Przejdź do komentarzyModlitwa rozwódek
Tekst 1 z 1 ze zbioru: Gorzkosłodki
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2010-11-21
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń3263

Modlitwa rozwódek


Modlitwa kobiety

lila  /14.02.2006 15:17/

Panie, proszę Cię

obdarz mnie mądrością,

abym mogła zrozumieć swojego faceta,

daj mi cierpliwość, abym mogła wytrzymać jego idiotyczne pomysły.

Proszę Cię, daj mi też miłość, bym mogła mu wszystko wybaczyć,

tylko o siłę Cię nie proszę bo bym go chyba k.... zabiła.



Wiadomość o tym, że Jacob Morderski wyprowadził się „na zawsze” do mieszkańców ulicy Toteż docierała bardzo powoli, trwało to niemalże dwa miesiące. Najpierw bąknęła coś na ten temat sprzedawczyni ze sklepu na górce  - skądinąd sama też rozwiedziona, więc w tej sprawie nieco pozbawiona autorytetu – od niej podejrzenie wsiało się w duszę doktorowej K. i kosmetyczki Zoji, które - każda swoimi kanałami - rozniosły ją już w mig pomiędzy pozostałe czterdzieści cztery domy. „Morderski wziął sobie kochankę” , „Morderski zwinął interesy i wyjechał do Irlandii”, „Morderski okradł żonę i uciekł do Tajlandii” – przez kilka dni spekulacjom nie było końca. Przez dwa kolejne tygodnie nikt jednak nie odważył się zapytać wprost ani jego żony, ani też starszej z córek, więc zdarzenie działo się jedynie w sferze hipotez. Dopiero kiedy pod dom podjechał policyjny samochód z którego wysiadło dwóch tajniaków sprawa dojrzała. Następnego dnia kosmetyczka zapytała wprost „co się stało z Jacobem? Mówią, że uciekł za granicę.” Elen Morderski zalała się łzami, zapomniała, że trzyma w ręku siatkę ze słoikiem przecieru pomidorowego i przy czerwonej plamie na świeżo położonym asfalcie obwieściła światu, że jej mąż znikł. Zostawił telefony, porzucił samochód, wyczyścił konta i zabrał niewielkie zasoby złota oraz cztery sporej wartości diamenty. Na koniec swą rozpacz Elen wyraziła nie do końca wyraźnie pojedynczym ostrym słowem. Najpewniej było to coś w rodzaju: „Spieprzył!”

W ustach Elen Morderski była to niezwykła wypowiedź, prawdopodobnie jedyna tak wulgarna w całym życiu. Nie ma w tym dziwnego zważywszy na jej historię życia osoby z dobrego polskiego domu. Rodzice Elen byli osobami wykształconymi i choć swą edukację zakończyli po II wojnie światowej, to komunistyczny wydźwięk przekazywanych w szkołach treści w ich głowach mocno skonfrontował się z katolicką tradycją i drobnomieszczańskimi ideałami, a owoc tej burzy, ich światopogląd był może i lewicowy, ale w tym dobrym, europejskim znaczeniu.

Poznali się w trakcie pierwszej, wyznaczonej nakazem pracy. Dość szybko związali i już razem przewędrowali kilka miejsc w kraju, aż w końcu wylądowali w C., miasteczku niedużym, i choć nie śląskim, to mocno w Śląsku zakorzenionym. Elen przyszła na świat już za Gierka, chodziła do szkół w K., a rodzinną tradycję podtrzymała w ten sposób, że skończyła studia na wydziale kulturoznawstwa najbliższego uniwersytetu. To właśnie w trakcie pierwszego roku studiów poznała Morderskiego, tak jak i ona  studenta. Jacob pochodził z nieco innej rodziny, ni to rolniczej, ni to ziemiańskiej. Przy okazji rodzinnych świąt bardzo często wspominano w niej o utraconych majątkach pra – pra – pra... dziadków. Ale czy były to bardziej biedaszyby, czy rzeczywiste pierwsze kopalnie węgla (a może rud ołowiu?) trudno jednoznacznie powiedzieć. W roku poznania Morderski jako starszy kolega Elen składał się z pięknych długich włosów, palta a la Versace (A.D. 1986, kolekcja wiosna/lato), budżetu złożonego z lichego stypendium socjalnego oraz okazjonalnych interesów i dorywczych prac. Czasem nosił też dodające mu charakteru czarne, z szerokimi zausznikami okulary oraz biały, zrobiony ręcznie ściegiem pończoszniczym, szal.

Dla wychowanej tak zbożnie, jak Elen dziewicy, Jacob był objawieniem. Potrafił kupić  sobie w Pewexie rifle za jedenaście dolarów, przynieść koniak Napoleon na imprezę w akademiku i wręczyć jej bukiecik konwalii tuż przed zajęciami o warsztacie Aleksandra Forda. Elen zakochała się pierwszy raz w życiu i od razu na zawsze. Kiwający z powątpiewaniem głowami rodzice musieli ustąpić na czwartym roku studiów i zgodzić się na ślub. Chociaż prawdę mówiąc błędnie  wówczas podejrzewali, że Elen jest już matką i to stąd decyzja.

Po studiach, które żadnemu z nich nic, prócz radości nie dały, Elen Mordarski urodziła córkę, a Jacob rzucił się w wir interesów. W dniu, kiedy kowboj w samo południe w ostrogach poszedł na wybory Morderski  był drobnym dostawcą komputerów z Tajwanu i ojcem dwu dziewczynek. Zaś parę lat później importerem szerszej gamy sprzętu elektronicznego. Wtedy jednak urząd podatkowy przyjrzał się jego działalności po raz pierwszy. Morderski zdążył przepisać dom w C. na teściów, a udziały w firmie sprzedać. I zabierając żonę oraz córki wyjechał na cztery lata do Francji. Dzięki wyjazdowi dziewczynki nauczyły się obcych języków, Elen utraciła nadzieję na jakąkolwiek pracę, a on sam stwierdził, że Zachód dla niego jest raczej bardziej na wschodzie. Powrót był więc niebuńczuczny, pewnego dnia przy ul. Toteż pojawiły się dwa samochody z żółtymi tablicami rejestracyjnymi, a potem z tygodnia na tydzień sąsiedzi obserwowali w Morderskich coś, co złośliwe nazwano później „zrepolszczaniem neofity”.

Po powrocie od czasu do czasu Jacob organizował w domu spotkania towarzyskie, na które zapraszał głównie swych nowych znajomych; mówił do nich „przyjacielu”, a do żony „ma cherie”. Czasem po tych bankietach wdawał się w dziwne rozmowy z Elen, które zawsze kończyły się jej przestrogami. „To wątpliwej jakości znajomi” mówiła. Albo  „Podłożą ci wkrótce nogę” czy „Nie można wierzyć tym ludziom”. Morderski niekiedy się z nią zgadzał. Lecz najczęściej nazywał ją malkontentką i na koniec zamykał się w saunie. Po takiej „dyskusji” nie odzywał się do niej przez trzy, cztery dni. Od dawna rzadko już z sobą sypiali – Elen wyraziła się kiedyś do koleżanki „po tylu latach małżeństwa wieczorem każdy chowa się w kąt z własną książką” – więc i to nie pomagało w rozwiązywaniu problemów.

Drugie tąpniecie nogą urząd podatkowy rozpoczął pół roku przed ucieczką Jacoba. Na adres firmy przyszło najpierw niewinnie wyglądające wezwanie w celu złożenia wyjaśnień, a kiedy Morderski je spełnił, nagle na wszystko – firmę, rodzinę, najbliższych współpracowników - spadła szarańcza kontrolerów. Zabezpieczono majątek, zabrano niektóre dokumenty, wysłano stosowne zawiadomienia policji. Morderski wziął najlepszych adwokatów, których na krótko podparł profesorem, byłym ministrem finansów i rozpoczął kontratak. Minęły dwa miesiące i sytuacje wydawała się jakby klarować. Jedyną osobą, która zdawała się wątpić w sukces była Elen. Jej „ uważam, że zbliża się katastrofa” doprowadzało Jacoba do szaleństwa. Ale nie tylko te słowa miały znaczenie dla jego dalszych planów.

Otóż od mniej więcej dwu lat Jacob Morderski miał młodą i atrakcyjną kochankę. O ile Elen była średniej budowy szatynką, o tyle Magdalena była wysoką blondynką, która mimo okularów wzrok miała zawsze bystry i dostatecznie rozważny. Magdalena mówiła do Jacoba „Jakubie”, chwaliła jego pomysły, a w łóżku z racji studiów na akademii wychowania fizycznego potrafiła dokonywać rzeczy nieco zaskakujących. Elen „nie wiedziała” o rywalce. „Nie sprawdzała” telefonów Jacoba, „nie wątpiła” w jego wyjazdy i powroty. „Akceptowała” tłumaczenia o pochodzeniu blond włosów na przednim siedzeniu suva ze znaczkiem bawarskiej fabryki.

Dwa dni przed wyjazdem Jacob poufnie dowiedział się, ze jest przygotowywany nakaz jego aresztowania. Noc spędził w biurze, nad ranem zajrzał do domu zmienić garnitur, a potem znikł w mieście i zamienił telefon na nowy. Decyzję podjął po południu. Z córkami zobaczył się w szkole, potem wyciągnął Elen z samochodu na targu warzywnym i odbył z nią spotkanie w kawiarence vis a vis. W tej rozmowie powiedział jej o Magdalenie i obiecał przysyłać pieniądze „Jeśli tylko będzie żył”. „Czy jesteś pewien, ze naprawdę chcesz wyjechać ?” spytała żona. „Tak” odpowiedział. „ W takim razie podpisz mi coś” wyciągnęła z torebki kartkę papieru. „Podpisz pozew o rozwód. To zabezpieczy mnie i dziewczynki choć trochę” . Jacob nie zdziwił się jej słowom, najprawdopodobniej zrobiłby wiele innych rzeczy, byle tylko zakończyć tę rozmowę. Zostawił kluczyki od bmw ze słowami „Jest w leasingu i tak je zaraz zabiorą” i całując ją w rękę poszedł na postój taksówek.

Na podstawie takiego dokumentu rozwodu nie da się uzyskać. Ale Elen jakimś cudem do niego doprowadziła. A potem z uśmiechem damy przekazała urzędnikom skarbowym cały majątek i zamieszkała z córkami w trzypokojowym mieszkaniu brata matki. Warto jednak zauważyć, że to jej staraniem doszło do umorzenia śledztwa prokuratorskiego wobec byłego męża.

Jacob Morderski dość szybko, bo już po czterech miesiącach, rozstał się ze swą kochanką. Potem wpadł na pomysł wyjazdu do Rumunii i tam rozpoczął po raz kolejny karierę biznesmena. Wkrótce też znów się ożenił oraz spłodził dwójkę dzieci. W każdą rocznicę ślubu z Elen przechodził jednak wstrząs, który z czasem doprowadził go do rozległego wylewu w wieku pięćdziesięciu trzech lat. Wtedy też po raz pierwszy odwiedziły go córki. Starsza z nich przy tej okazji powiedziała mu, że matka w każdej godzinie ich ślubu modli się w jego intencji. Jacob Morderski spytał córkę o co konkretnie modli się jego była żona. „O twój niepokój” odpowiedziała córka. W następnym roku rocznica przypadała na sobotę, a więc dokładnie na dzień, w który przyjęli sakrament. Cztery minuty po godzinie uroczystości Morderski zmarł.

Kiedy Elen dowiedziała się o tym, chwilę płakała, a później głęboko zasnęła. Śniąc ujrzała przed sobą Matkę Boską, którą zapytała czy może już odejść z tego świata. Nie uzyskała jednak pozwolenia, usłyszała, że musi zmyć swój grzech. „Ale jaki grzech?” zapytała. „To grzech pychy” odpowiedziała Matka Boska. „Wy kobiety myślicie, że jesteście lepsze od waszych mężów. To nieprawda, wy jesteście zaledwie inne!”. Po przebudzeniu Elen pamiętała cały sen, ale bała się go opowiedzieć córkom. Zamknęła się więc w pokoju i na wyrwanej z zeszytu kartce zapisała swoje błaganie. Tę kartkę nosiła przy sobie do końca życia i to o nią chodzi, kiedy pisze się, że nie znaleziono jej po śmierci, która nastąpiła siedem lat później.

O ile dziś wiadomo, pogrzeb Elen Morderski był raczej skromny, prócz córek z mężami  uczestniczyło w nim kilku znajomych oraz – co ciekawe – przyjechały nań także dzieci Jacoba z drugiego małżeństwa; dwaj sympatyczni, ale jednak pełni południowej urody, chłopcy. Zachowało się kilka zdjęć; niestety z mocno zwietrzałymi kolorami.

Niecały rok później w internecie pojawiła się „Modlitwa rozwódki”, stosunkowo krótkie, złożone z tuzina wersów błaganie; prośba o zapewnienie „niepokoju” złemu mężczyźnie. Przez następne osiem miesięcy okazała się być przebojem Sieci. Porzucone kobiety przesyłały ją sobie jak zaklęcie,  głos zabrało kilku socjologów oraz przedstawiciele organizacji okołokościelnych siedmiu wyznań, co ciekawe między innymi sunnickiego. Aktywna kulturowo nowa polska emigracja szczególnie szeroko rozpowszechniła jej treść na Wyspach Brytyjskich.

Wówczas też rozeszła się pogłoska, że modlitwę wyjęto z zaciśniętej pięści kobiety zaszczutej psychicznie przez niewiernego męża. A ktoś bardziej wyrywny pośpieszył się i na forum zaproponował uznanie Elen Morderski za świętą. W samym centrum tej burzy padł jeden jedyny głos rozsądku - właściciel zakładu pogrzebowego publicznie oświadczył, że przed kremacją nie udało się rozprostować zaciśniętej dłoni zmarłej, a  to w niej znajdowała się prawdziwa modlitwa. Dodał także, że prochy, które zebrano do urny nie wyróżniały się w jakikolwiek sposób spośród innych, które tego dnia zebrano. Dzięki tej wypowiedzi sprawa ucichła.

Mimo wszystko około roku 2018 po raz drugi podjęto starania mające stworzyć z E. Morderski ikonę femkultury. Kilku autorów niemal równocześnie napisało jej biografie. W jednej z nich pojawiła się sugestia, że jedyne niecenzuralne słowo, jakie w swoim życiu wypowiedziała Elen – owo „spieprzył”-  nie dotyczyło ucieczki Jacoba. Brzmiało bowiem „Spieprzyłam!”.

Po kilku miesiącach kolejnych polemik wersję tę odrzucono jako będącą w sprzeczności z chronologią zdarzeń.


  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Niepokojąco trafnie zdiagnozowana odwieczna sytuacja wiernej kochającej tzw. femme fatale, zawsze winnej wobec swojego tak przecież modelowego męża-węża. Wydaje się, że rzecz dotyczy realu i postaci ŻYWYCH.
© 2010-2016 by Creative Media
×