Przejdź do komentarzyZapis dla powołanych - część 24
Tekst 24 z 41 ze zbioru: Zapis dla powołanych
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2016-03-27
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1896

Dopił jeszcze parę łyków wody i gładząc mnie po jasnej wówczas i gęstej czuprynie powiedział na pożegnanie:

- Kiedy zaczniesz widzieć poprzez swoje myśli przyjdziesz do mnie lub ja odnajdę ciebie, a stanie się to niebawem choć sam o tym jeszcze nie możesz wiedzieć i nie wie nikt z teraz żyjących. Jesteś bowiem pierwszym ze śmiertelnych, który będzie to potrafił, ale ta tajemnica nie przyniesie ci ani szczęścia ani zaszczytów. Kiedy już to pojmiesz życie twoje zmieni bieg, inni wyprą się ciebie a ty będziesz musiał odejść na zawsze. Lecz minie jeszcze sporo pór roku, zanim to zrozumiesz do głębi. Będę cię oczekiwał... – zdjął suchą dłoń z moich włosów i obracając się w kierunku drogi rzucił jeszcze na pożegnanie, przeszywając mnie „spojrzeniem” zarośniętych oczodołów: - Będę czekał na ten jedyny dzień.

Tak właśnie zakończyło się moje pierwsze z nim spotkanie. Odszedł drogą na północ, ledwie włócząc nogami, przygarbiony i zamyślony. I minęło kilka miesięcy, zanim zobaczyłem go po raz drugi, trzeci, dziesiąty. Minęło parę lat, mieszkałem bowiem z moją rodziną dalej od centrum wioski, do którego dość regularnie przychodził. Opowiadał innym o wojnach, o wybuchach bomb jaśniejszych niż gwiazdy, o wielkich konfliktach na planetach, które udało mu się zwiedzić i o wojnie kontynentów, w której dwie największe potęgi wyniszczyły się do tego stopnia, że po zaledwie dwóch stuleciach zagarnęły je dotychczas mało znaczące ludy osadnicze z wielkiej wyspy Launadii. Na rozległych obszarach nie można tam było żyć do dnia dzisiejszego ani uprawiać w jakikolwiek sposób roli. Nasze zmartwienia były jednak zupełnie innego rodzaju. Wprawdzie dość rzadko docierały na skraj Urm odziały zmotoryzowanych mrówek władających Kachirem lub pasterze, przeganiający przez Alcorę, dawną rozległą pustynię, ogromne stada hodowlanych, tłustych much, ale średnio raz na dziesięć lat pustoszyły ten spokojny zakątek Olcoppe, pozostawiając przy życiu wszystkich osadników, lecz bezpowrotnie pożerając wszystko, co nadawało się do skonsumowania. Równie rzadko pojawiali się również potężni Laurejczycy, rasa zmutowanych istot, z która zawsze toczyliśmy regularne bitwy o zwierzęta domowe. Trzeba było uparcie bronić naszych domostw przed tymi olbrzymami z wysp, którzy pomimo dość celnych, używanych przez nas nielegalnie automatów miotających wiązki tęczowe uprowadzali nam stada wspaniale mlekodajnych Galiasów, wykorzystując dane im przez naturę cztery wcielenia. Całymi tygodniami grzebaliśmy później te monstra o skośnych oczodołach i blisko trzymetrowych ciałach, zmutowanych od mrozu, kiedy nie świeciło drugie słońce.



cdn...


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×