Przejdź do komentarzyNiebieskie ptaki
Tekst 1 z 2 ze zbioru: felieton/esej
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2016-03-08
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2678

W latach PRL większość ludzi pracowała porządnie, w trudzie i znoju, dla pomyślności Ojczyzny i poprawienia bytu swoich rodzin. Jednak nie wszyscy podchodzili tak uczciwie do pracy, niektórych ich rodzice ani szkoła nie nauczyła odpowiedzialności. W naszych katedrach uczelni wyższych wymyślano piękne teorie o „wychowaniu nowego, socjalistycznego człowieka”, wpajano je uczniom na lekcjach, śpiewano w szkołach piękne piosenki o robotnikach budujących nową Polskę, a mimo tego ciągle żyły indywidua uparcie odmawiające wspólnego marszu ku świetlanej przyszłości. Byli tacy, którzy w ogóle nie myśleli o pracy, woleli żyć na koszt społeczeństwa, nie przeszkadzało im, że nazywani byli „niebieskimi ptakami”. No jak tak mogli, po tylu latach budowania socjalizmu w Polsce?! Na każdego człowieka czekała praca, zakłady ciągle poszukiwały robotników, aby zdążyć wykonać w terminie kwartalny czy roczny plan produkcji „tysięcy sztuk, milionów ton”, naród czekał na nowe towary dostarczane z socjalistycznych fabryk, wzniesionych trudem ich rodziców i braci, a ci… a te niebieskie ptaki nic sobie z tego nie robiły. Nic a nic! Wolały ukraść, pogrzebać w śmietnikach, sprzedać coś w punktach skupu surowców wtórnych albo doraźnie dorobić u badylarza czy innego prywaciarza. Taki prywaciarz też nie dorósł do życia w socjalizmie, nie rozumiał przewagi produkcji państwowej, wykonywanej według planu opracowanego w ministerstwach, nad produkcją prywatną. No jak ci prywaciarze pracowali? Bez planu rocznego, bez sekretarek, bez pracowników umysłowych za biurkami, bez działów zaopatrzenia i zbytu, bez technologów produkcji, bez kierowników i majstrów… sami wszystkich zastępowali. Może i ich produkcja, co dziwne, znajdowała natychmiast odbiorców, może była lepiej dostosowana do potrzeb i aktualnej mody, ale przecież zakłady miały przede wszystkim dawać zatrudnienie, a nie zysk. Zysk w ustroju socjalistycznym to sprawa wtórna. Na szczęście fabryki wchłaniały wszystkie nadwyżki ludzi zdolnych do pracy i dzięki temu nie było bezrobocia… oprócz tych niebieskich ptaków. Byli wrzodem na zdrowym ciele socjalistycznego narodu! 


Minęły lata, ustrój się zmienił, niebieskie ptaki przetrwały. Czy są, oprócz dwóch pewników w życiu - śmierci i podatków - trzecim pewnikiem?

  Spis treści zbioru
Komentarze (13)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Ale tworzyli też swego rodzaju "folklor" tamtych czasów.
avatar
Pozdrawiam w imieniu swoim i chińskich producentów cebuli.
avatar
Niebieskie ptaki były, są i chyba będą zawsze. Doświadczałem tego każdego roku, kiedy wpadałem na kilka dni do swej rodzinnej wsi. Zawsze spotkać ich można było koło sklepu geesowskiego, przez wiele lat największego w okolicy. Zawsze kłaniali się nisko, prosząc o kilka złotych na piwo. Na początku byli to panowie starsi ode mnie, potem moi rówieśnicy, następnie ich synowie. Starsi systematycznie wymierali, młodsi zajmowali ich miejsce. Ale w ubiegłym roku z niepokojem dostrzegłem, że przed sklepem nie ma nikogo. Z przerażeniem pomyślałem, że już wszyscy wymarli. Pomyliłem się jednak. Za chwilę wyszli z sąsiadującego ze sklepem kościoła, gdzie odprawiała się msza święta za jednego z nich zmarłego przed kilkunastu dniami. Było ich kilkunastu. Uspokojony dałem im na piwo.
avatar
Optymisto - ten folklor przetrwał. Tyle że wtedy był na celowniku ówczesnej władzy. Część tego folkloru - cinkciarze - już nie istnieje, wraz z wprowadzeniem planu Balcerowicza i wymienialnością złotego.

Marianie - pamiętasz powiedzenie sprzed lat? "- Co tam panie, w polityce? - Chińczyki trzymają się mocno" ;) Przetrwali burze dziejowe i chińscy producenci cebuli. Również pozdrawiam.
avatar
Dzięki za odpowiedź, Janko. Przyjmuję zatem, że niebieskie ptaki są nieodłącznym elementem krajobrazu społeczności ludzkich, mimo zawirowań historii. Imperia, wydawałoby się nienaruszalne, upadały, a oni trwają... nawet śmierć jednego z członków jest uzupełniana przez nowych "adeptów".

PS. Gdybym był bardziej niegramotny, zrozumiałbym, że niebieskie ptaki z Twojej wsi są coraz młodsi ;)
avatar
Jestem takim Niebieskim Ptakiem, ale nigdy nikt ne spotkał mnie mnie pod budką z piwem. :)
I tak mam do dziś.
Pozdrawiam :)
avatar
Świetna miniatura, Hardy!

Tylko niech ktoś nie myli "niebieskich ptaków" z wolnymi ptakami, bo to jest wielka różnica :)
avatar
Piórko, oczywiście że jest różnica. Widzę, że właśnie Kaska, jako "wolny ptak" pomylił się z niebieskim" ;)

PS. Naszło mnie pytanie - jaka jest etymologia "niebieskiego ptaka"?
avatar
To ciernisty latający ptak,który udaje że wszytko ogarnia ze swojego punktu "lotu".
avatar
Hardy,o ile się nie mylę, to etymologia "niebieskich ptaków" sięga Biblii, ale przez wieki domorośli "bibliści" wypaczyli sens tej przypowieści. I dzisiaj "niebieski ptak" ma wydźwięk pejoratywny, zupełnie niepasujący do sensu przypowieści. Kojarzy się z leniem, darmozjadem, a nie stworzeniem, którym opiekuje się Stwórca :)
avatar
Niezależnie od szerokości geograficznej wszyscy ludzie mentalnie wciąż tkwią w czasach prebiblijnych jak te niebieskie tytułowe ptaki
avatar
W podkieleckich Chęcinach urządzono na nich kiedyś zasadzkę: na drzwiach pijalni piwa wywieszono ogłoszenie - dostawa towaru, otwarcie o 13.00. Co tam można przywieźć? O ogłoszonej godzinie zgromadzony tłum został otoczony, wylegitymowany i ci, którzy nie mieli wbitego w dowody zatrudnienia, zostali wywiezieni do fabryki domów w Dyminach i od razu tam zatrudnieni. Z 40 dostarczonych następnego dnia do pracy stawiło się 4.
Myślę, że takie technologie stosowano wielokrotnie. Łapanka fajna rzecz.
avatar
To zjawisko ponadczasowe i niezmienne, Emilio.

Branimirze, w stanie wojennym wywożono ich nawet na kopanie rowów odwadniających na Żuławach... i nie tylko ich.
© 2010-2016 by Creative Media
×