Przejdź do komentarzyCzasowniki czasu mojego
Tekst 117 z 246 ze zbioru: Z ATLASEM POCZĘTE
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2017-07-01
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2493

Wracamy ze szkoły

Piorę dzisiaj obrusy

Rozpalam w kuchni

Będzie krupnik na udkach

Chłopcy idą się bawić w Czarne Stopy

Zmywam statki z wczoraj

Płuczę pranie

W zimnej jak lód balii

Podtrzymuję ogień pod blachą


Wołam dzieci na spóźniony obiad

Rozlewam gorącą zupę

Jemy biesiadujemy

Chomik się obudził

Znów kręci swój kołowrotek

Wieszam ociekające pranie

Na moim sznurze za garażami

Wycieram w łazience podłogę

Chłopcy przynoszą wylizane talerze


Myją ręce

I zasiadają do lekcji

Dorzucam kilka polan do pieca

Cisza spokój

Paweł wylewa wodę z frani

Wysyłam chłopców po chleb

Zamiatam nasze schody

Myję ręce

Zasiadam do stołu z herbatą

Odnoszę szklankę do zlewu


Wracają dzieci ze sklepu

Paweł całuje nadgryziony chleb

Robię spóźnione kanapki

Z czosnkiem na kolację

Myję ręce

Otwieram szeroko okno

W jedynym fotelu pochylam się

Nad Martinem Walserem

Chłopcy obok oglądają Reksia


Odkładam książkę na bok

Z robótką szalik dla Adasia

Gadam z moimi zuchami

Dzieci idą myć zęby

Zasiadam nad klasówkami

Zapada cicha noc

Święta noc

Dobra noc

Dobranoc


wrzesień 1996 r.

  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
chleba naszego powszedniego ...:)
avatar
Wierszem dziękuję za dar łaski czasu mojego - i dzieci.
avatar
Jakby za szaro choć ładnie .
© 2010-2016 by Creative Media
×