Przejdź do komentarzyRozdział I
Tekst 2 z 11 ze zbioru: Sophie i jej dylematy
Autor
Gatuneksensacja / kryminał
Formaproza
Data dodania2013-08-16
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2070

Sophie padła zmęczona na łóżko. Na szczęście jutro już piątek, a potem szaleńcze przygotowania do sobotniego biwaku. Naciągnęła na siebie kołdrę, włączyła muzykę w IPodzie i rozpoczęła codzienny rytuał wyciszania się przed snem. W głowie wciąż echem odbijała się jej dzisiejsza sprzeczka z mamą.

Dziewczyna wróciła po lekcjach do domu, a tam w kuchni przy stole jadalnym, nerwowo sącząc herbatę, czekała na nią Mary.

- O, widzę, że raczyłaś zjawić się w domu! – zaczęła z wyrzutem.

- Cześć, mamo. O co ci chodzi?

- Wracam po ciężkiej delegacji, chcę się zrelaksować, a oczywiście musiałaś coś przez ten tydzień zrobić? Słyszę, że nie wracasz do domu na noc! Co Ty sobie w ogóle wyobrażasz?

- Maaamo…. – jęknęła dziewczyna. – To była impreza urodzinowa jednej z koleżanek z angielskiego… Po prostu straciłam poczucie czasu.

- Nie interesuje mnie co się tam działo. Chciałam cię poinformować, że w ten weekend zostajesz w domu. Masz dopiero siedemnaście lat, a wyobrażasz sobie, że wszystko ci wolno. Przykro mi, kochanie, tak jeszcze nie jest.

Sophie z wyrzutem wbiegła na górę, do swojego pokoju, i rzuciła się na miękki fotel. Szybko napisała sms-a do Jane, że ich wypad w góry stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Odzew był natychmiastowy; po minucie zadzwonił telefon.

- Jak to: MASZ SZLABAN?! Zwariowałaś, dziewczyno? Twoja mama naprawdę przesadziła! – jak zwykle przyjaciółka nie owijała w bawełnę.

- Jane... – zaczęła Sophie – To nie jest moja wina. Po prostu… ona nie jest przyzwyczajona do takich… wybryków.

- Nic mnie to nie obchodzi. W sobotę o piątej widzę jeepa commandera pod moim domem. Klamka zapadła.

Rozłączyła się. Dziewczyna opadła z powrotem na fotel. Czuła się potwornie zrezygnowana. Jej rodzice z powodu wyjazdów nie wiedzieli co się z nią dzieje tu we Fresnie i oczekiwali od niej nienagannego zachowania. Niestety nie zawsze tak było. Nie miała problemów w szkole, ale czasami zdarzało jej się wagarować, bo poprzedniego wieczoru zabalowała i upojenie alkoholowe dawało jej znać rano. Ann przymykała oko na jej ucieczki z lekcji; wiedziała, że Sophie to ambitna i uczciwa dziewczyna i szybko nadrobi zaległości. Nieraz była wdzięczna gosposi za dyskrecję.

Pogrążona w rozmyśleniach i zrelaksowana rockową balladą, zapadła w sen. Znalazła się nagle na pustej drodze. Linia horyzontu schowana była za warstwą mgły. Szła wzdłuż pobocza drogi. Co jakiś czas przejeżdżały obok niej samochody, głównie w opłakanym stanie. Sophie nie wiedziała co, ale coś ciągnęło ją, by brnąć dalej we mgle. Po jakimś czasie ujrzała przed sobą postać. Od razu zgadła, że to mężczyzna, raczej wysoki i dobrze zbudowany. Coś kazało jej uciekać. Spróbowała szybko zmienić kierunek marszu i puścić się biegiem w kierunku ceglanych domów na wschodzie. Jednak coś nie pozwoliło jej ruszyć się z miejsca. Spojrzała w dół; jej stopy ugrzęzły w błocie niemalże po kolana. Nieznajomy był już w odległości trzech metrów od niej. Ujrzała czarne, przepełnione bólem i nienawiścią oczy…

Sophie obudziła się z wrzaskiem. Spojrzała przez okno; dopiero świtało. Jednakże koszmar nie pozwolił jej już zasnąć. Rozpoczęła poranną gimnastykę, przygotowując w myślach strój na dziś. Wiedziała, że czeka ją co najmniej nieprzyjemna konfrontacja z Jane.


  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Dobrze przypuszczałem, że zapowiada się ciekawa akcja. Język poprawny, kilka drobnych usterek:
- nadal w dialogu występują zbędne kropki przed myślnikami;
- po wielokropku nie stawiamy kropek;
- brakuje przecinków przed: co się tam działo, co się z nią dzieje;
- zbędny przecinek przed: zapad ła w sen.
© 2010-2016 by Creative Media
×