Przejdź do komentarzyKomu przeszkadzały stare drzewa?
Tekst 19 z 81 ze zbioru: Różne
Autor
Gatunekhorror / thriller
Formaproza
Data dodania2021-06-30
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń761

W moim mieście ścięto stare, piękne kilkudziesięcioletnie klony. Ich głównym przewinieniem  było to, że urosły  w nieodpowiednim miejscu.

Były ozdobą od  dawna. O tej porze roku roztaczałyby swój jesienny urok i mieniłyby się kolorami. Ściana tych drzew chroniła też od hałasów samochodowych  pobliski placyk zabaw dla dzieci, dając  mieszkańcom maleńki azyl. Teraz zamiast liści drzew w oczy rzuca się  ogromny pusty asfaltowy plac.


Niestety wszystko mija i życie klonów też najwyraźniej przeszkadzało. Poszerzano nową drogę i chodnik, a klony rosły w pobliżu. Klony przeszkadzały kierowcom aut, bo może zasłaniały widok? Jesienią liście spadały może na chodnik?

Mam w związku z tym pytanie, czy nie ma innego sposobu, tylko pozbawienie klonów życia?

Przecież wystarczy pomyśleć, że w przyszłości brak drzew i zabetonowanie większej powierzchni spowoduje o wiele większe straty.   Nie mam tu na myśli oczywistych walorów wizualnych, ale upadek całego  ekosystemu w tej malutkiej części miasta.


Jak się okazuje wrogiem nr 1 miasta są stare drzewa. jest ich coraz mniej. Rośnie natomiast liczba wybetonowanych placyków i parkingów.  Kultem otaczane są auta i domy bez drzew w pobliżu.


Zastanawiam się, po co miastu kolejny pomnik? Czemu ma służyć kolejna tablica pamiątkowa? Postacie  wielkich ludzi i historię miasta mogą przybliżyć przewodnicy, a fotkę można  zrobić przed wejściem do muzeum.

Do tego już doszło, że ciekawostką miasta stają się nietypowe budynki i olbrzymie galerie handlowe, które widać z daleka.


Wolałabym w tym miejscu posadzić drzewa, które wymagają większej pielęgnacji niż pomnik, ale za to korzyści dla mieszkańców są niewspółmierne.

Tylko, że pomnik można wybudować w każdym miejscu, a drzewo musi mieć odpowiednie warunki do życia. Kto by tam się nad tym zastanawiał!


Stare drzewa przegrywają w konkurencji z betonem. Czy na pewno? Jednak nie zapominajmy, że przyroda wkrótce upomni się o swoje prawa. Miasto może wydać o wiele więcej na zagrożenia związane  z  brakiem zadrzewienia  w niektórych punktach miasta. Tylko kto teraz o tym myśli?

Liczy się tu i teraz. A o przyszłość niech się troszczą  następne pokolenia.


  Spis treści zbioru
Komentarze (7)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Ten kretynizm panoszy się od ponad dwudziestu lat. Najpierw: "rewitalizacja", czyli podmiana starodrzewu na patykopienne klonopodobne. Wszędzie. Chociażby w bardzo prowincjonalnych Zembrzycach koło Suchej Beskidzkiej, kiedy zmieniano zielone otoczenie zabytkowego dworu. Później - zwłaszcza w mniejszych miejscowościach - w centrach, czyli "na rynkach", przy odnawianiu mniej lub bardziej typowanych do zabytków domostw, to brukowano powierzchnię, bezlitośnie wycinając owe nieszczęsna drzewa, pod którymi siadywało zazwyczaj miejscowe menelstwo.
Równocześnie przyszła moda na iglaki, które nie śmiecą. Bowiem stare drzewa są wycinane masowo również przy prywatnych posesjach, bo teraz ogród stanowią kwitnące donice, miniaturowe chabłaki, nieco wyższe cyprysy oraz [ewentualnie] srebrne świerki :

Serdecznie :)
avatar
Drzewa w donicach wyrastają rachityczne.
Widziałam takie.
Na sąsiednim osiedlu obrońcy starodrzewia ogrodzili ogromny klon i umieścili tabliczkę:Pomnik przyrody.
To tylko jedno drzewo, a inne?
Brak roślin daje się odczuć dotkliwie podczas upalnej pogody. Kwiaty trzeba podlewać, żeby nie zmarniały, to samo trawniki, więc beton najwygodniejszy. A, i ptaki nie siadają i nie brudzą karoserii aut.
avatar
Istny idiotyzm, ale my już tak mamy - od ściany do ściany.
avatar
Szkoda drzew.
avatar
Stare drzewa w miastach

na cmentarzach, w parku, wzdłuż ciągów komunikacyjnych, na placach zabaw itd., itd.

przegrywają na całej linii, bo stanowią zagrożenie dla ludzi, dla parkujących samochodów, dla linii energetycznych itp., itp.

i to jest ta zrozumiała część programu pt. likwidacja kruchych, starych łamliwych drzew.

NIEZROZUMIAŁE JEST TO, ŻE W ICH MIEJSCE NIE SADZI SIĘ NICZEGO. Są przecież drzewa i krzewy niskopienne, są wspaniałe i bardzo różnorodne trawy, zioła, są "kwiatki, bratki i stokrotki"!!

Nie! Wszędzie leje się beton i kładzie polbruk, a już dzieciaczki w przedszkolu wiedzą, że wszechobecny asfalt, chodniki, polbruk i beton to murowany patent na błyskawiczne zalanie /nie tylko piwnic/ - i cykliczną powódź!

Mamy w Polsce wybitnych ekologów, wszechstronnych specjalistów ds. ochrony środowiska, mamy ekspertów z zakresu zieleni miejskiej...

Czego zatem nie mamy??

Pomyślunku na szczeblach decyzyjnych??
avatar
Koszta, związane z utrzymaniem miejskich trawników czy rabat kwiatowych, są ż a d n e /o ile zaczniesz myśleć/.

W USA w parkach miejskich są wypasane koze i owce /które robią za ekologiczne kosiarki i dają darmowy nawóz/, a na kwietnikach i klombach sadzi się takie rośliny wieloletnie, które radzą sobie z miejscowymi warunkami pogodowymi i nie potrzebują ni częstego odchwaszczania, ni podlewania, ni ochrony przed mrozami.

MYŚLENIE I KALKULACJA KOSZTÓW /TAKŻE SPOŁECZNYCH!/ - NIE BOLĄ
avatar
Tak, mało kto myśli o zadrzewianiu, właściwym zadrzewianiu, bo w czasie rozmaitych akcji sadzone są drzewa, które nie zawsze trafią na podatny grunt. Określona ziemia wymaga odpowiednich drzew, a mało kto o tym wie, ze brzozy cy dęby nie wszędzie wyrosną. Dziękuję za komentarze.
© 2010-2016 by Creative Media
×