Przejdź do komentarzyAlpinarium
Tekst 55 z 55 ze zbioru: Wiersze II
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2025-10-05
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń28

Eden, chociaż cały w głazach. chwila nieuwagi 

– i można rozkwasić cztery, albo pięć liter, 

nałożyć głową czy nosem, przypłacić zębami 

chęć wspięcia się ponad tłumy traw 

o pazurzastych źdźbłach. 


idylla, ale powstała jedynie w celach dekoracyjnych, 

gdzie sny są niczym żaróweczki zatopione wewnątrz 

brzuchów mumii, aby oświetlały wędrowcom 

drogę pomiędzy rozpadlinami (trzeba stąpać 

ostrożnie, wystrzegać się lekkomyślnych kroków, 

ciągle mieć na uwadze, że chłodnie-otchłanie 

mogą rozewrzeć się pod nogami w najmniej 

oczekiwanym miejscu). 


tak widzę ten ogród, gdy ciebie w nim nie ma. 

to kontener powitalny, czartowski, mało zabawny 

absurd kiełkujący z innego absurdu, przeklęte 

państwo rządzone przez błazna o nazwisku 

Okiełbasa. to impreza w szlamowni. 


...wypatruję komet powitalnych. z zamkniętymi 

oczami. wabię cię snopem pluszowych iskier, 

jakie wręcz wystrzeliwują spod czaszki. 


chodź, przenicuj dzikie i paskudne skałowisko, 

wywróć mój wzrok na drugą stronę. 

nakarm język.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×