dobrze wytrenowany przeciw psom, sowom, ludziom itp.; ale co czynić, gdy inny królik biegał po jego terenie – nie wiedział. Biedna, mała „Molly” była również w strachu. Ona nie mogła pomóc „Uszku” i mogła tylko się ukrywać. Ale wielki królik wkrótce odnalazł ją. Próbowała uciec przed nim ale nie mogła biegać tak szybko jak „Uszko” i za każdym razem wielki królik doganiał ją. On nie próbował zabić jej ale zalecał się do niej. A ponieważ ona znienawidziła go i próbowała umknąć, był okrutny dla niej. Kopał ją i wyrwał kawałek jej miękkiego futerka. Tak działo się dzień po dniu dlatego, że on podążał za nią wszędzie. Jakkolwiek jego prawdziwym celem było zabicie „Uszka”. Sytuacja stała się całkiem beznadziejna dla „Uszka”. Tam nie było żadnego innego trzęsawiska na które on mógłby odejść i był gotowy uciekać aby ratować swoje życie w każdym momencie. Tuzin razy dziennie wielki obcy podkradał się w miejsce, gdzie „Uszko” leżał i spał ale za każdym razem „Uszko” budził się o czasie aby zdążyć zbiec. Ale co to było za nędzne życie! Wielki królik bił i rozrywał jego matkę każdego dnia, a „Uszko” był pozbawiony pomocy. Nowo przybyły królik zadomowił się we wszystkich, ukrytych miejscach „Uszka” , jadł jego jedzenie, korzystał z najlepszych ścieżek i szlaków, a „Uszko” nie mógł nic zrobić. Nienawidził wielkiego królika bardziej niż jakiegoś lisa czy psa. Co stanie się z nim teraz ? Był wyczerpany i wiedział, że mała „Molly” nie miała więcej siły. Jeszcze do tego wszystkiego wielki obcy nie dawał jej i „Uszku” spokoju, i czynił wszystko co mógł aby zabić „Uszka”. Któregoś dnia on uczynił coś, co nawet wszystkie króliki uważają za bardzo nieuczciwe. Króliki mogą się nienawidzić ale wszystkie dobre króliki zapominają o swej nienawiści, gdy pojawia się wspólny wróg. Jakkolwiek, gdy samiec zauważył sokoła lecącego ponad bagnem, próbował raz za razem nakierować „Uszko”, tak aby sokół mógł dopaść „Uszka” i go zabić. Raz czy dwa razy sokół prawie pochwycił „Uszka” ale krzewy różane zachowały go przy życiu. Samiec powstrzymywał się od tej gry tylko wtedy, gdy on sam był nieomal w szponach sokoła. „Uszko” uciekł ale teraz wpadł na pomysł aby opuścić bagno następnej nocy wraz ze swoją matką i rozejrzeć się za nowym domem. W tym momencie „Uszko” usłyszał szczekanie psa w pobliżu trzęsawiska i od razu zdecydował się odegrać desperacką grę. Wybiegł naprzeciw psu. Pies od razu rzucił się na niego. Oni obiegli w około bagno trzy razy póki „Uszko” nie upewnił się, że jego matka była bezpieczna i że jego wróg, którego najbardziej nienawidził, wielki samiec, był w swej własnej norze. Potem podbiegł do tej nory i przeskoczył ponad samcem, dając mu szturchańca jedną tylną łapą, gdy tymczasem on skoczył ponad jego głową. „Ty głupcze, zabiję cię teraz!”, krzyknął samiec i ruszył za nim w pogoń. Ale teraz znalazł się pomiędzy „Uszkiem” a psem. Pies pognał ku niemu szczekając wściekle. Waga samca i wymiar były korzystne dla niego w walce z innymi królikami ale teraz były dla niego bezużyteczne. On nie znał wielu sztuczek. Sztuczka „z nory w górę” nie mogła mieć zastosowania ponieważ nie wiedział, gdzie były nory. Krzew różany wydał się najlepszy. Kolce rozdarły psią skórę ale psa to nie powstrzymało i biegł za samcem ponownie. „Molly” i „Uszko” ukryci w krzakach słyszeli odgłosy walki, gdy pies dopadł samca. Później słyszeli głośne i straszliwe krzyki. „Uszko” i „Molly” wiedzieli co to oznaczało i drżeli. Wkrótce wszystko było skończone i „Uszko” był szczęśliwy, że ponownie został mistrzem kochanego, starego bagna.







