Autor | |
Gatunek | bajka |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2022-06-24 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 769 |
~~
Tato chciał ją odwieźć do lecznicy w mieście,
gdzie takie przypadki wciąż leczą.
Lecz dzieci (i mama) chcą ją tu zatrzymać
- nie dadzą - a przy tym też `beczą`.
.
Złożenie jej nóżki, sztywny opatrunek
i mleko przez smoczek z butelki.
Na drugi dzień rano sarenka przytomna,
lecz strach widać po niej dość wielki.
.
Bała się ogromnie zwierzątek domowych,
które ciągle na nią patrzyły.
Był to psiaczek nieduży i kotek niewielki
- te krzywdy by jej nie zrobiły.
.
Dla lepszej wygody, w tych pierwszych dniach tutaj
sprzątnięto niewielki pokoik.
Tam ją przeniesiono, z dala od nas wszystkich,
by mogła już zaznać spokoju.
.
Niedługo to trwało, wszyscy ją karmili
tą dietą, co przykazał tato.
Bać się szybko przestała, nawet pieska i kotka
a wstała, gdzieś w środku już lata.
.
Z początku to chodzić nawet nie umiała,
lecz szybko w tym doszła do wprawy.
Wybiegała z nami na spacer po łące,
a wkrótce już wspólne zabawy ..
.
Kotek, piesek, sarenka i dwoje dzieciaków
- obraz jakże sielski, wręcz miły.
Przy słonecznej pogodzie było wprost znakomicie,
lecz wakacje się wkrótce skończyły.
.
I tu kłopot się zaczął niespodziany, lecz ważny,
bo gdy dzieci do szkoły zmierzają,
to za nimi sarenka - a ustąpić im nie chce,
mimo, że wciąż ją precz odganiają ..
.
Musieliśmy ją zatem zamykać co rano,
bu nie sprawiać nam wszystkim kłopotu.
Całe dzionki jest smutna, taka znowu samotna,
aż do chwili ich tutaj powrotu.
.
Przywitania, całusy, łezki w oku obecnych,
to już trwały, codzienny obrazek.
Może i niehigienicznie dla wszystkich dokoła
- lecz tego, to ja nie zakażę ..
~~