... Choć może w tym szaleństwie jest metoda, bo na przedwojniu np. to właśnie w Radomiu (o ile pamięć nie myli?) były znane nie tylko z armat polskie zakłady zbrojeniowe, a od nich do takiej stoczni wojennej rzut beretem :) W tym dziwnym świecie, jak wiecie, bez schronu i MON.u ani rusz... Ano, cóż...

Aktualne i śmieszne, chociaż limeryk tym razem rzeczywistość oddaje bez krzywego zwierciadła.
Z tym rzutem beretem bym nie przesadzała. Nawet w linii prostej wynosi 369 km, a dojazd pociągiem 516 km, samochodem trochę krócej, bo 469 km.

Aż strach się bać.

Radom do dzisiaj ma fabrykę zbrojeniową, ale... karabinków dla piechoty.
Możliwe, że minister wojny przeniesie górską Brygadę Podhalańską, aby ćwiczyła nad wydmach nadbałtyckich, a Flotyllę Obrony Wybrzeża na np. zalew soliński. A co, nie może? On wszystko może. Nawet pomocnika aptekarza zrobić pierwszym po sobie w ministerstwie wojny.