| Autor | |
| Gatunek | poezja |
| Forma | wiersz biały |
| Data dodania | 2025-11-18 |
| Poprawność językowa | - brak ocen - |
| Poziom literacki | - brak ocen - |
| Wyświetleń | 20 |

pokazać ci coś zabawnego? chodźmy na drugą
stronę wzgórza. spójrz, jakie tu hople!
Lech Kaczyński w karmazynowym garniturze
i czapce uszance, roześmiany dokazuje na piłce
do skakania, trzyma się za gumowe `suty` i odbija
od ziemi, radośnie przebiera nóżkami,
zanosi się chichotem.
oj, znając życie zaraz przybiegnie pani w półzbrojce,
ciasno zapięta pod szyją i z batogiem w ręku, zacznie
odganiać nas od obrazu, obraz od nas, krzycząc,
że tak nie można. i nie tylko dlatego, że nawet jedynie
patrząc możemy narazić się na ewentualny pozew
od córki, czy, w dłuższej perspektywie, od wnuczek
byłego prezydenta. i że nie chodzi też o ośmieszanie,
po prostu cokolwiek ten człowiek zrobił,
z miejsca jest uświęcone przez jego tragiczną śmierć.
on cały jest oblany nimbiczną, kanonizacyjną farbą.
pamięć o nim dostaje skrzydeł i aureoli, zalewa
i więzi, niby żywica muchę sprzed mileniów.
Anna Jantar również nie poskacze. o, Chestera
Benningtona mogę sobie wyobrazić na piłce
(na jego postaci nie skrystalizowała się twarda narośl),
bo już Pawła Adamowicza – nie za bardzo.
i że mamy zatknąć uszy, nie słyszeć tego rumoru
zza najwyższej z gór. tylko nam się zdaje,
że całe tłumy sutanników ożyły tam i próbują schodzić
z cokołów, ale są na nie z powrotem wpychane.
a tak w ogóle – to nasze zmarłe babcie skaczą
na piłce. nikt inny.







