Tabernakulum - mała, zamykana na klucz szafka, umieszczona najczęściej w tylnej części prezbiterium. Jest ono miejscem przechowywania chleba eucharystycznego.

Dałem taki tytuł, żeby być dobrze zrozumianym przez naród katolików. Otóż, tą moją szafką zamykaną na klucz jest Trybunał Konstytucyjny. Symbolicznie. Realnie, to tak, jak powiedział sędzia Ciemniewski do swoich przyjaciół z Unii Wolności, kiedy został sędzią TK: `Od dziś, nie będziemy się spotykać. Nie będziemy się znać przez 9 lat`.

Tabernakulum dawało mi poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Teoretycznie nawet wtedy, kiedy inteligentne społeczeństwo w Polsce wybierze do parlamentu Kononowicza, Koziołka Matołka i Misia Koralgola z całą zgrają przyjaciół. Dlatego, że Tabernakulum nie dopuści do pokalania mojego chleba, którym jest Konstytucja.

A jednak znalazł się karzeł, który się poważył uczynić z mojego Tabernakulum, oborę, otwierając zamek i wpuszczając do środka hołotę. Dublerów, przekupkę z Ostrołęki, kucharkę i prokuratora, który nazywa księżowską pedofilię, ciumkaniem. Potem do tej obory wchodzi szef kancelarii premiera, żeby negocjować. Przesunięcie terminów wypłat emerytur z rocznika 53 i pieniędzy dla opiekunów osób niepełnosprawnych. Obora. Z mojego Tabernakulum. I nie ma już dla mnie świętości. Nie istnieje żadna z Wami, umowa. Ani pisemna, ani ustna. Zatem przygotujcie się na moje zastępy, ci, którym się tak się podoba obora w moim Tabernakulum.