Przejdź do komentarzyCafe 45
Tekst 145 z 255 ze zbioru: Arcydzieło
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2022-03-20
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń518

Stewardzi odkorkowują szampana. A kłaniają się nisko, nikt, oprócz mnie, nie zauważa że to jest wyuczone. Jakby mnie który tak się pokłonił, to by dostał w ryj. Strzelają korki, strzelają odrzwia. Jeden i drugi leci do kibla. Takiej melepecji to nie widziałęm od czasu, jak padła hurtownia kleju. Nie wiadomo, czy to bardziej nachlane, czy naćpane. Toteż nie dziwcie się moi mili, że niejeden człek pracy, co ma do cznienia, może se nie wytrzymać tego chamstwa nerwowo, i, jak ma tylko okazję, bynajmniej na kuchni, przy tłuczeniu kotleta zamówionego przez milionera - raz tłuczkiem, raz maczugą.

Stewardzi biegają dookoła zbierając rżnięte szkło. Ja też muszę dokonać przegrupowania, bo będzie niedługo robota na kuchni.

Idę, muszę jeszcze do klopa. Chyłkiem. Omijam dwunastu w drelichach, znaczy się od Armaniego. I idę se dłużej, bo zanim rżnięte szkło dotrze na kuchnię i dojdzie do zmywania, te chamy tutej jeszcze zatrzymają stewardów.

Zrobiłem kupę. Piękna. Kręcona - Michał Anioł. Na górze tłuką kotleta. Poznaję po głosie, który tłucze. Bo każden ma inną technikę. Chociaż obaj geje.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×