Przejdź do komentarzyJesteśmy na Saharze
Tekst 17 z 17 ze zbioru: zbiór 'Cuda świata'
Autor
Gatunekprzygodowe
Formaproza
Data dodania2018-02-09
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1488


Wydmy


Ogromna Sahara, piaskowe wydmy zmieniające swe kształty i miejsce. Raz były tu, innym razem paręset metrów dalej. Czy to na pewno one? Oczywiście.

Ciii – posłuchajmy, co mówią.

Oto  jedna z nich  opowiada historię wody, która była twarda jak głaz.

– Niemożliwe – zasyczało suche podłoże.

– Ależ, jak najbardziej wiarygodne - przekonywała je hałda gorącej, „sproszkowanej” ziemi.


Nadeszły afrykańskie ciemności.


– O rany,  znowu wylezie z nory ten rudzielec i będzie się mądrował – zajęczał malutki kopczyk.

– Mówiłyście coś o mnie? – zapytała samiczka liska zwana Psikutką, która rzeczywiście stanęła na swych krótkich łapkach, niszcząc doszczętnie niewielki wzgórek.

– No co tak milczycie?

– Nie chce nam się  gadać,  a i najbardziej zainteresowaną tobą, właśnie rozdeptałaś  - odpowiedziała wielka góra, gorącego jeszcze piachu. Po czym zamknęła sypiące się powieki i zasnęła, jak jej siostry.


Pustynne liski

– Takie to to nietrwałe a mądrzy się – piuknęła  fenniczka i podrapała za lewym uchem.

– Wyłaź skorku, bo mi przeszkadzasz, poza tym za dwa dni będę musiała dłubać pazurami w moim kanaliku słuchowym  wyciągając po kolei twoje nędzne cielsko.

Owad, pełen strachu, opuścił ciepłe schronienie i poszedł w siną dal.

– Hej, panie ładny, wstawaj! –  wrzasnęła do męża. – Ja sama mam starać się o posiłek? Żarty chyba, czas na polowanie.

Z przytulnego gniazdka wyjrzały oczka, zaraz po nich pokazał się czarny nosek.

– Już moment - powiedział, ziewając, samczyk.

Nagle pojawił się wiatr. Liski  skierowały kosmate pyszczki w jego stronę. Zamilkły. Wiedziały, że on dbał o pustynny ład, ostrzegał, bywał sprzymierzeńcem, ale i pogromcą. Zwierzęta znały różne jego oblicza. Czuły więc szacunek z domieszką respektu.

- Witamy pana – powiedziały cicho.

- He, hej – zawył władca Sahary. – Na co macie ochotę?

- Oj, zjadłoby się tłustego chrząszcza – pisnął mąż Psikutki.

- Podano do stołu – powtórnie zawyło wietrzysko i przyniosło ze sobą zapach mięska. – Idźcie za mną.

Liski ruszyły, wyprężając małe, ale zgrabne ciałka. Po chwili ujrzały odkryte gniazdo pełne owadów. Spały.

- Mamy je, dziękujemy panu, ale ich pomocnik już się oddalił, nie usłyszał słów zwierzątek.

- Do roboty – pisnęła samiczka. – Ty z lewej, ja z prawej, otoczymy tych leni – wydała rozkaz ukochanemu.

Pazurki poszły w ruch, otumanione ofiary nie miały szans na ucieczkę. Słychać było tylko chrzęst rozrywanych pancerzyków i mlaskanie.

Nadchodził poranek. Zaraz skwar zaleje pustynię, ale na szczęście liski już były w swojej norce, śniły o nowej nocy.

Taka jest właśnie Sahara i jej zasady.


Koniec.


Bajka 37



  Spis treści zbioru
Komentarze (7)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Mega. Plastyczne i żywe jak piaski w których chroni się życie. Lepsze niż MTV
avatar
Dziękuję, arcydzieło. Witam też o poranku, nie tak gorącym, jak w powyższym, ale jednak poranku. MTV jest ciekawsze - oni mają doświadczenie. :)) Bajka.
avatar
Prawda. Nie przywitałem się. Dzień dobry Bajko. A te lenie to są prawdziwe?
avatar
Uroczy opis spersonifikowanej przyrody. Potwierdzenie tego, że ona żyje...nieustannie prowadzi ze sobą dialog.
avatar
Lenie? No... prawdziwe, tylko w tej opowieści. Liski nie jedzą atrap, nie przetrwałyby na takim żarciu, dziękuję, :)) Bajka
avatar
Erato miło mi, że Ci się podoba moje opowiadanko. To taki krótki tekst, ale myślę, że zawarłam w nim, esencję życia "wycinka" pustyni. :)) Bajka.
avatar
arcydzieło, fakt są lenie i to ja, przede wszystkim. Napisałam:
"Otoczymy tych leni", ale wstyd, nie umiem odmieniać przez przypadki! Cholercia. Powinno być: kogo? co? otoczymy - te lenie, a ja napisałam w dopełniaczu, kogo? czego? (nie ma), ale... :)) Bajka.
© 2010-2016 by Creative Media
×