Przejdź do komentarzyKsięże rady
Tekst 29 z 93 ze zbioru: Wiersze różne
Autor
Gatuneksatyra / groteska
Formafraszka / limeryk
Data dodania2013-06-14
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń5067

Dziękuję bardzi Chrissowi oraz wszystkim komentującym jego fraszkę `Banalnie`, łącznie z obyczajowymi purytanami, tymi prawdziwymi oraz farbowanymi, za inspirację do rymowanego wypowiedzenia się w podobnej kwestii.


Księże rady


Przyszła żona z mężem do księdza po radę,

Mam krąglutkie piersi oraz kształtny zadek,

Lecz mojego męża wcale to nie nęci,

Na żadne igraszki nie ma ci on chęci.


Ksiądz chce pomóc biednej, tyle w niej uroku,

Wciąż chrząka i mlaska, myśli błądzą w tłoku,

Zapytam biskupa, pewnie ją wspomoże,

Choć dosyć leciwy, jeszcze wiele może.


Jak mam pomóc, dzieci? - ksiądz się zastanawia,

Widać, że mu problem wielki kłopot sprawia.

Nagle spojrzał w okno, słodko się uśmiecha,

Wiem, co macie robić! Tam dla was pociecha!


Patrzcie na te pieski! Tam, tam, na trawniku!

Róbcie to, co one, uciech w tym bez liku.

A wiem, co wam radzę, bom jest doświadczopny,

Umiem uszczęśliwiać wszystkie biedne żony.


Też wdowy, rozwódki oraz małolaty,

Tę wspaniałą misję zacząłem przed laty,

Teraz z każdym rokiem bywa coraz gorzej,

Lecz w razie potrzeby wikary wspomoże.


Po roku ksiądz spotkał męża na spacerze

I pyta, czy dał Bóg im dzieci w ofierze,

Pyta też, czy wspiera Boga w tej miłości,

Mąż zaś odpowiada cały pełen złości.


Chciałem, proszę księdza, nawet bardzo chciałem,

Ale w ciągu roku niewiele wskórałem,

A ponadto w domu ciagle mnóstwo krzyków,

Gdyż moja żoneczka nie chce na trawniku.


  Spis treści zbioru
Komentarze (16)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
"Optymista" być pod wrażeniem! Utwór aktualny i profesjonalny, słowem kompletny.
avatar
Świetny wiersz, zaskakująca puenta. Uśmiałam się.
avatar
Są gusta i guściki, toteż...szkoda czasu na subiektywność. Już wystarczająco wiele energii zmarnowałem na polemikę w tym temacie.

Janko, jeśli już wplatasz Najwyższego do swoich wypocin, postaraj się, żeby to była prawdziwa poezja.

PS. nie noszą nic moherowego Drodzy komentatorzy, a mimo wszystko niektórzy mnie rozczarowali :(
avatar
Zdumiewa mnie, że niektórzy (a konkretnie między innymi wrzos, który zablokował mnie i nie mogę wpisać komentarza pod jej rozwlekłym, osobnym komentarzem p.t."Dobre rady dla gromady") oczekują od autora, że rzeczywiście znał osoby opisywane, bo "skąd `wolnomyśliciel` wiedzieć może o seksualnym życiu proboszcza, nie wspominając o biskupie? Przebrał się za jego spowiednika, był tegoż spowiednikiem, jest byłym duchownym"?
Raz jest to zawzięta staruszka, raz jest to biskup - nie ma takich i już i dlatego nie można na ten temat pisać!
A bo to jednemu psu na imię Burek? Świat jest wielki, każdy człowiek inny i inne ma doświadczenia. Osobiste i pośrednie z mediów. I jeśli tekst nie wydaje się niewiarygodny (chyba że taki był cel autora), to jest wszystko w porządku.
Ja w tym wierszu znalazłam przede wszystkim zwykły, ludzki humor. A w tle tej scenki nie znalazłam nic, co byłoby niemożliwe.
Wiersz jest napisany idealnym dwunastozgłoskowcem ze średniówką i rymami. Poza jedną literówką nie znalazłam błędu. Brawo, janko!
avatar
Marcinie, prosiłem Cię kiedyś o coś. Coś też obiecywałem. Ja słowa dotrzymuję. Postaraj się o to samo.
avatar
Zadziwiają mnie komentarze zarzucające Jankowi ataki na Kościół i osoby duchowne. Jakoś nie przypominam sobie, by o coś takiego miano pretensje do Kochanowskiego, który pisał na przykład tak:

Pytano kaznodzieje: "Czemu to, prałacie,
Nie tak sami żywiecie, jako nauczacie?"
(A miał doma kucharkę.) I rzecze: "Mój panie,
Kazaniu się nie dziwuj, bo mam pięćset na nie;
A nie wziąłbych tysiąca, mogę to rzec śmiele,
Bych tak miał czynić, jako nauczam w kościele".
avatar
Bardzo się cieszę, że oprócz osób bezmyślnie zacietrzewionych są też osoby myślące.
avatar
Tak, wszystko pięknie... tylko chciałbym stwierdzić, że pomysł na utwór (pod względem formy jak zawsze dopracowany) jak na moje oko jest dość odtwórczy, a mianowicie zbudowany na bazie starego kawału, gdzie zamiast księdza występuje „lekarz”, albo „seksuolog”. No w kawale rzeczywiście było trochę inaczej, bo ów dowcip miał szczęśliwe zakończenie. Na kolejnej wizycie pacjent relacjonuje lekarzowi: „Współżycie układa nam się teraz wspaniale. Tylko na początku żona nie chciała wyjść na trawnik...”
Na marginesie pragnę dodać, że nie zaliczam siebie do żadnej ze stron konfliktu, czyli nie jestem ani od tych „bezmyślnie zacietrzewionych”, ani też nie należę najwyraźniej do stronnictwa „osób myślących”. Nie posądzam oczywiście Autora o plagiat, bo z kawałów tak jak z przysłów mądrość ludową czerpać należy. Diagnozuję tylko wtórność pomysłu i niejakie wypaczenie zaklętej w żarcie mądrości. Bo w końcu kawał ośmieszał seksuologów i osoby korzystające z ich porad, a nie księży. Mam nadzieję, że mój komentarz się na mnie nie zemści. Proszę mnie nie "minusować", bo jestem przewrażliwiony na swoim punkcie.
avatar
Kawały mają to do siebie, że miewają różne wersje. Ja akurat w czasach swojej młodości, czyli w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, słyszałem wersję, gdzie małżonkowie przyszli do radę do księdza, ale żona z tej rady nie skorzystała. I nie był w nim ośmieszony ksiądz, ale nierozgarnięci małżonkowie, podobnie zresztą jak w moim tekście. Nie ukrywam, że pomysł na ten satyryczny tekst wziął się właśnie z tego kawału. I budowałem go konsekwentnie tak, by pointa była podobna. A o wersji z lekarzem słyszę po raz pierwszy. To tyle wyjaśnienia.
avatar
A ja kawału nie znałam. Ale nie przeszkadza mi, że gdzieś na początku był dowcip, z którego janko zrobił satyrę. Zapewne osoby, które znały ten kawał, odbierają ten wiersz inaczej, brak tej świeżości. Ale w końcu chodzi tu tylko o taką samą puentę.
avatar
Po przeanalizowaniu kilku komentarzy postanowiłem jeszcze raz się wypowiedzieć. Panowie - bo o kilku z nich teraz myślę - czy zdajecie sobie sprawę, co wy wypisujecie? Czy są to autorskie wypowiedzi, czy też inspirowane wielkimi autorytetami lub sekciarską presją? Kawał, który był moją inspiracją, usłyszałem jako świeżo upieczony maturzysta, ministrant myślący o kapłaństwie. Wtedy rozumiałem, a obecnie jest tak samo, że w tym kawale kpi się z nierozgarniętego męża i niewiele mądrzejszej żony. W każdym utworze z akcją są główni bohaterowie i wokół nich rozwija się zasadniczy wątek, czyli fabuła. W moim tekście jest to mąż i żona. Są też wątki poboczne, drugorzędne, a bohaterowie drugoplanowi, czyli tło. U mnie jest to ksiądz, a biskup występuje tylko epizodycznie przywołany przez księdza. Jest jeszcze coś, o czym wypada wiedzieć. Pointa, czyli podsumowanie. W niej jest na ogół odniesienie się do głównego bohatera. Jeśli macie trudności z jego ustaleniem, to, podpowiadam, czytajcie tylko pierwsze i ostatnie słowa utworu. Na pewno tam się pojawi. Proszę też nie troszczyć się o moje zbawienie. Żyję uczciwie i godnie, dam sobie radę. A już szczytem hipokryzji i ignorancji jest imputowanie mi, że obrażam Najwyższego. W tekście Bóg pojawia się jedynie wtedy, gdy ksiądz pyta przypadkowo spotkanego męża, czy Bóg dał im dziecko i czy wsparł Boga w miłości. Ksiądz pyta najdelikatniej, jak można to sobie wyobrazić. A jak, panowie, waszym zdaniem miałby spytać, gdyby hipotetycznie taka sytuacja zaistniała? Prosto, z grubej rury? Chyba nie. Na pewno podobnie jak ja to napisałem. Czytając niektóre wypowiedzi, nie wykluczam, że taka sytuacja dzisiaj może zaistnieć. Radzę więc, czytajcie ze zrozumieniem i myślcie. To nie zaszkodzi nikomu, nawet osobom z uniwersytecką wiedzą.
avatar
Janko, a gdzie ty znalazłeś w komentarzach słowo "obrażać" ??????. Chyba masz kłopoty ze składaniem literek :)
avatar
Jeżeli "wplatanie Najwyższego do swoich wypocin" (cyt. luciusannaeusmartina) nie jest obrażaniem tegoż Najwyższego, to rzeczywiście inaczej rozumiemy czytanie ze zrozumieniem. Natomiast nie rozumiem, co to ma wspólnego z "kłopotami ze składaniem literek" (op.cit). Precyzyjne wyrażanie się też nikomu nie zaszkodzi.
avatar
Śiwetne,moim zdaniem satyra jest w ogóle istotna z wielu przyczyn-można zauważyć wszystkie zależności i błędy ludzkie bez wytykania AD PERSONA I TYM SAMYM NIKOGO NIE OBRAŻAC,DLATEGO DZIWI MNIE NIEZMIERNIE,ŻE NP.LUCIMARTIN-MYSLI NIE TAK,JAK PISARZ.nIE MÓWIĄC JUŻ O BRAKU MYSLENIA W OGÓLE,ALBO ODNOSI SWOJE OSOBISTE `TRAWNIKI" do siebie.

Chciałam napisać ad persona duża literą a wyszło wsyztsko-przepraszam,ale nie chce mi się poprawiać.
avatar
Luci-martin w skrócie mówi językiem,który można zrozumieć tylko z jego bardzo SUBIEKTYWNEGO punktu siedzenia.Jak można spierać się o zawartość wierszaaa?Czegoś nie lubię,nie jem,nie czytam i nie oglądam!
avatar
Polska edukacja seksualna, oparta tylko na przykładzie zapylającego kwiatek motylka, w dzisiejszej dobie wymaga dodatkowej lekcji, jakiej bezpłatnie udzielają na trawniku pieski małe dwa. W takim tempie narodowego oświecenia za lat 20 być może trzeba będzie wreszcie wprowadzić do programu nauczania starą Wisłocką i starego Starowicza
© 2010-2016 by Creative Media
×