Przejdź do komentarzyNauczycielu?! Do raportu!
Tekst 10 z 15 ze zbioru: wodewil na dziś
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2018-03-06
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1461

Nauczycielu?! Do raportu!



Moralność – 1) w szerokim sensie — dziedzina zjawisk o nie zawsze ostrych granicach pojęciowych, powiązana m.in. z etyką, etosem oraz z faktem, że człowiek jest osobą, a także świadomym, wolnym podmiotem i przedmiotem moralnym, który może rozpoznawać, wybierać i realizować różne możliwości (zwłaszcza wartości etyczne, takie jak dobro bądź zło etyczne), za co staje się etycznie odpowiedzialny wobec: Boga (moralność oparta na religii), wiecznych, niezmiennych idei (platonizm), „idealnego, kompetentnego obserwatora”, innych ludzi (moralność laicka), samego siebie, własnego sumienia (wobec Boga, idei i in. ludzi łącznie). Definicję zaczerpnęłam z internetowej encyklopedii PWN i na niej chciałabym oprzeć swój dalszy wywód dotyczący moralności właśnie.


Na chwilę powiało grozą, chciała bowiem minister Zalewska lustrować nauczycieli, poddając ich morale zewnętrznej ocenie. Zrobiło się głośno, związki podniosły uzasadnione larum, bo niby jaki wpływ na skuteczność nauki algebry czy języka niemieckiego, mają takie kwestie, jak przekonania religijne czy światopoglądowe nauczyciela. W moim przekonaniu żadnego. Nauczyciel – człowiek, nie zawsze perfekcyjnie działająca „maszyna”, bo tak zwykło się go traktować, specyficzny w swojej specyfice (darujcie tę tautologię), często mający się za guru w nauczanej dziedzinie, prywatnie przeżywa dokładnie takie same dylematy jak reszta śmiertelników. Nieobce są mu problemy w domu, czasem z rozwodem w tle, różne inne historie (tu przypomina mi się dramat koleżanki nauczycielki, która, będąc jedynym dzieckiem, borykała się z decyzją o umiejscowieniu chorej na alzheimera mamy w domu opieki, dodam, że mama była w zaawansowanym stadium choroby, dość agresywna i realnie zagrażająca sobie i innym). Czy takie fakty, lub inne np., wyznanie czy ateizm uczącego stanowi podstawę do oceny człowieka, a konkretnie wpływu tychże na skuteczność nauczania?


W projekcie, który na szczęście odrzucono, zamierzano szpiegować ludzi za ich osobiste wybory, niekoniecznie i nie zawsze słuszne, ale nie mające wpływu na skuteczność pracy. Z pewnością znaleźliby się nadgorliwi dyrektorzy, którzy przyjmując nowego pracownika, poddaliby go niezłemu badaniu.


Uruchamiam wyobraźnię i widzę:

Ankieta mierząca moralność kandydata ubiegajacego się o przyjęcie na stanowisko nauczyciela w szkole …………………………………………………………………………………………………………

1.      Wyznanie :

a)      katolickie

b)      inne ( uzasadnienie)

c)      ateista (uzasadnienie)


2.      Orientacja seksualna:

a)      heteroseksualny

b)      homoseksualny

c)      biseksualny (wskazać kierunek tendencji przeważającej)


3.      Stan:

a)      mężatka/żonaty

b)      panna/kawaler

c)      rozwódka/rozwodnik (uzasadnienie)

d)      stara panna/stary kawaler (uzasadnienie)

e)      zadeklarowana singielka/singiel (uzasadnienie)


4.      Opcja polityczna:

a)      PiS

b)      PO ( uzasadnienie)

c)      KUKIZ 15’ (uzasadnienie)


5.      Stosunek do antykoncepcji:

a)      nie stosuję

b)      stosuję (jaką)

*w przypadku mężczyzny podać stosowaną metodę antykoncepcji przez partnerkę


Dalej padłyby pytania o używki: papierosy, alkohol, z określeniem częstotliwości spożywania, stosunek do innych nacji, do Żydów zwłaszcza itd, itd…


Koń by się uśmiał! Oczywiście ankieta to mój wymysł, ale rozumiem, że gdyby projekt przeszedł, ministerstwo musiałoby opracować jakieś narzędzia pomiaru moralności nauczycieliJ.Idąc dalej tym tokiem, co miałby zrobić dyrektor z nauczycielem już zatrudnionym, którego moralność wedle powyższego schematu pozostawia do życzenia? Zapewne opracować program naprawczy dla takiego kogoś i próbować go nawrócić na właściwe tory.W kręgu moich znajomych są matematyczka ateistka i katecheta po rozwodzie. Wyobrażam sobie, z jaką ulgą przyjęli informację o rezygnacji z projektu ustawy dotyczącej oceny postaw moralnych nauczyciela. Czytam w Gazecie Prawnej z 15.01.2018: Jak udało nam się ustalić, szefowa MEN Anna Zalewska nie chce konfliktu z nauczycielami. W wysłanym właśnie piśmie do oświatowych związków zaprosiła je do udziału w pracach nad tym kontrowersyjnym dokumentem. Chce, aby to one wraz z innymi organizacjami związanymi z oświatą zaproponowały, z czego powinni być rozliczani nauczyciele.



Ciekawa jestem, kto będzie następny do raportu. Bo co do tego, że trzeba będzie kogoś przeciągnąć po podłodze, nie mam wątpliwości.


P.S.  Obdarowana wolną wolą codziennie dokonuję wyboru, począwszy od tego, co jem, jak się ubieram, z kim się spotykam, co czytam po kwestie dużo ważniejsze, określające to jakim jestem człowiekiem. Moja wiara dużo porządkuje i daje ogólne ramy, ale nie jest żadnym gwarantem kryształowości, której pani Zalewska pewnie oczekiwałaby nie tylko od nauczycieli.


  Spis treści zbioru
Komentarze (6)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Wracamy więc do obyczajów wczesnego PRL-u. W rodzinnej kronice mam "Świadectwo moralności" mojej teściowej, które zostało wydane 15.04.1947 roku przez Prezydium Miejskiej Rady Narodowej we Wrześni, a było niezbędne do dopuszczenia jej do egzaminu czeladniczego.
Dobra zmiana wraca więc do sprawdzonych pomysłów.
avatar
Koń jaki jest każdy widzi i każdy koń jednak ihahaaha-robi-śmieje się:_)a każda nauczycielka chce znać uczniów od tej strony,rzecz jasna można zatrudniać belfrów,ktorzy przeklinają,spluwają na podłogę,smieją się,że ktoś czegos nie wie i oczywiście jest katolickiego wyznania nie cierpi żydów,zapisuje się do PZPR i jest wolny po amerykańsku.pozdrawiam.
aha zapomniałam dodać,ze wino też uczniom nie rpzeszkadza-można pic z gwinta na przerwach,a papieroska zapalać w kiblu.
avatar
Może nauczyciele powinni nosić - jak w czasach Mao - szkolne mundurki?? Jeszcześmy tego u nas nie ćwiczyli, ale... dlaczego nie?!

ps. Ks. Z. P. Maciejewski: "Jednomyślność jest bliska bezmyślności"
avatar
ewmilio-każdy może uczyć i każdy może się uczyć-moje.
avatar
Dziękuję za komentarze, wybaczcie, ale dzisiaj tryumfy świętował Mietek:)

Jedyne, o co zapytam, to Janko, na podstawie czego wydawano w owym czasie takie świadectwa? Poprawności politycznej tylko?
avatar
To nie tylko wczesny PRL (chociaż formalnie ta nazwa obowiązywała od 1952 roku), ale i przedwojenna II RP. ZW wielu dokumentach zaznaczano tam "wyznanie". Formalnie nic wielkiego, ale kiedy ktoś się starał o pracę w urzędzie państwowym czy samorządowym... to już miało często znaczenie.
© 2010-2016 by Creative Media
×